Sobierajski: Ostatnie trzy akty Formuły 1

Moto
Sobierajski: Ostatnie trzy akty Formuły 1
fot. PAP

Do końca tego niesamowitego sezonu w F1 pozostały jeszcze tylko trzy wyścigi i maksymalna zdobycz punktowa w postaci 100 punktów. W walce o tytuł mistrzowski ostatnie miesiące stoją pod znakiem dominacji Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk wygrał ostatnie cztery eliminacje, a w kraju który tak lubi - choć nie jest jego ojczyzną - jedzie w roli cichego faworyta do zwycięstwa.

Nico Rosberg, główny kandydat w walce z Hamiltonem o tytuł mistrzowski nie ma dobrych dni. Ostatni raz wygrał pod koniec lipca w Niemczech, a po słynnym incydencie w Belgii, pomiędzy nim a Lewisem coś w jeździe Rosberga się zacięło. Niemiec popełnia błędy i wyraźnie nie nadąża za świetnym tempem Hamiltona.  Tor w Austin to też miejsce gdzie Brytyjczyk czuje się świetnie. Hamilton wygrał w inauguracyjnym Grand Prix na  Circuit of The Americas. W 2012 roku Lewis  stoczył pasjonujący pojedynek z Sebastianem Vettelem i brawurowym manewrem zapewnił sobie zwycięstwo… ostatnie w barwach McLarena. 

 

Proroctwo Vettela

 

Tymczasem gdy wspominamy Sebastiana Vettela trudno nie przypomnieć sobie jego słów, które wypowiedział podczas radości triumfu rok temu. „Trzeba się cieszyć, bo ten stan nie będzie trwał wiecznie”.

 

Rok później czterokrotny mistrz świata nie ma już szansy na tytuł w tym roku. Co więcej będzie oglądał kwalifikacje w telewizji, bo nieunikniona kara za wymianę silnika czeka go właśnie w Austin. Startując jako ostatni, Vettel będzie miał ułatwione zadanie, bo w swojej walce o jak najwyższe miejsce na mecie, będzie miał o cztery bolidy mniej do wyprzedzenia.

 

Bez Marussi i Caterhama

 

Stało się to, co miało się stać. Od początku sezonu trwają dyskusje na temat kosztów zbliżających się w straszliwym tempie, kłopotach finansowych zespołów ze środka i końca stawki. Brak funduszy zmusił zespoły Marussii i Caterhama do wycofania się ze startu w GP USA. Historia Formuły 1 zna 164 zespoły i tylko nieliczne z nich przetrwały do dziś. Dlatego dla cara F1 Berniego Ecclestone’a i jeszcze kilku innych jemu podobnych strata dwóch zespołów nie jest niczym strasznym i nowym. Inni zwracają uwagę, że obecna sytuacja jest ostatnim sygnałem do zmian. Wydatki w Formule 1 są zbyt wysokie i to jest dobrze znany fakt. Jakiś czas temu włoscy dziennikarze wyliczyli, że kilometr przejechany przez bolid F1 kosztuje 7800 Euro, dla porównania za przejazd 1000 metrów prototypowego auta serii Le Mans potrzebuje 1500 Euro, auto WRC 320 Euro, a bolid GP2 262 Euro. Dodatkowo podział profitów między zespołami zakrawa na patologię, ale to kolejny temat na długą osobną analizę.

 

Oprócz emocji sportowych, których na pewno w Austin nie zabraknie, w ten weekend dodatkowo szykuje się ciekawa zakulisowa rozgrywka. Nikończący się temat kosztów, walka o zezwolenie na ponowną pracę nad silnikami czy kolejne ciekawostki transferowe w tym stały punkt i pytanie „jaka będzie przyszłość Fernando Alonso?”. Nic tylko zatrzeć ręce i cieszyć się, że po długich trzech tygodniach Formuła 1 znów wraca.

Krystian Sobierajski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze