Kostyra: Haymon przegina?

Sporty walki
Kostyra: Haymon przegina?
facebook.com

W ostatni weekend komentowałem z Andrzejem Gmitrukiem galę Ala Haymona z Barclays Center. Mieliśmy mieszane uczucia i zastanawialiśmy się, w co gra nowy car zawodowego boksu. Na pewno gra ostro...

Haymon ma stajnię bokserów, jakiej nie miał nawet Don King w latach największej potęgi, ma też sensowny plan odbudowania świetności boksu przez pokazywanie gali w ogólnodostępnej telewizji NBC.

Ale z drugiej strony, czy Haymon nie „przegina”? Takim „przegięciem” było chyba ustawienie walki Danny'ego Garcii z Lamontem Petersonem w umownym limicie wagowym 143 funtów, a nie o mistrzostwo świata w super lekkiej. Dzięki temu ma wciąż w stajni dwóch mistrzów świata i potężnie oszczędził na opłatach dla WBA, WBC i IBF za usankcjonowanie walki jako mistrzowskiej.

Garcia dostał za tę walkę 1,5 miliona dolarów, Peterson – 1,2 miliona. Gdyby doliczyć do kosztów gali hotele i bilety lotnicze dla oficjeli wszystkich organizacji, „sanction fee” (od 3 do 6 procent) koszty gali zwiększyłyby się o kolejne 300 tysięcy zielonych.
Ale... chyba coś jeszcze za tym się kryje, nie tylko ta prosta oszczędność 200 czy 300 tysięcy. Podejrzewam, że Haymon w przyszłości będzie chciał kreować swoich mistrzów świata, tak jak UFC.

Wydaje mi się, że Haymon to wizjoner. Ma plan, jak przywrócić wielkie zainteresowanie boksem (tracącym trochę na popularności na rzecz MMA). Żeby tylko nie przekombinował, jak to zrobił z ustawieniem walki Garcii z Patersonem jako niemistrzowskiej. Jeśli przekombinuje, może spełnić się złowieszcza zapowiedź Raya Boom Boom Manciniego, który w wywiadzie dla „Ringu” ostro skrytykował Haymona, twierdząc, że „wariaci przejmują władzę w szpitalu psychiatrycznym”.

Arena Legionowo to może nie Barclays Center, ale ja z niecierpliwością czekam na sobotnią galę, szczególnie na walki Rafała Jackiewicza z Kamilem Szeremetą i Maćka Miszkinia z Pawłem Głażewskim. To będą walki bokserów, którzy autentycznie się nie lubią, to nie jest udawane. Tak jest naprawdę.

Szkoda tylko, że ta niechęć zaszła trochę za daleko. Gdy spotkali się w narożniku Polsatu z Mateuszem Borkiem powinni sobie podać ręce. Nic by to im nie ujęło. Aprobuję „śmieciowe gadanie”, które wcześniej od nich słyszeliśmy, to bowiem element budowania zainteresowania walką. Nie podoba mi się natomiast, że nie okazali sobie szacunku.... Mam nadzieję, że chociaż po walce podadzą sobie ręce.

Andrzej Kostyra, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze