Obraniak dla Francefootball.fr: Chcę grać, muszę odejść

Piłka nożna
Obraniak dla Francefootball.fr: Chcę grać, muszę odejść
fot. PAP/EPA
Ludovic Obraniak ma o czym myśleć.

Odstawiony w Werderze Brema Ludovic Obraniak (dwa mecze w tym sezonie) zdradza na łamach Francefootball.fr chęć zmiany klubu. Rozważa ewentualne kierunki i sam nadal nie wie, dlaczego w Niemczech nie dostał prawdziwej szansy.

France Football: Transfer do Werderu to chyba największa porażka w pana karierze?

 

Ludovic Obraniak: Nie czuję, żeby to była porażka. O porażce można mówić, gdy grałeś regularnie przez pół roku i nagle zostałeś odstawiony. Wtedy można wyciągać wnioski. Ja w Niemczech nie dostałem nawet prawdziwej szansy – tylko sześć razy byłem w podstawowej jedenastce.

 

Ale na pewno trochę inaczej pan to sobie wyobrażał?

 

Nie wyszło tak, jak chciałem. Tu się zgadzam. Odszedłem z Bordeaux, kiedy byłem w formie, bo potrzebowałem czegoś nowego. Nie można żałować, choć na pewno jest mi trochę przykro.

 

Wystarczająco przykro, by zimą opuścił pan klub?

 

Absolutnie, potrzebuję gry. Myślę o transferze albo o chociaż o wypożyczeniu. Muszę się pokazać, żeby wrócić do reprezentacji Polski.

 

Rozegrał pan w tym sezonie tylko dwa mecze. Jak to panu wyjaśniono?

 

Nikt mi nic nie wyjaśniał, dlatego jestem tak bardzo sfrustrowany. Wziąć piłkarza w styczniu, podpisać z nim długą umowę i tak szybko z niego zrezygnować... Naprawdę nie rozumiem.

 

Nie próbował pan zrozumieć?

 

To nie w mojej naturze. Mam 30 lat i chcę grać. Dziennikarze zadają pytania, nikt nie ma mi nic do zarzucenia. Wszyscy są zgodni, że profesjonalnie podchodzę do swoich obowiązków.

 

Nawet zmiana trenera (Wiktor Skrypnyk za Robina Dutta) nic korzystnego panu nie przyniosła.

 

Nowy trener od razu zapewnił, że na mnie liczy, że mnie zna, że jestem bardzo doświadczonym piłkarzem. Dotrzymał słowa, wystawił mnie w pierwszym meczu. Grałem godzinę, według mnie całkiem nieźle, spotkanie wygraliśmy. Później była przerwa na kadrę i znów wylądowałem poza składem...

 

Czy ta sytuacja jest do zaakceptowania?

 

Pierwsze miesiące były bardzo trudne, bo byłem samo. Ale od kiedy dołączyła do mnie żona z dwójką dzieci, nabrałem troszkę dystansu. Jak masz 30 lat, próbujesz wykonywać swój zawód jak najlepiej. Nie kierujesz się już emocjami. Mam jednak takie osobiste przekonanie, że powinno być za to jakieś adekwatne wynagrodzenie. Nie można popuścić.

 

Miał pan już jakieś sygnały tej zimy?

 

Miałem, ale to dopiero początek okienka. Kluby dzwonią po informacje, na razie bez żadnych poważnych ofert. Zobaczymy co z tego wyniknie. Generalnie nie spodziewam się od razu 150 propozycji. Zwykle jest tak, że ostatniego dnia mercato masz co najwyżej jedną, dwie oferty. Wybierasz, co dadzą – szczególnie w mojej sytuacji. Nie grałem przecież siedem miesięcy, mam 30 lat, jestem jedną, wielką niewiadomą.

 

Powrót do Francji wchodzi w rachubę? Latem Guingamp próbowało pana wypożyczyć.

 

Kiedy widzę jak świetnie radzi sobie tam Sylvain Marveaux, myślę sobie: dlaczego mi miałoby nie wyjść? Finansowo może to być trochę skomplikowane, ale przecież – jeśli chodzi o wypożyczenie – Werder ma chyba interes w tym, żeby grał?

 

A przecież Lille i Metz też szukają ofensywnych piłkarzy.

 

To dwa kluby, w których przeżyłem piękne chwile, ale nie wiem czy to dobry pomysł... Przecież w Metz już zawsze pozostanę tym „małym Ludo”, który teraz jednak dorósł. Zmienił się. Kiedy czytam, że kibice Metz krytykują Maloudę, że ten przestrzelił dwa karne, to aż mnie krew zalewa. Facet podjął wielki wysiłek finansowy, żeby tylko tam grać, a oni nawet nie są mu wdzięczni. W życiu trzeba podejmować ryzyko, ale nie wiem czy powrót do tych klubów nie byłby zbyt ciężki do przeżycia. Zostawiłem tam przecież dobre wrażenie, a zawsze coś może pójść źle. Nie chciałbym tego stracić.

Tadeusz Fogiel za Francefootball

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze