Niepełnosprawny skoczek poza ekipą Niemiec

Mistrz Niemiec w skoku w dal Markus Rehm, mający amputowaną prawą nogę, nie został powołany do reprezentacji kraju na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Zurychu. Narodowy związek (DLV) uznał, że proteza z włókna węglowego daje mu nieuczciwą przewagę.
Media podkreślają, że DLV będzie miał ten sam problem co federacja RPA z niepełnosprawnym Oscarem Pistoriusem, który przez cztery lata toczył bitwę o prawo startu we wszystkich imprezach. Zawodnik wygrał sprawę sądową w 2008 roku i biegał 400 m oraz w sztafecie 4x400 m w mistrzostwach świata, a także w londyńskich igrzyskach.
Dwa lata temu nad Tamizą Rehm, z amputowaną prawą nogą poniżej kolana, skokiem na odległość 7,35 m zdobył złoty medal paraolimpijski. W miniony weekend uzyskał w Ulm aż 8,24 m w mistrzostwach Niemiec, które były kwalifikacją do mistrzostw kontynentu w Zurychu (12-17 sierpnia). Jednak DLV nie powołał go do reprezentacji, a trzech kolejnych zawodników: mistrza Europy z Barcelony (2010) Christiana Reifa, Sebastiana Bayera i Juliana Howarda.
"Nie można porównywać skoków oddawanych przy pomocy protezy do naturalnych, gdzie podstawą są stawy. Pomiary biometryczne przeprowadzone w Ulm wykazały, że proteza Rehma daje mu efekt katapulty, który pozwala na dłuższe skoki" - powiedział prezes DLV Clemens Prokop.
Rehm nie krył zaskoczenia i oburzenia środową decyzją. Wspomniał, że rozważa jej zaskarżenie do komisji arbitrażowej DLV, jak też wniesienie sprawy do sądu.
Wiceprezes niemieckiego związku sportu osób niepełnosprawnych Karl Quade ocenił postępowanie DLV jako znaczny krok wstecz w staraniach na rzecz równouprawnienia. Z kolei szef narodowego komitetu olimpijskiego Alfons Hoermann podkreślił, że to trudna decyzja dla federacji lekkoatletycznej, a w ogóle jest to temat do dyskusji, czy sportowcy z amputacjami powinni uczestniczyć w rywalizacji z pełnosprawnymi.
Prokop uważa, że potrzebne są "zasady", które będą obowiązywały we wszystkich krajach. Jak poinformował media, będzie prosił Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), aby dokładniej przyjrzało się tej sprawie.
Komentarze