Brad Binder: Czasami jeżdżę zbyt agresywnie

19-letni Brad Binder z RPA może okazać się jedną z niespodzianek tegorocznej rywalizacji w motocyklowych mistrzostwach świata najmniejszej kategorii Moto3. Czas poznać go bliżej. Przed pierwszym wyścigiem w Katarze reprezentant fińskiej ekipy Red Bull KTM Ajo udzielił portalowi polsatsport.pl obszernego wywiadu.
Syn motocyklisty amatora, Binder wyścigową karierę rozpoczynał nietypowo, od kartingu. Kiedy jednak przesiadł się na dwa koła, natychmiast zwariował na ich punkcie i wkrótce trafił do Europy do rozgrywanego przy mistrzostwach świata pucharu Red Bull Rookies Cup. Rok temu, w swoim trzecim pełnym sezonie w MŚ Moto3, Binder na mało konkurencyjnym motocyklu hinduskiej Mahindry wywalczył swoje dwa pierwsze podia, do ostatniego wyścigu walcząc z doświadczonym Portugalczykiem, Miguelem Oliveirą, o dziesiąte miejsce w tabeli.
Co prawda przegrał ten pojedynek o jeden punkt, ale w tym roku obaj stoczą walkę o znacznie większą stawkę. Binder i Oliveira dołączyli bowiem do czołowej ekipy Red Bull KTM Ajo, w której w ostatnich latach mistrzowskie tytuły zdobywali Francuz Mike di Meglio, Hiszpan Marc Marquez i Niemiec Sandro Cortese. Rok temu na fabrycznym KTM-ie z tytułem o włos rozminął się Australijczyk Jack Miller, któremu Ajo utorował następnie drogę bezpośrednio do MotoGP.
Początek tego sezonu nie był co prawda zbyt udany dla podopiecznych Fina. Oliveira został w Katarze wypchnięty z toru w pierwszym zakręcie i po wywrotce finiszował bez punktów. „Bradical” - jak nazwał go kiedyś rywal z pucharu Red Bulla, choć na mecie stracił do zwycięzcy tylko sekundę i trzy dziesiąte, z powodu drobnych problemów technicznych był dopiero dziesiąty. Nie ma jednak wątpliwości, że obaj – szczególnie na wolniejszych, bardziej sprzyjających KTM-om torach – będą walczyć przynajmniej o podia, a kto wie, pod koniec sezonu może i najwyższą stawkę. Polsatsport.pl rozmawiał z „Bradykalnym” Binderem tuż przed pierwszym wyścigiem w Katarze.
Michał Fiałkowski: Brad, jak w ogóle zaczęła się twoja przygoda z wyścigami?
Brad Binder: Kiedy byłem mały, mój ojciec ścigał się w regionalnych wyścigach w RPA. Zawsze jeździłem z nim na tor, ale sam zacząłem się ścigać nie na motocyklach, a w kartingu. Jeździłem w kartingu przez jakieś dwa, trzy lata, zdobywając nawet tytuł mistrza kraju w klasie 50. Później spróbowałem motocykli i po prostu bawiłem się na nich dużo lepiej. Kiedy zacząłem jeździć na motocyklach, rzuciłem karting i skupiłem się na dwóch kołach.
Nigdy nie kusiło cię, aby zostać przy kartingu i spróbować przebić się do wyższych serii, a ostatecznie może i do Formuły 1?
Ściganie na motocyklach sprawia mi po prostu dużo większą frajdę niż na czterech kołach, dlatego nie było mowy o kontynuowaniu startów w kartingu... i było to jak najbardziej słuszną decyzją.
Pochodzisz w RPA, ale mieszkasz chyba w Europie, prawda?
Tak. Pomiędzy wyścigami spędzam większość czasu w Hiszpanii, ponieważ RPA jest trochę za daleko, aby latać do domu po każdej rundzie. Kiedy jednak tylko mogę, wracam w rodzinne strony.
Twoje mocne i słabe strony jako zawodnika to...?
Trudno powiedzieć. Moją mocną stroną jest to, że zawsze jestem w stanie podnieść poprzeczkę. Moją słabą stroną są chyba kwalifikacje i robienie jednego naprawdę szybkiego kółka.
Z czasów, kiedy ścigałeś się jeszcze w pucharze Red Bulla pamiętam, że miałeś też problemy z jazdą w deszczu. Jak sobie z nią radzisz dzisiaj?
Faktycznie wtedy miałem problemy z jazdą w deszczu, ponieważ w RPA nigdy nie ścigałem się w takich warunkach. Potrzebowałem sporo czasu, więcej niż bym chciał, aby odnaleźć się w takich warunkach, ale teraz jest już w porządku. Co więcej, bardzo lubię teraz jazdę w deszczu i zazwyczaj dobrze mi wtedy idzie.
Jak sobie z tym poradziłeś? Czy to tylko kwestia doświadczenia?
Szczerze mówiąc, tak. To kwestia czasu. Podczas każdego wyjazdu na mokry tor robiłem małe postępy. Teraz nie mam z deszczem żadnych problemów i bardzo lubię taką jazdę. To świetna zabawa.
Rok temu zaliczyłeś solidny sezon na hinduskiej Mahindrze i sięgnąłeś w Niemczech po swoje pierwsze podium w MŚ. Ostro walczyliście też z Miguelem Oliveirą o dziesiąte miejsce w tabeli i status najszybszego kierowcy na Mahindrze. Jak to wspominasz?
To był sezon pełen wzlotów i upadków. Wzlotami były podia na Sachsenringu i w Japonii, ale poza tym miałem też dużo problemów technicznych, szczególnie na początku roku. Zarówno Mahindra, jak i mój zespół i ja sam, pracowaliśmy jednak bardzo ciężko i kiedy już poradziliśmy sobie ze wszystkimi problemami z motocyklem, zaczęło nam iść dużo lepiej.
Co było największym problemem z motocyklem?
Mieliśmy dużo problemów ze sprzęgłem, które pracowało nierówno, szczególnie po dużej ilości okrążeń. Poradziliśmy sobie z tym jednak, a Mahindra była bardzo dobrym motocyklem. Bardzo lubiłem nią jeździć.
W tym roku przesiadłeś się jednak na motocykl KTM. Jak wypada on w porównaniu z Mahindrą?
Trudno powiedzieć, ponieważ oba mają mocne i słabe strony, ale póki co świetnie się bawię na KTM-ie i cały czas robię na nim postępy.
Jakie są więc mocne strony KTM-a?
Najbardziej rzucił mi się w oczy sposób oddawania mocy, który jest bardzo płynny. Cały motocykl prowadzi się zresztą bardzo lekko i łatwo. Dzięki temu będzie mi łatwo dostosowywać się do niego na kolejnych torach. Nawet kiedy ustawienia tego motocykla nie są idealne, nadal jesteś w stanie pojechać całkiem nieźle.
A jak KTM wypada w porównaniu z Hondą?
Nigdy nie jeździłem w Moto3 Hondą, dlatego trudno mi powiedzieć. Myślę, że po pierwszych kilku wyścigach będę mógł powiedzieć na ten temat więcej. Co prawda za nami trzy oficjalne testy, ale w ich trakcie nie spędzamy na torze zbyt dużo czasu jeżdżąc bezpośrednio obok siebie. Nie miałem więc okazji, aby porównać tegoroczne motocykle.
Z nieco innej beczki. Masz dwóch bardzo szybkich kolegów zespołowych; Oliveirę i Czecha Karela Hanikę. Jak się dogadujecie i jak wygląda wasza współpraca?
Dogadujemy się świetnie i spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Jesteśmy dobrymi kolegami. W garażu panuje bardzo dobra atmosfera, a my dzielimy się wszystkimi informacjami i telemetrią. Kiedy któryś z nas ma problem, staramy się rozwiązać go wspólnie. Bardzo się cieszę, że mam dwóch szybkich team-partnerów.
Jak porównałbyś wasze style jazdy?
Różnią się od siebie, ale co ciekawe, ustawienia naszych motocykli są dość podobne, tak naprawdę dość standardowe.
Jeździsz agresywnie czy raczej płynnie?
Czasami jeżdżę wręcz zbyt agresywnie, ale taki właśnie styl preferuję i to działa.
Aki Ajo, szef waszego zespołu, ma na swoim koncie liczne sukcesy w Moto3. Jak wiele daje ci współpraca z nim?
Jazda w czołowym zespole w padoku to dla mnie po prostu zaszczyt. Wiem, że ekipa jest w stu procentach za mną, a motocykl zawsze będzie odpowiednio przygotowany. Jeśli spojrzysz na ich historię, zobaczysz, że niezależnie od tego, kto jeździł w ich barwach, zawsze byli w czołówce. Nie mogę się doczekać najbliższych wyścigów.
Rok temu wicemistrzostwo wywalczył dla Akiego Jack Miller. W połowie sezonu powiedział mi, że uwielbia w Akim to, że kiedy jedzie słabo, Ajo po prostu mówi mu to w twarz, bez owijania w bawełnę. Zgodzisz się z tym?
Aki nie jest tylko szefem zespołu. Cały czas jest z nami w garażu, jest bardzo zaangażowany w ustawienia motocykla i wyjeżdża też na tor, aby zobaczyć jak nam idzie i jakie popełniamy błędy. To świetne. Zjeżdżasz z toru, a on zawsze mówi ci, co robisz dobrze, a co źle. Świetnie jest mieć kogoś takiego, kto jest nie tylko szefem, ale także trenerem.
Czy przeglądasz telemetrię Jacka z poprzedniego sezonu?
Tak, analizujemy dane z poprzedniego sezonu. To wygląda tak, że analizujemy dane z przejazdu tego z nas, który wykręcił najlepsze kółko. To dla nas punkt odniesienia. Jack był rok temu bardzo szybki, dlatego porównujemy nasze dane z jego, aby zrozumieć, gdzie możemy się jeszcze poprawić.
Tak jak powiedziałeś, Miller był rok temu bardzo szybki. Czy podczas analizy jego telemetrii coś konkretnego w jego jeździe zrobiło na tobie wrażenie?
Jack jest niesamowitym zawodnikiem. Największe wrażenie zrobiła na mnie jego umiejętność utrzymywania bardzo dobrego tempa na ostatnich okrążeniach wyścigów, dzięki czemu zawsze walczył o zwycięstwo. To coś, co chciałbym w tym roku robić równie dobrze, co on rok temu.
Miller przesiadł się z Moto3 prosto do MotoGP. To duży skok. Jak sobie poradzi?
Jack to mój dobry kolega. Myślę, że pójdzie mu naprawdę dobrze i zaskoczy wiele osób.
Cal Crutchlow z kategorii MotoGP powiedział mi niedawno, że jest twoim managerem. To prawda?
Co prawda Cal nie jest moim managerem, ale mamy faktycznie wspólnego managera, Boba Moore'a, który opiekuje się także Bradleyem Smithem. Wiem, że kiedy mam jakiś problem na torze, zawsze mogę iść do Cala i liczyć na jego pomoc. Współpracę z nimi nawiązałem jednak dopiero niedawno, więc w tym roku wszystko będzie dla mnie nowością.
Jakie są więc twoje cele na ten sezon?
Podchodzę do każdego wyścigu z osobna. Dam z siebie 110 procent na każdym okrążeniu i oczywiście chcę walczyć o zwycięstwa, ale w połowie sezonu zobaczymy jak układa się sytuacja i co dalej.
W tym roku w mistrzostwach świata Moto3 wystartuje także twój brat, Darryn. Jest równie szybki jak ty?
Mój brat to bardzo dobry zawodnik. Ścigamy się ze sobą od dzieciństwa. Razem zaczynaliśmy. Cieszę się, że dostał szansę startów w MŚ Moto3. Ja także na tym zyskuje, nie tylko podczas weekendów wyścigowych, ale także podczas pobytu w Europie pomiędzy rundami. Mam kogoś ze sobą przez cały czas. Jest dla mnie świetnym partnerem treningowym.
Pomagaliście sobie podczas testów?
Tak. Zawsze możemy na siebie liczyć i mam nadzieję, że pójdzie mu dobrze.
Dekadę temu MotoGP ścigało się w RPA na torze Welcome. Jak wyglądają wasze krajowe wyścigi?
Wyścigi motocyklowe cieszą się w RPA znacznie większą popularnością, niż wydaje się ludziom w Europie. Mamy wielu bardzo dobrych zawodników i świetne tory. Poziom też jest wysoki. Kiedy zawodnicy z czołówki w RPA przechodzą np. do mistrzostw Hiszpanii czy europejskich Superstocków, zawsze dobrze sobie radzą.
Jakie preferujesz tory? Wolisz ostre hamowania czy długie, szybkie łuki? Czy to w ogóle ma znaczenie?
Każdy tor jest inny. Nie mam swojego ulubionego i na każdym daję z siebie wszystko. Po prostu lubię jazdę na motocyklu.
Co byś robił, gdyby nie wyścigi motocyklowe?
Mój ojciec jest inżynierem. Pewnie skończyłbym studia w RPA i pracowałbym w jego firmie.
Masz jakiś wyścigowych idoli?
Moim idolem jest oczywiście Valentino Rossi. To legenda i pewnie każdy powie to samo. Osiągnięcie chociaż odrobiny sukcesów, które ma na swoim koncie, byłoby szalonym sukcesem.
Jak wygląda twój trening?
Mój trening to przede wszystkim wiele godzin na rowerze. Poza tym biegam intensywnym tempem przez czas wyścigu, czyli jakieś 45 minut. Poza tym dużo jeżdżę na crossówce.
Kto będzie w tym roku faworytem?
Trudno wytypować jednego zawodnika, który może zostać mistrzem. Rok temu w każdym wyścigu o zwycięstwo walczyło dziesięciu czy piętnastu zawodników. Jestem jednak pewien, że czeka nas wiele niespodzianek.
Czas pokaże, czy Brad Binder będzie jedną z nich. Druga runda mistrzostw świata, Grand Prix Ameryk w Austin w Teksasie, już za tydzień. Relacje na sportowych antenach Polsatu.
Komentarze