Prezes Błach: Medal byłby miłą niespodzianką

Inne
Prezes Błach: Medal byłby miłą niespodzianką

Polscy judocy nie są wysoko klasyfikowani w rankingu światowym, lecz niezły występ w mistrzostwach Europy rozbudził nadzieje na sukcesy w czempionacie globu. Prezes związku Wiesław Błach uważa, że medal byłby niespodzianką, ale po cichu liczy na jeden krążek.

W rozpoczynających się w poniedziałek w Czelabińsku MŚ wystąpi 12-osobowa reprezentacja Polski - w turnieju indywidualnym i drużynowym (tylko kobiety).

- W rankingu międzynarodowej federacji nasi najlepsi judocy zajmują miejsca 30-40., a więc trudno spodziewać się medali. Ale gdybyśmy nie wierzyli, że naszych zawodników stać na podium, w ogóle nie wybieralibyśmy się do odległego zakątka Rosji. W kwietniowych ME w Montpellier też nie byliśmy faworytami, a tymczasem zdobyliśmy dwa brązowe krążki - Agata Ozdoba indywidualnie i zespół żeński z nią w składzie - powiedział Błach, brązowy medalista mistrzostw globu z 1985 roku.

Jego zdaniem, największe szanse na medal ma Daria Pogorzelec (78 kg), która już podczas londyńskiej olimpiady otarła się o podium, zajmując ostatecznie siódme miejsce.

- W judo bardzo ważną rolę odgrywa losowanie i mam nadzieję, że będzie korzystne i dla Darii, i dla pozostałych reprezentantów. Bo nawet mając w ekipie dobrych zawodników, nie ma się gwarancji udanych występów. Wystarczy, że nasz lider trafi na mistrza olimpijskiego i świata, no i koniec. Repesaże są dopiero po porażkach w ćwierćfinale, nie jak kiedyś po pierwszych przegranych. Teraz czasem trzeba wygrać trzy walki, aby się do nich przedostać. A my, Polacy, w przeszłości często dochodziliśmy do medalowych pozycji właśnie repesażami - zaznaczył.

Wiesław Błach, mistrz Europy z 1987 roku, liczy również na pozostałych podopiecznych trenerów Anety Szczepańskiej i Piotra Sadowskiego.

- Nikt nie stawiał na Pawła Zagrodnika przed ostatnimi igrzyskami, a przecież w pewnym momencie walki o brąz z Masashim Ebinumą już był zwycięzcą... Stać naszych zawodników w Czelabińsku na miłe niespodzianki, a w szczególności Maćka Sarnackiego czy Katarzynę Kłys. Chciałbym, aby dobrze bił się też mój syn Łukasz, dla którego to najlepszy sezon w karierze. Był trzeci w Pucharze Świata w Czechach i Grand Prix w Mongolii - przypomniał.

W Czelabińsku wystąpi solidna kadra biało-czerwonych, choć znów nie jest kompletna. Brakuje m.in. Agaty Perenc, Halimy Mohamed-Seghir i Tomasza Kowalskiego. W ostatnim czasie wszyscy mieli (Perenc, Kowalski) lub mają (Mohamed-Seghir) poważne kłopoty zdrowotne.

- Kiedy ja prowadziłem kadrę narodową, tych kontuzji troszkę było, ale jednak sporo mniej niż teraz. Na większą liczbę urazów kolan, a konkretnie więzadeł krzyżowych, uwagę zwrócił też prowadzący Belgów Robert Krawczyk - dodał szef Polskiego Związku Judo, którego podopieczną była m.in. Aneta Szczepańska. W igrzyskach w Atlancie wywalczyła srebro.

Losowanie MŚ odbędzie się w niedzielę, zaś następnego dnia na tatami walczyć będą Ewa Konieczny (48 kg) i Łukasz Kiełbasiński (60 kg).

- Będę zadowolony również wtedy, gdy wrócimy z Czelabińska z dwoma miejscami w czołowej siódemce. Spodziewam się w rolach głównych przede wszystkim Rosjan, Japończyków i Brazylijczyków oraz Francuzów. Inne kraje będą liczyły się w pojedynczych wagach, jak to miało miejsce w ubiegłorocznym czempionacie w Rio. Z pewnością znów będą też nowi mistrzowi, nowe gwiazdy. Chciałbym, że po zawodach w ciepłych słowach mówiło się o Polakach - podsumował 52-letni Błach.
jb, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze