Oliwia Zagumna: Mam nadzieję, że Paweł zejdzie ze sceny niepokonany

Nie ukrywam, że jeśli chodzi o reprezentacyjną karierę Pawła, to po MŚ pewnie zobaczymy jej koniec. Mąż też jest zdania, że należy zejść ze sceny. Mam nadzieję, że zejdzie z niej niepokonany - mówi w wywiadzie dla Polsatsport.pl żona Pawła Zagumnego - Oliwia.
Karolina Szostak: Oliwia Brochocka-Zagumny - żona rozgrywającego reprezentacji Polski - Pawła Zagumnego. Wiem, że żony siatkarzy pozostają w cieniu swoich mężów i raczej nie wychodzą na pierwszy ogień.
Oliwia Brochocka-Zagumny: Nie mogę się wypowiadać za wszystkie żony, więc nie wiem jak to jest we wszystkich przypadkach. Ja przez te 15 lat chyba nie przysłoniłam Pawła, jeszcze mi się nie udało. Może nastąpi to teraz (śmiech).
No właśnie, czekamy teraz na Ciebie. Ty jesteś weteranką, „dinozaurem”, tak jak Twój mąż. Stanowicie od wielu lat wspaniały duet małżeński, jesteście wspaniałą parą z dwójką dzieci.
Tak, jesteśmy już razem 16 lat, od ślubu minęło 11, więc tak jak powiedziałaś jestem weteranką wśród żon kadrowiczów. Przeszłam przez wszystkie reprezentacje, poznałam wszystkich trenerów.
Robiłaś rachunek ilu było tych trenerów?
Nie podliczałam tego, ale zrobię to, jak to się zakończy.
Jak się poznaliście z Pawłem? Jaki to był moment jego życia, kariery?
To był 1998 rok – Paweł był wtedy od 2 lat w kadrze. Grał w zespole Bosman Morze Szczecin, wiec był takim początkującym siatkarzem. Tak naprawdę przez Ireneusza Mazura do Atlanty, został w wieku 16 lat wzięty na próbę. Ale coś tam zagrał. Gdy się poznaliśmy, ja nie za bardzo wiedziałam, jaka sytuacja panuje w męskiej siatkówce, ponieważ sama grałam w „siatkę” i bardziej interesowałam się kobiecą siatkówką. Poznaliśmy się przez przypadek w klubie studenckim „Park” w Warszawie.
Oboje jesteście z Warszawy?
Tak, urodziliśmy się w Warszawie.
Jako młoda dziewczyna nie bałaś się tego życia sportowca? Kariera, wyjazdy, hotele, co chwilę inne miejsce. Nie „pikało” Ci w głowie, że to nie jest dla życie dla Ciebie?
Wtedy to nie były jeszcze takie czasy i celebryckie chwile nie były mi jeszcze w głowie. Miałam swój świat, studiowałam dziennikarstwo na uniwersytecie, także to była poważna sprawa. Paweł wtedy grał w Szczecinie, więc nie było to tak daleko i pociągiem te 7 godzin jeździłam. Problem pojawił się dopiero, gdy Paweł dostał propozycję zagrania w słonecznej Italii. Byliśmy już wtedy trzy lata ze sobą i musieliśmy podjąć jakąś decyzję. Przeszłam na tok indywidualny studiów i wyjechaliśmy razem. Udało się, zaliczyłam egzaminy, jak trzeba było wracałam do Polski. Niestety musiałam porzucić pracę, ale podjęłam taki wybór i myślę, że zrobiłam dobrze.
Namawiałaś Pawła do powrotu do kadry? Na pewno konsultował to z Tobą.
Oczywiście. Przecież to mistrzostwa świata. Paweł ma już swoje lata i jego kariera zmierza ku schyłkowi i myśleliśmy, że to byłoby piękne zakończenie jego kariery. Natomiast Paweł po długim sezonie klubowym był zmęczony i chciał troszkę przerwy i rozmawialiśmy o tym, że taka przerwa byłaby wskazana. Zresztą nie mamy czasu załatwić spraw poza Kędzierzynem, między innymi budowy domu w Warszawie, którą już kończymy osiem lat. Tyle lat stoi ten dom, ale ani razu tam nie mieszkaliśmy, nie mamy nawet czasu tam nocować. Musieliśmy parę rzeczy załatwić i Paweł umówił się z trenerem, że taką przerwę dostanie. Co prawda nie wykorzystał jej na leżakowanie i cały czas trenował.
A jak sobie wyobrażasz Wasze Zycie po? Nie ukrywajmy, że to chyba ostatnie MŚ dla Pawła. Ile obowiązuje jeszcze kontrakt klubowy Pawła?
W Kędzierzynie Paweł ma jeszcze podpisaną umowę na rok, natomiast jeszcze nie wiadomo co będzie później. Jeżeli Paweł będzie na tyle w formie i będzie dobrze się czuł, to będziemy zadowoleni, bo dobrze nam jest w Kędzierzynie. Jeżeli nie, to na pewno będziemy szukać innego klubu, oczywiście jeśli Paweł będzie na tyle sprawny.
Myślałam, że powiesz coś o końcu kariery i żeby po mistrzostwach świata wracał do domu.
Nie ukrywam, że jeśli chodzi o reprezentacyjną karierę, to po MŚ pewnie zobaczymy jej koniec. Paweł też jest zdania, że należy zejść ze sceny. Mam nadzieję, że zejdzie z niej niepokonany.
Oliwia, co najśmieszniejszego przeczytałaś o sobie i o „Gumie”?
Nie czytam komentarzy, nawet nie umiem wejść na te strony siatkarskie. Na jakiejś stronie, chyba nie związanej ze sportem kiedyś jednak przeczytałam taki komentarz młodej dziewczyny, która miała 19 lat. Pisała, że „miała szczęście poznać oboje Państwa Zagumnych i Pan Zagumny straszny gbur, nieuśmiechnięty, ale żona…cud nad Wisłą”.
Mam tutaj coś ze sobą. Nie zapeszajmy, ale do tego jest ta czerwona kokardka. To jest złoty medal, o który Polacy będą walczyli na MŚ. 30 sierpnia meczem Polska-Serbia rozpoczną rywalizację w tej najważniejszej imprezie w Polsce. Jak Ci się ten medal podoba? Chciałabyś mieć go u siebie na ścianie?
Bardzo. Mam nadzieję, że to, że trzymam go pierwsza w ręku, to w ten sposób nie zapeszę, a może zadziała to w drugą stronę. Może mąż poczuje go też na własnej szyi.
Życzę Ci tego, żeby to, że trzymałaś go w ręku przyniosło Wam szczęście. Żebyście byli tak wspaniałą rodziną jak jesteście, aż do końca świata i jeden dzień dłużej.
Dziękuję. Ja jestem zwolennikiem miłych rozczarowań, a nie tych smutnych, więc nie zapeszam i mam nadzieję, że będziemy mieć go w domu.
Oliwia Brochocka-Zagumny: Nie mogę się wypowiadać za wszystkie żony, więc nie wiem jak to jest we wszystkich przypadkach. Ja przez te 15 lat chyba nie przysłoniłam Pawła, jeszcze mi się nie udało. Może nastąpi to teraz (śmiech).
No właśnie, czekamy teraz na Ciebie. Ty jesteś weteranką, „dinozaurem”, tak jak Twój mąż. Stanowicie od wielu lat wspaniały duet małżeński, jesteście wspaniałą parą z dwójką dzieci.
Tak, jesteśmy już razem 16 lat, od ślubu minęło 11, więc tak jak powiedziałaś jestem weteranką wśród żon kadrowiczów. Przeszłam przez wszystkie reprezentacje, poznałam wszystkich trenerów.
Robiłaś rachunek ilu było tych trenerów?
Nie podliczałam tego, ale zrobię to, jak to się zakończy.
Jak się poznaliście z Pawłem? Jaki to był moment jego życia, kariery?
To był 1998 rok – Paweł był wtedy od 2 lat w kadrze. Grał w zespole Bosman Morze Szczecin, wiec był takim początkującym siatkarzem. Tak naprawdę przez Ireneusza Mazura do Atlanty, został w wieku 16 lat wzięty na próbę. Ale coś tam zagrał. Gdy się poznaliśmy, ja nie za bardzo wiedziałam, jaka sytuacja panuje w męskiej siatkówce, ponieważ sama grałam w „siatkę” i bardziej interesowałam się kobiecą siatkówką. Poznaliśmy się przez przypadek w klubie studenckim „Park” w Warszawie.
Oboje jesteście z Warszawy?
Tak, urodziliśmy się w Warszawie.
Jako młoda dziewczyna nie bałaś się tego życia sportowca? Kariera, wyjazdy, hotele, co chwilę inne miejsce. Nie „pikało” Ci w głowie, że to nie jest dla życie dla Ciebie?
Wtedy to nie były jeszcze takie czasy i celebryckie chwile nie były mi jeszcze w głowie. Miałam swój świat, studiowałam dziennikarstwo na uniwersytecie, także to była poważna sprawa. Paweł wtedy grał w Szczecinie, więc nie było to tak daleko i pociągiem te 7 godzin jeździłam. Problem pojawił się dopiero, gdy Paweł dostał propozycję zagrania w słonecznej Italii. Byliśmy już wtedy trzy lata ze sobą i musieliśmy podjąć jakąś decyzję. Przeszłam na tok indywidualny studiów i wyjechaliśmy razem. Udało się, zaliczyłam egzaminy, jak trzeba było wracałam do Polski. Niestety musiałam porzucić pracę, ale podjęłam taki wybór i myślę, że zrobiłam dobrze.
Namawiałaś Pawła do powrotu do kadry? Na pewno konsultował to z Tobą.
Oczywiście. Przecież to mistrzostwa świata. Paweł ma już swoje lata i jego kariera zmierza ku schyłkowi i myśleliśmy, że to byłoby piękne zakończenie jego kariery. Natomiast Paweł po długim sezonie klubowym był zmęczony i chciał troszkę przerwy i rozmawialiśmy o tym, że taka przerwa byłaby wskazana. Zresztą nie mamy czasu załatwić spraw poza Kędzierzynem, między innymi budowy domu w Warszawie, którą już kończymy osiem lat. Tyle lat stoi ten dom, ale ani razu tam nie mieszkaliśmy, nie mamy nawet czasu tam nocować. Musieliśmy parę rzeczy załatwić i Paweł umówił się z trenerem, że taką przerwę dostanie. Co prawda nie wykorzystał jej na leżakowanie i cały czas trenował.
A jak sobie wyobrażasz Wasze Zycie po? Nie ukrywajmy, że to chyba ostatnie MŚ dla Pawła. Ile obowiązuje jeszcze kontrakt klubowy Pawła?
W Kędzierzynie Paweł ma jeszcze podpisaną umowę na rok, natomiast jeszcze nie wiadomo co będzie później. Jeżeli Paweł będzie na tyle w formie i będzie dobrze się czuł, to będziemy zadowoleni, bo dobrze nam jest w Kędzierzynie. Jeżeli nie, to na pewno będziemy szukać innego klubu, oczywiście jeśli Paweł będzie na tyle sprawny.
Myślałam, że powiesz coś o końcu kariery i żeby po mistrzostwach świata wracał do domu.
Nie ukrywam, że jeśli chodzi o reprezentacyjną karierę, to po MŚ pewnie zobaczymy jej koniec. Paweł też jest zdania, że należy zejść ze sceny. Mam nadzieję, że zejdzie z niej niepokonany.
Oliwia, co najśmieszniejszego przeczytałaś o sobie i o „Gumie”?
Nie czytam komentarzy, nawet nie umiem wejść na te strony siatkarskie. Na jakiejś stronie, chyba nie związanej ze sportem kiedyś jednak przeczytałam taki komentarz młodej dziewczyny, która miała 19 lat. Pisała, że „miała szczęście poznać oboje Państwa Zagumnych i Pan Zagumny straszny gbur, nieuśmiechnięty, ale żona…cud nad Wisłą”.
Mam tutaj coś ze sobą. Nie zapeszajmy, ale do tego jest ta czerwona kokardka. To jest złoty medal, o który Polacy będą walczyli na MŚ. 30 sierpnia meczem Polska-Serbia rozpoczną rywalizację w tej najważniejszej imprezie w Polsce. Jak Ci się ten medal podoba? Chciałabyś mieć go u siebie na ścianie?
Bardzo. Mam nadzieję, że to, że trzymam go pierwsza w ręku, to w ten sposób nie zapeszę, a może zadziała to w drugą stronę. Może mąż poczuje go też na własnej szyi.
Życzę Ci tego, żeby to, że trzymałaś go w ręku przyniosło Wam szczęście. Żebyście byli tak wspaniałą rodziną jak jesteście, aż do końca świata i jeden dzień dłużej.
Dziękuję. Ja jestem zwolennikiem miłych rozczarowań, a nie tych smutnych, więc nie zapeszam i mam nadzieję, że będziemy mieć go w domu.
Komentarze