Bokserska ballada czyli jak czarny Luiz z białym Szmelingiem prać się po gębach zaczęli

Sporty walki
Bokserska ballada czyli jak czarny Luiz z białym Szmelingiem prać się po gębach zaczęli
fot. PAP

2 lutego 2005 roku zmarł Max Schmeling, niemiecki pięściarz wszechczasów. Do legendy przeszły jego walki z Joe Louisem w latach 30 stych ubiegłego wieku.

Raz w Ameryce w mieście Chicago rzecz najzupełniej prawdziwa , żył sobie  Murzyn co chodził nago i co się Luiz nazywał.

 

Drugim uczestnikiem tej najsłynniejszej walki  opiewanej przez  warszawskie podwórka w Bokserskiej balladzie był Max Schmeling w wersji podwórkowej - Szmeling, a najsłynniejszy pojedynek tych dwóch bokserów odbył się w Nowym Jorku 22 czerwca 1938 roku.

 

Raz pewien Szmeling zza oceanu, co pragnął sławy i zysku, napisał: Luiz ty się nie stawiaj, bo możesz dostać po pysku.  A na to Luiz mu odpisuje:  Ach ty kretynie Szmelingu. Ty się nie stawiaj za oceanem,  lepiej się postaw na ringu.

 

Max Adolph Otto Siegfried Schmeling  bokserską przygodę rozpoczął jako nastolatek. Mając 22 lata przeszedł na zawodowstwo. Szybko przyszły sukcesy mistrzostwo Niemiec, potem Europy I świata. W 1930 roku pokonując Jacka Sharkeya został pierwszym mistrzem wszechwag rodem ze Starego Kontynentu. Obronił tytuł w walce z Youngiem Striblingiem.  Pierwszy pojedynek Niemca z Amerykaninem odbył się w roku 1936. Schmeling zwyciężył w 12. rundzie przez nokaut. Walkę oglądało z trybun stadionu 40 tysięcy widzów. Hitlerowskie media zapowiadały ją, jako “konfrontacje czempionów rasy białej I czarnej”.

 

Sędzia uderzył tłuczkiem w pokrywkę i co widzowie ujrzeli jak czarny Luiz z białym Szmelingiem  prać się po gębach zaczęli.

 

Rewanż miał miejsce dwa lata później. Tym razem atmosferę podgrzewały media; atmosfere i tak goracą. Niemcy właśnie dokonali anschlussu Austrii i walka bokserska została przedstawiona jako starcie dobra ze złem. 22 czerwca 1938 roku na stadionie Jankesów zgromadziło się ponad 70 tys. kibiców. Choć nie zabawili długo nie mieli powodów do narzekań. Dwie minuty i cztery sekundy pierwszej rundy wystarczyły Louisowi, aby znokautować swego arcyrywala. Schmelingowi udało się wyprowadzić tylko dwa ciosy.

 

A, że z Luiza był kawał chłopa Szmelinga zrobił na ścierkę. Prawem sierpowym podbił mu oko, a lewym przestawił szczękę. Sędzia ogłosił: Szmeling na deskach! Szmeling nie podniósł się więcej,  a Luizowi dano na rękę  dolarów dwieście tysięcy.

 

Joe Louis stał się bohaterem narodowym USA.

 

A Schmeling ?

 

W Niemczech nie mogli pogodzić się z przegraną, pupilka Hitlera. Szmeling, przepraszam Schmeling nie do końca żałował. - Od tego momentu przestalem istnieć dla Hitlera i Goebelsa, moje nazwisko zniknęło z łamow prasy - wspominał po latach. Przed pierwszą walką z Louisem co prawda deklarował, że wygrywa czując poparcie "całego narodu niemieckiego i jego Führera" i przez długi czas był symbolem germańskiej tężyzny. Z drugiej strony ponoć podczas Nocy Kryształowej, ryzykując życiem, uratował dwóch Żydów, ukrywając ich w pokoju hotelowym w Berlinie. Następnie pomógł im w ucieczce. Ponoć, bo trzymał ten fakt w tajemnicy przez 50 lat. Podczas wojny za odmowę wstąpienia do NSDAP wcielono go do Luftwaffe. Brał udział w desancie spadochronowym na Kretę, i został ranny. W biografii Schmelinga pojawia się i polski ślad. W latach 1927-45 mieszkał w pomorskiej wsi Ponikła, a i pokazywał się na hitlerowskich salonach zapraszany przez Hansa Franka (powieszonego jako zbrodniarza  po procesie w Norynberdze).

 

W 1945 roku Schmeling powrócił do sportu, lecz już bez powodzenia. Na zawodowym ringu stoczył łącznie 70 walk – 56 wygranych (36 k.o), 10 przegranych i 4 nierozstrzygnięte. Nie zapominiał o swoim przeciwniku, któremu nie wiodło się najlepiej. Wygranymi Louisa zainteresował sie fiskus doprowadzając do tego, że wcześniejszy bohater zmarł w biedzie w 1981 roku, Schmeling pokrył koszty pogrzebu. Sam zmarł w 2005 roku w wieku 99 lat. Rywalizacja tych bokserów inspirowała wielu m.in stała się kanwą scenariusza filmu Joe i Max noi naszej rodzimej Bokserskiej ballady, która jak to drzewiej bywało musiała mieć morał:

 

Z tej to ballady morał wynika, jak się bokserzy bogacą. U nas w Warszawie też w mordę leją, ale im za to nie płacą.

 

Ale to zupełnie inna historia…

 

 

 

Anna Zapert, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze