Kizierowski: Łatwiej odmówić Katarowi, gdy się nie ma rodziny

Inne
Kizierowski: Łatwiej odmówić Katarowi, gdy się nie ma rodziny
fot. PAP
Bartosz Kizierowski swoim wychowankom odradzałby przyjęcie propozycji Kataru.

Bartosz Kizierowski w 2005 roku dostał od Kataru propozycję występów, ale szybko i zdecydowanie odmówił. Przestrzega jednak, by nie potępiać piłkarzy ręcznych. - Nie znamy ich sytuacji życiowej - mówi Polsatsport.pl.

Łukasz Majchrzyk: Możemy porozmawiać o Katarze i o tym jak w tamtym kraju buduje się reprezentację? To teraz w Polsce gorący temat.

Bartosz Kizierowski: Chyba już zbudowali w piłce ręcznej całkiem niezłą reprezentację (śmiech).


Pamięta Pan, jak sam otrzymał od nich propozycję?


U mnie to była bardzo krótka piłka. Zadzwonił do mnie ktoś z federacji i podał mi cyfrę, bardzo kuszącą dodam. Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o 600 tysięcy euro. Nawet się nie wdawałem wtedy w żadne negocjacje. Poprosiłem o kilka godzin do namysłu i po kolejnym telefonie ją odrzuciłem.


Łatwo było odmówić?


Wtedy było łatwo, łatwiej niż dzisiaj. Wtedy nie miałem rodziny, dużo mniej zmartwień. Pieniądze nie miały dla mnie aż takiego znaczenia. To wtedy była i dzisiaj jest ogromna suma pieniędzy, a w pływaniu nigdy zarobki nie były takie, jak choćby w futbolu. Tylko, że żadna kwota by mnie nie przekonała wtedy. Od razu była to dla mnie dziwna i niesmaczna propozycja. Dzisiaj pewnie też bym odmówił, ale jak się ma rodzinę, dwójkę dzieci i kredyt na głowie, to pewnie dłużej się nad takimi propozycjami myśli (śmiech).


Wie Pan o innych propozycjach w świecie pływackim?


Wtedy, kiedy dostałem tę propozycję, pływałem w międzynarodowej grupie. Wiem, że równoczesnie ze mną sześć osób z tej grupy dostało podobne propozycje. Kilka osób nawet pojechały do Kataru i miały paszport, ale sprawa się rozmyła. Katarczycy chcieli budować sztafetę, ale nie zebrali czwórki zawodników.


Chodziło o występ na igrzyskach w 2008 roku?


Zgadza się, miałbym dopływać do igrzysk w Pekinie. Katarczycy chcieli stworzyć silny zespół na 2008 rok.


Co Pan myśli o tych zawodnikach, którzy jednak zdecydowali się zagrać?


Ludzi nie chcę oceniać, bo każdy ma inną sytuację życiową. Kto wie, jakie mieli motywacje, decydując się na występy dla Kataru za pieniądze? Czasami pieniądze są bardzo potrzebne w życiu. Może któryś z nich ma chorego członka rodziny i pieniądze były potrzebne na leczenie. Oczywiście, budowanie reprezentacji w taki sposób to jest parodia sportu międzynarodowego. Są zawody klubowe, ale to zupełnie inna bajka. W sporcie międzynarodowym to nie powinno mieć miejsca. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że decyzja takich sportowców jest bulwersująca, ale jeszcze raz podkreślam, że nie znamy sytuacji tych osób. Może to postawiłoby je w innym świetle?


W piłce ręcznej trzeba mieć trzy lata odpoczynku od reprezentacji i już można grać. W pływaniu jest chyba jeszcze łatwiej?


W pływaniu chyba przez rok trzeba odpoczywać, żeby móc z powrotem występować, tylko że już pod nową flagą.


Gdyby któryś z Pana zawodników się zgłosił z pytaniem, czy zgadzać się na taką propozycję, to co by Pan powiedział?


Ja bym odradzał, aczkolwiek są sytuacje życiowe, które zmuszają do podejmowania decyzji niemoralnych. Jeśli ktoś ma chorobe w rodzinie, to jest ważniejsze.


Spotkał Pan kiedyś pływaków albo działaczy z Kataru? Sprawiali wrażenie, że dzięki pieniądzom mogą wszystko?


Nie spotkałem nigdy żadnych ternerów, ani pływaków. Chyba ta dyscyplina nie jest tam zbyt popularna. Może tylko w ekskluzywnych hotelach, gdzie są piękne baseny. Nie miałem okazji przekonać się, jakimi są ludźmi.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze