Drzyzga: Resovia jest w kryzysie. Może to dopiero początek...?

Siatkówka
Drzyzga: Resovia jest w kryzysie. Może to dopiero początek...?
fot. CyfraSport
Jochen Schoeps mógł się załamać po meczu z rodakami.

Nie ma drużyny, która nie wpada w dołek. Cały czas musi być zaufanie do trenera i od strony prezesów, i od zawodników. Jeśli tego zabraknie, to wtedy zaczynają się większe kłopoty - mówi Polsatsport.pl Wojciech Drzyzga.

Łukasz Majchrzyk: Porażka Asseco Resovii z drużyną z Berlina, a zwłaszcza jej rozmiary, Pana szokują?


Wojciech Drzyzga, ekspert Polsatu Sport: Sama porażka, wbrew pozorom, sensacją by nie była. Bardziej wnikliwi obserwatorzy mogli się z nią liczyć. Niemiecka drużyna składa się z reprezentantów swoich krajów, ma naprawdę mocny skład. Nazwy nie grają, nie widzę teoretycznej przewagi Resovii nad tym rywalem i nie można powiedzieć, że nam się należało zwycięstwo, bo Resovia to wicemistrz Polski. Sportowo to zbliżone zespoły. Niemcy byli w bardzo dobrej dyspozycji, a Resovia w słabej. To się skumulowało. Trener Andrzej Kowal próbował dokonywać zmian w składzie, ale było widać, że forma jest za niska i nie wystarczy do wyrównanego nawet pojedynku.


Da się wskazać przyczyny tak słabej formy Resovii?


Diagnoza na odległość jest bardzo trudna, bo nie ma jednej, prostej recepty na wyjście z kryzysu. W grach zespołowych drużyny miewają dołki i nikt z tym nic nie potrafi zrobić, bo dotyka to nawet najlepszych.


Zmęczenie mistrzostwami świata i napięty kalendarz PlusLigi powodują, że Resovia ma kłopoty?


Czasami to jest intensywność kalendarza, czasami nieuzasadniony spadek formy pojedynczych graczy, czasami nawarstwienie się kontuzji. Chyba nie chodzi jednak o kontuzje i przeciążenie, bo Resovia ma szeroki skład i rozkład obciążeń ma być równomierny. Mamy do czynienia ze zmęczeniem materiału. Wielu ekspertów przestrzegało, że grudzień dla większości uczestników mistrzostw świata będzie miesiącem bardzo ciężkim i mogą się pojawić wahnięcia formy. Chyba teraz dokładnie to widzimy. Byłoby łatwo Resovię wyleczyć, gdyby to była jedna przyczyna. Może też dojść psychologia. Zawodnicy Resovii w ostatnim czasie przegrali z Lotosem, wprawdzie po dobrym meczu, ale jednak z drużyną niżej notowaną. Potem dostali lanie ze Skrą, gdzie mogło nastąpić dalsze zahwianie pewności siebie. Tutaj trafili na doskonale grający zespół niemiecki.


Można już używać słowa "kryzys"?


Zdecydowanie tak. To widać jak na dłoni. Gdyby to dotknęło jednego, czy dwóch zawodników, to nie byłby jeszcze kryzys, ale tutaj cały zespół przestał funkcjonować. Stracił wszystkie zalety: szybkość gry, skuteczność akcji ofensywnych. Mają bardzo słabą dynamikę. Pewnie podczas treningów wydaje im się, że jest wszystko ok, ale tam są cały czas we własnym sosie. Kiedy ktoś przyjeżdża z zewnątrz, to widać, że o ułamki sekund są wolniejsi. To się nawarstwia: atakujesz - piłka wraca, bronisz - wraca. Na tle lepszego przeciwnika widać, że czegoś im brakuje.


Sami mogą sobie pomóc w trakcie meczów?


Mój syn mówił, że próbują się nakręcać cieszynkami, dodawać sobie otuchy, ale jak to nie pomaga, to robisz z siebie klauna, skacząc na środku boiska. Zostało im do końca roku kilka meczów, łatwiejszych, ale teraz już nikt nie wybaczy porażek z Bielsko-Białą, czy Będzinem.


Taki kryzys trzeba przeczekać?


Moim zdaniem trzeba do tej sytuacji podejść spokojnie. W Resovii są doświadczeni zawodnicy i sztab trenerski. Jeśli się zacznie zmieniać treningi to znaczy, że się trenowało źle, albo za mocno, albo za lekko. Dzisiaj nie pracuje się szkiełkiem i okiem, ale przy pomocy nowoczesnej technologii. Wiem, że Resovia badania przecodziła niedawno. Może trzeba zindywidualizować treningi? Ci, którzy mieli wakacje nie są w takim samym cyklu, jak ci, którzy grali w mistrzostwach świata. Nerwowe ruchy to najgłupsza rzecz, jaką w tym momencie można zrobić i słowo "przeczekać" może do sytuacji Resovii pasować. Trzeba robić swoje i czekać na poprawę dyspozycji. Znaleźć tych, którzy są w lepszej dyspozycji fizycznej, postawić na nich, a reszcie dać spokojnie potrenować i wrócić do formy. Zobaczymy, jak głęboki jest kryzys. Następny tydzień pokaże, czy to nie jest przypadkiem początek dołka. Sam to przerabiałem jako zawodnik i jako trener. Nie ma drużyny, która nie wpada w dołek. Cały czas musi być zaufanie do trenera i od strony prezesów, i od zawodników. Jeśli tego zabraknie, to wtedy zaczynają się większe kłopoty.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze