Białaczka gorsza od piekła. Stiliyan Petrov wraca do piłkarskiego życia
Nie wiem, jak wygląda piekło, ale czuję, że białaczka to coś znacznie gorszego – tak powiedział Stiliyan Petrov, kiedy stwierdzono u niego tę paskudną chorobę. Bułgar nie miał wyjścia – musiał zakończyć profesjonalną karierę. Jednak się nie poddał. Nigdy nie przestał się uśmiechać. I po dwóch latach wrócił. Na boisko.
Stiliyan, co się z tobą dzieje?! Spokojnie mogłeś przerwać tamtą akcję! – krzyczeli na kolegę piłkarze Aston Villi w przerwie meczu z Arsenalem. Było 0:2, a Petrov zupełnie nie przypominał samego siebie. Znany z zadziorności, nieustępliwości i całego wkładanego w mecz serca Bułgar tego dnia był wyjątkowo apatyczny. Unikał walki, nie nadążał za rywalami. Alex McLeish, trener zespołu, zaproponował mu zmianę.
Mało taktowny lekarz
Petrov odmówił. Rozegrał 90 minut, a jego drużyna przegrała 0:3. Po meczu jego samopoczucie się nie poprawiało. Dodatkowo bardzo wysoka gorączka wyraźnie go zaniepokoiła. Po zrobieniu dodatkowych testów wyszły wszystkie sekrety jego organizmu. Przypadłość: białaczka. I do tego jej ostra odmiana - limfoblastyczna... Myślałem, że takie informacje są zazwyczaj podawane w bardzo delikatny sposób. Nic z tych rzeczy. Lekarz po prostu usiadł i powiedział, że mam białaczkę - wspomina.
Cofnijmy się jednak o kilka lat, by lepiej zrozumieć jego historię. Wszystko zaczęło się od dobrej gry w CSKA Sofii. Prosto stamtąd trafił do dużo poważniejszego regionu, kraju i klubu. Zgłosił się po niego Celtic Glasgow. Bułgar przybył do Szkocji w wieku 20 lat. Był sam pośród obcych. Języka nie znał, a poznanie go wymagało czasu i pieniędzy. Jednak od najmłodszych lat był bardzo ambitny. Kiedy jeden z jego pierwszych przyjaciół na Wyspach zaproponował mu dosyć nietypową propozycję kursu języka angielskiego, Petrov nie wahał się ani przez moment.
Praca przy hamburgerach
O co dokładnie chodziło? O pracę w… budce z hamburgerami. Ciekawe co musieli czuć fani Celtiku, widząc mężczyznę łudząco podobnego do piłkarza ich ukochanego klubu… To jednak nie przeszkadzało Bułgarowi. Nigdy nie był typem gwiazdy. Skromność i pokora – te cechy wyniósł z domu.
Pomysł udał się w stu procentach. Petrov doskonale dogadywał się z kolegami na boisku. Szczególny wpływ miał na niego szkoleniowiec Martin O’Neill, który po kilku latach ściągnął go do Aston Villi. W Anglii piłkarz rozpędzał się powoli, mówiło się nawet o nietrafionym transferze. Jednak w końcu wskoczył na swój poziom. Docenili go kibice, którzy wybrali go piłkarzem sezonu. Został także uhonorowany opaską kapitańską.
Magiczna 19. minuta
Tak wyglądała pokrótce droga Petrova – od ponurej Bułgarii do serc fanów zespołu z Birmingham. Wszystko wyglądało pięknie do 24 marca 2012 roku. Pamiętny mecz z Arsenalem był jego ostatnim. Nie wiem, jak wygląda piekło, ale czuję, że białaczka to coś znacznie gorszego – powiedział o swojej przypadłości Petrov.
Z całego świata płynęły słowa pocieszenia i wsparcia. Aston Villa opłacała mu wszystkie badania. Dodatkowo kibice w każdym domowym meczu potrafili wyrazić swoje przywiązanie do kapitana. W 19. minucie każdego spotkania – Petrov występował z 19. numerem – wstawali i głośnymi brawami doceniali swojego kapitana. Za każdym razem twarz Bułgara była wypełniona łzami.
Koniec łez
8 września 2013 roku odbył się charytatywny mecz między gwiazdami Celitku a piłkarzami zaproszonymi przez Petrova. Bułgar po raz kolejny nie wytrzymał i zalał się łzami, kiedy tylko spiker głośno wyczytał jego nazwisko. Na koniec spotkania wybrzmiał hymn You'll never walk alone, a najważniejszy człowiek tego wydarzenia zaliczył rundę honorową wokół stadionu. Mnóśtwo wzruszających scen.
Kiedy żona przyjechała do mnie do szpitala, spytała, czy jestem odwodniony. Jak powiedziałem, że to coś znacznie gorszego, to się rozpłakała. Próbowałem być silny, ale nie wytrzymałem. Płakaliśmy razem. Dopiero po chwili powiedziałem, że nie będzie więcej rozpaczania - przypomina najgorsze dni swojego życia.
Upragniony powrót
Jednak to już prawdopodobnie przeszłość! W ubiegłą niedzielę Petrov wziął udział w meczu Sunday League w barwach Wychall Wanderers. Zdobył nawet kilka bramek. Pojawię się tu także za tydzień, tylko nie pytajcie, z kim gramy! - śmiał się po meczu.
Uśmiechanie się to nieodłączna czynność jego życia. Często była mieszana z płaczem, ale zza chmur zawsze wyglądało słońce. Tak jest i teraz. Pozostaly mu trzy miesiąca zażywania specjalnych tabletek. Białaczka opanowana. Petrov wygrywa najważniejszy mecz w swoim życiu. Niech łzy już go opuszczą. Chyba że będą to takie, jak na obrazku poniżej - podczas meczu na jego cześć...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Transmisja meczu Bułgaria - Chorwacja w piątek o godzinie 20:35 w Polsat Sport News!
Komentarze