Lenczyk: Strzelania karnych nie da się wytrenować

Piłka nożna

Przy strzelaniu karnych nie decydują umiejętności. Tego się nie da wytrenować. Dlaczego? Z prostego powodu, że nie da się przeprowadzić rzutów karnych na treningu w obecności 20 tys. ludzi - mówi Polsatsport.pl trener, który wygrał w karnych na Łazienkowskiej.

Pan wygrał w karnych z Legią. To było niemal trzy lata temu, podczas meczu o Superpuchar Polski. Ćwiczyliście karne?

 

Orest Lenczyk: Mnie się wydaje, że przy strzelaniu karnych nie decydują umiejętności. Tego się nie da wytrenować. Dlaczego? Z prostego powodu, że nie da się przeprowadzić rzutów karnych na treningu w obecności 20 tys. ludzi. Nigdy nie będzie tak, jak przy włączonych jupiterach i kamerach telewizyjnych. Na zajęciach to jest półżartem, półserio. Przypominam sobie zawodników z drużyn, które prowadziłem, że niektórzy, po prostu, mieli swój sposób. Zawsze strzelali w to samo miejsce, ale to też się udawało tylko "do czasu". Niestrzelenie karnego powoduje problem dla trenera: ma uderzać ten sam, czy następny. Nie ma przecież gwarancji, że ten następny zdobęczie gola.

 

Ale jakoś na zajęciach trzeba to ćwiczyć.



Próbowaliśmy wytwarzać czasami sztuczną presję. Na treningach zbieraliśmy się wkoło strzelającego, darliśmy się na całe gardła, żeby chociaż trochę podnieść mu poziom stresu i osłabić koncentrację. Widać było, że nawet w takim udawanym stresie karne nie były takie same. Niektórzy strzelali w słupek, w bramkarza, albo 10 metrów nad poprzeczką. Gdy byłem młody, to też wykonywałem karne. Jeśli bramkarz jest na poziomie, a tacy byli , to teria o tym, że bramkarz nie ma szans się nie sprawdza. Ruch bramkarza, tułowiem powoduje zmianę decyzję. Układ nerwowy odgrywa wielką rolę. Miałem zawodników, którzy wykonywali to bardzo dobrze, a przychodził moment, że zawodzili. Ale przecież pudłowali nie tylko polscy ligowcy. Przypomnijmy sobie najlepszych zawodników świata.

Im zawodnik starszy, tym lepszy?


Pudłuje się na ogół w tych najważniejszyc momentach, gdy chodzi o stawkę, o ryczący stadion. Szczególnie na boiskach przeciwnika kibice miejscowi milczą, gdy strzela swój, a ryczą na cały głos dla rywala. Najczęsciej się na doświadczonych stawia. Z Zawiszą Bydgoszcz w finale Pucharu Polski, postawiłem m.in. na młodego chłopaka, na treningach strzelał bardzo dobrze, a potem zawiódł. Co z tego, że on się popłakał, jak przegraliśmy?

 

Da się porównać karne, strzelane w trakcie meczu do tych, w serii rzutów karnych?



D się porównać, jeśli ten w trakcie meczu jest na minutę przed końcem i może zadecydować o wyniku. Jeśli do końcowego gwizdka zostało sporo czasu, to presja jest dużo mniejsza, bo zawsze można poprawić wynik.

 

W serii rzutów karnych dałby Pan strzelać komuś, kto spudłował w trakcie meczu?



Robiłem tak czasami, bo dla mnie spudłowany rzut karny to nie był wyrok.

 

U trenera Pawłowskiego strzelali sami obcokrajowcy, u Pana Polacy...



Rozumiem trenera Tadeusza Pawłowskiego, że wyznaczył m.in. braci Paixao, bo ci zawodnicy nastrzelali najwięcej bramek dla Śląska i zawsze ten, kto zdobywa bramki, ma większe rozeznanie, co może zrobić bramkarz. Inaczej zachowuje się obrońca, który ma po prostu jedno, mocne uderzenie. Dywagacje na temat tego, czy to byli zagraniczni, czy polscy piłkarze nie mają znaczenia. Co najwyżej atrakcyjnie publicystycznie wyglądają. Przy karnych decyduje noga i głowa.

Zawodnicy odmawiali czasami strzelania?



Bywało i tak. Podam przykład: będąc trenerm GKS Katowice, grałem z Araratem Erewań. Wyznaczałem zawodników do karnych i kolejni, przestraszeni odmawiali. To byli tacy piłkarze, na których liczyłem. Kierownik podszedł do mnie i powiedział na ucho, że Janusz Jojko strzela doskonale. Pytam go: Janusz strzelasz? Odpowiedział: Oczywiście. Wpisałem go, ale trafił w słupek lub poprzeczkę. Minuty, sekundy decydują w takich sytuacjach, nie ma miejsca na zawahanie. Jeśli zawodnik odmawia, to trener nie powinien go wpisywać na siłę.

 

A jeśli czuje się zbyt pewnie, to też jest to znak ostrzegawczy?



Jeśli ktoś się czuje za mocny, to też to może być wskazówka, że nie powinien strzelać. Niektórzy się śmieją, przechwalają, dużo mówią. To jest znak, że mogą nie wytrzymać presji.

 

Zobaczcie, jak Śląsk pokonał Legię w rzutach karnych w finale Superpucharu Polski. Zapraszamy do materiału wideo.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze