Statystyki nie kłamią. Tylko tak możemy pokonać Szwedów?

Jak pokonać Szwedów? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta – trzeba zagrać tak, jak na ME 2014, gdy Polacy rozbili reprezentację Szwecji 35:25. Co jednak, gdy Piotr Wyszomirski nie będzie miał dnia konia, jak przed rokiem?
Statystycy reprezentacji Polski przed meczem 1/8 finału mistrzostw świata mają ręce pełne roboty. W pocie czoła rozpracowują kolejnego rywala – reprezentację Szwecji, bowiem kolejna porażka biało-czerwonych oznaczała będzie pożegnanie z turniejem w Katarze. W jakich elementach szukać szansy w starciu ze Skandynawami, a jakich zagrań szczególnie unikać? Odpowiedzi na te pytania z pewnością zostaną przekazane Polakom przed meczem, którego stawką będzie ćwierćfinał.
Czego unikać?
W spotkaniu ze Szwecją reprezentacja Polski nie może przede wszystkim dopuszczać do tego, by obrotowi rywala dostawali podania na „koło”. Do tej pory Szwedzi są drugą najlepiej rzucającą z 6 metra drużyną ze skutecznością 81 procent, a ich podstawowy kołowy Andreas Nilsson pomylił się jak na razie tylko dwukrotnie w 5 meczach!
Jeszcze większą uwagę podopieczni Michaela Bieglera muszą jednak skupić na tym, aby nie faulować Skandynawów w obrębie pola bramkowego. Reprezentanci Szwecji mają bowiem w swojej talii asa – Niclasa Ekberga, który w Katarze wykorzystał 11 na 12 rzutów karnych. To głównie jemu Szwedzi zawdzięczają znakomitą skuteczność z 7 metra na poziomie 85 procent. Naprzeciw Ekberga staną jednak polscy bramkarze, którzy na MŚ bronią karne z 28-procentową skutecznością. Czy sprawią, że skrzydłowemu przeciwnika odechce się na jakiś czas wykonywać „siódemki”?
Jak ognia biało-czerwoni muszą unikać także strat, których w pięciu meczach fazy grupowej uzbierało się już 65, co daje pokaźną średnią 13 „turnoverów” na spotkanie. Takie zagrania będą błyskawicznie wykorzystywane przez poniedziałkowych rywali, którzy mogą pochwalić się 86-procentową skutecznością rzutów z kontry. Co ciekawe Szwedzi także 65 razy tracili piłkę w fazie grupowej i reprezentanci Polski muszą mieć to na uwadze i polować na przechwyty. Oby nasza skuteczność w kontrataku była nieco lepsza w poniedziałek niż w dotychczasowych meczach, gdy kończyliśmy 80 procent takich akcji.
Kogo i jak zatrzymać?
Podstawowym zadaniem reprezentantów Polski w starciu ze Szwecją będzie zatrzymanie Kima Anderssona, na którym opiera się gra szwedzkiej kadry. Choć rzutowo szczypiornista KIF Kolding w Katarze nie imponuje, to jak zwykle świetnie dogrywa piłki swoim partnerom, a w 5 meczach zaliczył już 19 asyst. W ogóle Szwedzi biją Polaków w statystyce ostatnich podań, których mają na koncie 88, przy jedynych 64 w wykonaniu biało-czerwonych. A wracając do Anderssona – w spotkaniu z Polską Szwed nie zagra na 100 procent swoich możliwości, bowiem zmaga się z urazem barku. I właśnie dlatego trzeba jak najbardziej uprzykrzyć mu życie.
Kim Andersson nie jest w pełni gotowy na mecz z Polską/ fot. PAP
Reprezentacja Szwecji to jednak nie tylko rozgrywający urodzony w Kävlinge. Baczną uwagę należy także zwrócić na graczy, którzy jak do tej pory zdobywali dla naszego poniedziałkowego rywala najwięcej bramek. Przede wszystkim mowa tutaj o wspomnianym wcześniej Ekbergu, który oprócz tego, że wykonuje rzuty karne, to bryluje także na prawym skrzydle. I on ma jednak słabości. Jego rzuty z bocznych sektorów boiska są najczęściej bronione wtedy, gdy Szwed celuje w dolne rogi bramki. To może być cenna wskazówka dla naszych bramkarzy, która może być potrzebna do zatrzymania Ekberga. Z kolei na innego superstrzelca – Viktora Ostlunda muszą zapolować nasi obrońcy. Młoda gwiazda została już kilka razy zablokowana na MŚ, więc czemu nasza defensywa miałaby nie powtórzyć wyczynu innych graczy?
Szwecja to także doskonali bramkarze, którzy do tej pory bronią na nieosiągalnym dla polskich golkiperów pułapie 36 procent. W podstawowym składzie na Polskę zapewne wyjdzie Mattias Andersson, który jak na razie odbił 43 ze 114 rzutów przeciwników (38%). Nawet tak dobry bramkarz ma jednak luki w swoich zasiekach. Andersson nie odbił w Katarze żadnego z 11 rzutów w prawe okienko jego bramki, dlatego polscy zawodnicy będą mogli celować w tamte rejony bramki. Swoją świetną skuteczność podstawowy golkiper Szwedów zawdzięcza zaś rzutom na wysokości bioder, z których znakomitą większość odbił.
Na co możemy Szwedom pozwolić?
Do tej pory zawodnicy Trzech Koron mimo tego, że są znani z doskonałej drugiej linii z Kimem Andersonem na czele, bardzo słabo rzucają z dystansu. Bilans po fazie grupowej, czyli 37 trafionych rzutów na 87 ogółem nie jest wynikiem powalającym na kolana. Aby jednak zatrzymać bomby Szwedów z 9 metra potrzeba dobrej współpracy obrony z bramkarzem, a z tym bywało w Katarze różnie. Polacy nie plasują się w czołówce najlepiej blokujących mistrzostw, a najlepszy Michał Jurecki jest na 12. miejscu. Do poprawy jest także postawa golkiperów przy rzutach z dystansu, bowiem jak na razie Szmal i Wyszomirski bronią takie próby z zaledwie 40-procentową skutecznością (przy 54% Szwedów).
Wydaje się, że możemy także szukać swojej szansy w nieskuteczności reprezentantów Szwecji ze skrzydeł. Jak na tak klasowych szczypiornistów, jakimi są Kallman i spółka, skuteczność na poziomie 54 procent jest z pewnością niezadowalająca. Gdy do tego dodać fakt, że Sławomir Szmal i Piotr Wyszomirski całkiem dobrze pilnowali bramki przy dotychczasowych próbach ze skrzydła (35% skuteczności obron), to możemy nawet zachęcić naszych bocznych obrońców do odpuszczania rywalom w niektórych sytuacjach.
Czy te statystyczne rozważania będą miały jakiekolwiek znaczenie, gdy na katarski parkiet wyjdą dwie tak nieprzewidywalne drużyny? Odpowiedź na to pytanie już dziś o 16:30, natomiast już teraz możemy powiedzieć, że emocji nie zabraknie. Zresztą jak zawsze w meczach z udziałem polskich szczypiornistów…
Komentarze