Sentymentalny powrót. Janikowski kupi w Polsce drużynę futbolu?

Mija 20 lat od wyjazdu z Wałbrzycha do USA Sebastiana Janikowskiego, dziś gwiazdy futbolu amerykańskiego. Jak poinformował jego stryj Robert, czołowy kicker (kopacz) ligi NFL chciałby pokazać córkom rodzinne strony i myśli o zainwestowaniu w lokalny sport.
Według niego, podróż bratanka do ojczyzny będzie miała charakter sentymentalno-biznesowy.
Sebastian wybiera się tu z dwoma bliźniaczkami, które mają teraz ponad dwa lata. Dorobił się na swojej dyscyplinie sporych pieniędzy, z których część chciałby zainwestować w Polsce np. na założenie lub zakup drużyny futbolu amerykańskiego - powiedział Robert Janikowski.
Najlepszy kopacz
Przed dwoma laty skorzystał z zaproszenia gracza Oakland Raiders i przez osiem miesięcy mieszkał u niego na Florydzie. Ma stamtąd wiele przyjemnych wspomnień, m.in. oglądał mecze Sebastiana w rozgrywkach NFL (National Football League), która za sześć lat obchodzić będzie 100-lecie swojego powstania.
Ogromne wrażenie zrobiło na mnie wywołanie na boisko stadionu Sun Life w Miami, gdzie przed meczem z miejscowym zespołem Dolphins Sebastian przedstawił mnie i wręczył piłkę. A działo się to w obecności prawie 80 tys. widzów – podkreślił.
Od 2000 roku wałbrzyszanin jest najlepiej opłacanym kickerem (kopaczem) w 32 drużynach NFL. Jego obecny, czteroletni kontrakt opiewa na 19 mln dolarów, co plasuje go w czołówce najlepiej zarabiających polskich sportowców.
Kicker nie przebywa długo na boisku i często wchodzi na nie dopiero w ostatniej fazie meczu, decydując o jego wyniku. Wielokrotnie czytałem, że jedno kopnięcie bratanka warte jest sto tysięcy dolarów – zauważył Robert Janikowski.
Z 67 metrów pod poprzeczkę
Jego najlepszym osiągnięciem jest celne kopnięcie z 63 jardów (57,6 m), a wykonał je w meczu z Denver Broncos w 2011 roku. Tym samym wyrównał rekord NFL Toma Dempseya z 1970 roku.
Nieprzeciętnymi zagraniami Sebastian popisywał się już jako kilkunastoletni... piłkarz. Uzdolnienia te odkrył w Zagłębiu Wałbrzych jego pierwszy trener Zbigniew Górecki.
W meczu z juniorami Koksochemii Wałbrzych, kilka sekund po pierwszym gwizdku, uderzył piłkę z 67 metrów. Poszybowała pod poprzeczkę, wzbudzając ogromny aplauz kilkusetosobowej widowni. Najbardziej zdziwiony był bramkarz - opisał Górecki zdarzenie z 1993 roku.
Strzeleckie popisy w jego wykonaniu nie należały do wyjątków. Szkoleniowiec przypomniał, że jego wychowanek miał doskonale rozwinięte cechy motoryczne, a poza tym wykorzystywał mokre i ciężkie boiska, by zaskakiwać bramkarzy z dalszej odległości. Pamięta jego gole zdobywane z 30-40 metrów w spotkaniach o Puchar Michałowicza.
Futbol miał w genach
O innym wyczynie opowiedział Piotr Włodarczyk, osiedlowy kolega Sebastiana, później piłkarz m.in. Legii Warszawa i reprezentacji Polski.
Gdy mieliśmy po 14 lat, Sebastian tak mocno kopnął piłkę do koszykówki, że przeleciała nad czteropiętrowym budynkiem. Już wtedy przepowiadaliśmy mu, że wysoko zajdzie w futbolu, ale nie wiedzieliśmy, że... amerykańskim - przypomniał Włodarczyk.
Górecki wspominał pierwsze kontakty z Sebastianem Janikowskim.
Wychował się w najmłodszej, ale największej, 40-tysięcznej dzielnicy Wałbrzycha – Podzamcze. Mieszkał w jednym z dwóch pierwszych bloków na tym osiedlu, przy ul. Kasztelańskiej. Gdy jego ojciec, Henryk Janikowski, były piłkarz Górnika Wałbrzych i trzykrotny (1981) reprezentant Polski, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, pomagałem jego matce, Halinie, w wychowaniu chłopca - poinformował.
Średni uczeń
Górecki nie tylko wprowadzał Janikowskiego w arkana futbolu, ale chodził też na szkolne spotkania i wywiadówki.
Uczniem był średnim i musieliśmy z jego mamą bardzo go pilnować, by nie ulegał zanadto różnym pokusom młodego wieku, które mogły niekorzystnie odbić się na stopniach – wyjaśnił.
Do ojca wyjechał w 1994 roku. Od tamtego czasu dwukrotnie odwiedził Wałbrzych, ale spotkał się tam tylko ze stryjem.
Zdziwieni Amerykanie
- Gdyby tylko chciał, mógłby łatwo trafić do mnie, a kiedyś sporo czasu spędziliśmy na boisku - powiedział Kazimierz Staszewski, organizator osiedlowych rozgrywek sportowych, który - podobnie jak Górecki - nie kryje lekkiego żalu.
Pozostał zawód, ale takie jest życie. Na pewno jednak życzymy mu wszystkiego dobrego. Nie tracimy nadziei, że jeszcze się spotkamy i powspominamy futbolowe początki – dodał pierwszy trener Janikowskiego, który swego czasu towarzyszył amerykańskim dziennikarzom, szukającym w Wałbrzychu korzeni zawodnika NFL.
Zaprowadziłem ich na boisko przy ulicy Grodzkiej. Nie mogli się nadziwić, że as futbolu amerykańskiego rozpoczynał karierę na takim klepisku i że nie ma o tym w jego pobliżu żadnej informacji. Powiedzieli, że w USA byłoby to wręcz niemożliwe - podkreślił.
36-letni wałbrzyszanin największy sukces sportowy zanotował w 2003 roku. W finale Super Bowl Oakland Raiders przegrali z Tampa Bay Buccaneers 21:48, a Janikowski zdobył trzy punkty.
Komentarze