Pewne zwycięstwo Amerykanek na początek rywalizacji w grupie F

W pierwszym spotkaniu grupy F II rundy siatkarskich mistrzostw świata kobiet drużyna Stanów Zjednoczonych pokonała 3:1 Turcję. Pogromczynie mistrzyń świata fatalnie rozpoczęły to spotkanie, przegrywając pierwszego seta, jednak w dalszej części meczu potwierdziły swoją klasę i odniosły zdecydowane zwycięstwo.
Siatkarki Stanów Zjednoczonych, które do II fazy turnieju awansowały z kompletem dziewięciu punktów, opromienione zwycięstwem 3:1 nad mistrzyniami świata Rosjankami, były zdecydowanymi faworytkami meczu z Turcją. Podopieczne Massimo Barboliniego zabrały ze sobą na ten etap rozgrywek zaledwie dwa punkty.
Po wyrównanym początku pierwszego seta Amerykanki, w środkowej jego części osiągnęły kilkupunktową przewagę (8:12, 12:16 - na drugiej przerwie po przestrzelonym ataku rywalek). Wydawało się, że podopieczne Karcha Kiraly bez problemów dowiozą taką zaliczkę do końca partii. Turczynki pod koniec seta wzięły się jednak do pracy, doprowadzając do wyrównania przy stanie 23:23, gdy Seda Tokatlıoğlu zaskoczyła amerykańskie przyjmujące zagrywką. Jak się okazało był to dopiero początek emocji w tej odsłonie. Neriman Özsoy obiła blok Amerykanek, dając swej drużynie piłkę setową. Obie strony toczyły walkę punkt za punkt, skuteczne akcje Kimberly Hill dały dwie piłki setowe Amerykankom, jednak to tureckie siatkarki cieszyły się po tym secie. Autowy atak rywalek dał im wygraną 29:27.
W drugim secie nie było już takich emocji. Amerykanki, podobnie jak w poprzedniej partii wypracowały sobie kilkupunktową przewagę (5:8, 6:10, 16:20) której tym razem nie roztrwoniły. Turczynki zbliżyły się do rywalek po skutecznym bloku (18:21), ale kolejne akcje, szczególnie as serwisowy Kimberly Hill (18:23) przesądziły sprawę. Autowy serwis rywalek dał ekipie Karcha Kiraly piłkę setową (19:24), a skuteczny blok Amerykanek w kolejnej akcji zakończył tę odsłonę. W trzeciej partii Turczynki kilkakrotnie uzyskiwały przewagę, którą udawało się jednak rywalkom odrobić. Zawodniczki Massimo Barboliniego prowadziły jeszcze przy stanie 18:16, by po trzech kolejnych akcjach przegrywać 18:19. W końcówce Amerykanki nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa, a skuteczny atak Kimberly Hill z lewego skrzydła dał im zwycięstwo 25:23.
W czwartym secie Turczynki prowadziły 9:7 i przegrały... siedem kolejnych akcji z rzędu! Czarną serię przerwał co prawda atak Gözde Sonsırmy, ale ekipa Massimo Barboliniego nie była już w stanie nawiązać walki z rywalkami. Końcówka tego seta to prawdziwy nokaut w wykonaniu siatkarek USA, które powiększyły przewagę do dziesięciu punktów (12:22).
Turcja - USA 1:3 (29:27, 19:25, 23:25, 15:25)
Serbki rozpoczęła drugą fazę z pięcioma punktami na koncie, Holenderki z trzema. Obie ekipy nie imponowały dziś swą grą, popełniając wiele prostych błędów. Obie ekipy często punktowały seriami, by po chwili również seriami popełniać błędy oddając punkty rywalkom. Holenderki toczyły wyrównaną walkę z rywalkami, by po przekroczeniu 20. punktu praktycznie nie istnieć na parkiecie. Tak było zarówno w pierwszej partii wygranej przez Serbki 25:22 dzięki skutecznej grze w końcówce.
Podobny przebieg miał również set drugi. Siatkarki Serbii prowadziły na drugiej przerwie 16:15, by po chwili oddać prowadzenie Holenderkom (17:18 - po skutecznym ataku Yvon Belien). Gdy Yvon Belien zaskoczyła zagrywką Brankice Mihajlović było 18:21, a po skutecznym bloku Holenderek już 18:22. Opiekun reprezentacji Serbii Zoran Terzić poprosił o czas, a jego reprymenda błyskawicznie poskutkowała. Ekipa z Półwyspu Bałkańskiego zdołała odwrócić losy seta. Holenderki zaczęły popełniać błędy, asem serwisowym popisała się Brankica Mihajlović (20:22), a po obiciu bloku rywalek Serbki wyszły na prowadzenie 23:22. Wygrały w tej części seta aż sześć akcji z rzędu i mimo, że podopiecznym Gido Vermeulena udało się obronić pierwszą piłkę meczową, Serbia wygrała drugą partię 25:23. W trzecim secie obraz gry nie uległ zmianie. Serbki rozpoczęły seta od prowadzenia 3:1, by po chwili przegrywać 4:7. Na drugiej przerwie technicznej siatkarki Holandii miały dwa punkty zaliczki, ale znów pogubiły się w końcówce. Atak 17. letniej Tijany Bošković ustalił wynik trzeciej partii (25:23) i zakończył to spotkanie.
Serbia - Holandia 3:0 (25:22, 25:23, 25:23)
Mistrzynie olimpijskie, które w II fazie mistrzostw świata zameldowały się z ośmioma punktami nie dały żadnych szans reprezentacji Kazachstanu, która tę część mistrzostw zaczęła z zerowym dorobkiem. Podopieczne Aleksandra Gutora podeszły do spotkania z wielką ambicją, co było widać szczególnie w dwóch pierwszych odsłonach. To jednak wystarczyło jedynie na przekroczenie bariery dwudziestu punktów. W trzeciej odsłonie przewaga siatkarek Canarinhos była już większa. W ekipie zwyciężczyń najlepiej punktowały: Thaisa Menezes - 14 oraz Jaqueline - 12 punktów. W drużynie Kazachstanu Radmila Beresnewa - 9.
Brazylia - Kazachstan 3:0 (25:22, 25:22, 25:18)
Bułgarki, które rywalizację w II fazie turnieju rozpoczęły z trzema punktami na koncie nie poprawiły swego dorobku w starciu z mistrzyniami świata. Rosjanki miały na koncie sześć punktów, a poprzednią część turnieju zakończyły niespodziewaną porażką 1:3 z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Pierwszą, wyrównaną odsłonę zakończyła skuteczna akcja Tatjany Koszelewej, która ustaliła wynik seta na 25:23. Po drugiej, jednostronnej partii, wygranej przez Rosjanki 25:15 mogło się wydawać, że spotkanie zakończy się w trzech setach.
Trzecia, trwająca 30 minut partia dostarczyła najwięcej emocji i zakończyła się sukcesem Bułgarek. Czwarty set był ostatnim w tym spotkaniu. Rosjanki wygrały 25:19 i zgarnęły trzy punkty w konfrontacji z w wymagającymi rywalkami. W ekipie Rosyjskiej najlepiej punktowały: Tatjana Koszelewa - 26 (17 atak + 6 blok + 3 serwis), Jekatierina Gamowa - 18 oraz Regina Moroz - 12 punktów. Dla pokonanych najwięcej punktów zdobyły Elica Wasilewa - 16 i Dobriana Rabadżijewa - 13 punktów.
Bułgaria - Rosja 1:3 (23:25, 15:25, 28:26, 19:25)
Komentarze