Sobierajski: To, co wiadome, stało się faktem - los Alonso i Vettela

Moto
Sobierajski: To, co wiadome, stało się faktem - los Alonso i Vettela
fot. PAP/EPA

Nieuchronnie zbliża się koniec tego sezonu w Formule 1. Naturalnie uwagę wszystkich przykuwa przede wszystkim walka o tytuł mistrzowski pomiędzy Lewisem Hamiltonem i Nico Rosbergiem. Niemniej równie ciekawe są ruchy personalne dotyczące przyszłego sezonu.

W zasadzie należałoby powiedzieć: „W końcu!” Od miesięcy trwała opera mydlana, która na zasadzie niedomówień, braku deklaracji i spekulacji towarzyszyła relacjom Fernando Alonso i ekipy Ferrari. Dziś już oficjalnie wiemy, że zespól z Maranello podziękował Hiszpanowi za pięć lat wspólnej pracy, jedenaście zwycięstw i 44 wizyt na podium. Nie udało się to, co najważniejsze - Alonso i Ferrari nie zdobyli tytułu mistrzowskiego.

 

Plan byłego prezesa Ferrari Luki di Montezemolo stworzenia latynoskiej ekipy, która będzie tak skuteczna jak legendarne trio Michael Schumacher, Jean Todt i Ross Brawn nie wypaliła. Teraz nowe władze w Maranello szukają skutecznych sposobów wydostania stajni z marazmu, w jakim się znalazła. W tym ma pomóc  Sebastian Vettel,  który także doczekał się oficjalnego potwierdzenia ze strony Ferrari.

 

W zasadzie przejście czterokrotnego mistrza świata było jasne od kilku tygodni. W październiku na torze Suzuka szefowie Red Bulla przyznali, że Sebastian Vettel opuszcza zespół a jego następcą zostanie Daniił Kwiat. Ferrari nie chciało nic potwierdzić. Dlaczego?
Przez chwilę włoska stajnia miała trzech kierowców na 2015 rok. Podobno wtedy jeszcze toczyły się negocjacje pomiędzy McLarenem i Fernando Alonso.

 

W teorii Ferrari w tym momencie miało zakontraktowanych trzech zawodników. Vettel właśnie podpisał z włoską ekipą, tymczasem Kimi Raikkonen i Fernando Alonso mieli obowiązujące kontrakty. Mówiło się o tym, że Ferrari nie mogło ogłosić przejścia Vettela oficjalnie, bo to mogłoby dać możliwość dla prawników Alonso walki o odszkodowanie za jednostronne rozwiązanie kontraktu.

 

Niemniej Hiszpan nie zamierzał zostawać w Maranello, ale miał też wyjście awaryjne, gdyby rozmowy z McLarenem nie powiodły się. Ostatnio pojawiła się w kilku poważnych źródłach informacja, że Fernando Alonso porozumiał się z nowym pracodawcą i tym samym za porozumieniem stron oficjalnie współpraca dwukrotnego mistrza świata z Ferrari dobiegła już końca.

 

McLaren wciąż nie chce zdradzić, jaka dwójka kierowców będzie reprezentować ekipę w rozpoczynającej się w sezonie 2015 współpracy z Hondą. Tajemnicą poliszynela jest fakt powrotu Alonso, ale wciąż nie wiadomo kto będzie jego partnerem. Spekulacji było wiele. Między innymi pojawiła się kandydatura kierowcy Lotusa Romaina Grosjeana. Francuz był już partnerem Alonso w 2009 roku w ekipie Renault oraz jest w bliskich kontaktach z dyrektorem wyścigowym w McLarenie Erikiem Boullier. Do zmiany barw przez Grosjeana nie doszło. Wczoraj Francuz ogłosił, że zostaje w Lotusie.


Walka o drugi fotel kierowcy McLarena toczy się pomiędzy obecnymi kierowcami ekipy Jensonem Buttonem i Kevinem Magnussenem. Do ciekawej sytuacji doszło podczas czwartkowej konferencji prasowej przed Grand Prix Abu Zabi. Fernando Alonso został zapytany czy chciałby mieć Jensona Buttona za partnera w zespole. Hiszpan uchylił się od odpowiedzi lecz siedzący obok niego Sebastian Vettel przypomniał, że nie tak dawno Alonso zdradził w wywiadzie, że preferuje właśnie Brytyjczyka.

 

Co ciekawe obecny na konferencji Button również potwierdził słowa Alonso. Niezależnie od tego pokrętnym komunikatem prasowym McLaren dał sobie czas do grudnia na potwierdzenie kompletnego składu kierowców. Ferrari tego problemu już nie ma. Sebastian Vettel nie kryje zadowolenia, że idzie w ślady swojego idola Michaela Schumachera. Otwartym pozostaje pytanie, czy podobnie jak Schumi zdoła wydobyć włoską ekipę z dołka i stworzyć z niej maszyny do wygrywania. W planach odnowy pomagać mu będzie kolega i sąsiad Kimi Raikkonen.

 

Rewolucje w Ferrari i McLarenie są ogromne, bo nikt z fanów i szefów tych ekip nie chce już tylko wspominać dawnych sukcesów.

Krystian Sobierajski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze