Janowicz podzielił los Radwańskiej. Debel ratuje honor polskiego tenisa

Jerzy Janowicz, podobnie jak Agnieszka Radwańska już na drugiej rundzie zakończył swój udział w wielkoszlemowym US Open. Popełniający masę błędów Łodzianin nie miał szans w starciu z rozstawionym z numerem 18 Kevinem Andersonem, który wygrał 6:7, 6:2, 6:1, 6:3. W 3. rundzie jest już za to debel Fyrstenberg-Matkowski.
Janowicz w meczu otwarcia walczył trzy godziny z Serbem Dusanem Lajovicem. Zajmujący 43. miejsce w rankingu ATP łodzianin, pokonując Lajovica, po raz pierwszy w karierze awansował do drugiej rundy US Open. Nie udało mu się to w dwóch poprzednich podejściach, gdy znalazł się w głównej drabince.
Anderson w pierwszej rundzie spędził na korcie 60 minut więcej niż Janowicz. Reprezentant RPA musiał zagrać pięć setów w pojedynku z Urugwajczykiem Pablo Cuevasem. Piątkowe starcie miało być dla Andersona drugim bezpośrednim starciem z Janowiczem. Łodzianin z pewnością chciał zrewanżować się wyżej notowanemu rywalowi (20. ATP) za porażkę w ich jedynej dotychczas konfrontacji - w ubiegłym roku w Monte Carlo.
Chęć rewanżu na Andersonie była w Janowiczu tak duża, że pierwsze trzy gemy bardzo szybko padły łupem "Jerzyka". Co więcej, polski tenisista dwukrotnie przełamał zawodnika z RPA, który był bezradny przy atomowych returnach Janowicza. Niestety, Polak przyzwyczaił już swoich kibiców do tego, że jego gra przypomina jazdę na rollercoasterze i nagle zaliczył mały dołek.
Janowicz przegrał dwukrotnie swoje podanie, dzięki czemu Anderson doprowadził do remisu 4:4. Mimo kolejnych szans, żaden z zawodników nie przełamał już przeciwnika i kibice byli świadkami tie-breaka. W nim Janowicz, mimo drobnych kłopotów, zachował więcej zimnej krwi niż Anderson i mógł zapisać pierwszego seta na swoim koncie.
W drugiej partii dobra gra polskiego tenisisty nie trwała już tak długo i już w trzecim gemie Andersonowi udało się przełamać serwis Janowicza. Na kolejne przełamanie także nie trzeba było zbyt długo czekać i już kilkanaście minut później było 5:2 dla Andersona. Zawodnik z RPA zakończył seta już chwilę później, pewnie wygrywając swój podanie i wyrównał stan meczu na 1:1.
Ci, którzy myśleli, że Janowicz nie może grać już gorzej, srogo zawiedli się w kolejnym secie, gdzie Polak popełniał kolejną masę błędów. Przy dobrej postawie Andersona, partia musiała zakończyć się bardzo szybko i już po 24 minutach, Janowicz był tylko jednego seta od odpadnięcia z US Open.
Nie było żadnych przesłanek, aby sądzić, że w czwartej partii Janowicz wróci do formy z początku pierwszego seta. Choć nasz tenisista ambitnie walczył i dwukrotnie udało mu się utrzymać swój serwis, to już przy stanie 2:3, Anderson zabrał podanie Polakowi i był już tylko o krok od 3. rundy US Open. Porażka Janowicza stała się faktem po 2 godzinach i 31 minutach, z których dobrej gry Polaka było góra pół godziny gry.
Kevin Anderson - Jerzy Janowicz 6:7 (6), 6:2, 6:1, 6:3
Honor polskiego tenisa uratował eksportowy polski debel Mariusz Fyrstenberg-Marcin Matkowski. Nasza para w trzech setach ograła grających z "16" Kolumbijczyków Juana Sebastiana Cabala i Roberta Faraha 4:6, 6:4, 6:4 i awansowała do 1/8 finału wielkoszlemowego turnieju tenisowego US Open, który odbywa się na kortach twardych w Nowym Jorku.
Oba wygrane przez Fyrstenberga i Matkowskiego partie polski duet rozstrzygnął na swoją korzyść w końcówce. W kolejnej rundzie biało-czerwoni zmierzą się ze zwycięzcami meczu między grającym z numerem czwartym chorwacko-brazylijskim deblem Ivan Dodig, Marcelo Melo a Serbem Dusanem Lajovicem i Portugalczykiem Joao Sousą.
Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska) - Juan Sebastian Cabal, Robert Farah (Kolumbia, 16) 4:6, 6:4, 6:4.
Komentarze