Amstel Gold Race: kolarskie szaleństwo w Holandii

Dwustu kolarzy wyruszyło w niedzielne przedpołudnie z rynku w Maastricht do najbardziej prestiżowego holenderskiego klasyka – Amstel Gold Race. Wyścig wieńczy trzydniowe święto kolarskie w Limburgii.
W piątek wieczorem w Valkenburgu bawiono się podczas zawodów dla celebrytów na słynnym wzgórzu Cauberg. Dystans 400 metrów pod górę pokonywali przy głośnym dopingu m.in. byli kolarze i panczeniści oraz... dyrektor sportowy ekipy CCC Sprandi Polkowice Piotr Wadecki.
Wyniki nie były najważniejsze, a challenge na Caubergu stanowił tylko przedsmak emocji, które w sobotę przeżywało na trasie Amstel Gold Race aż 16 tys. amatorów kolarstwa.
Oczywiście ze względu na tak wielką liczbę zawodników nie było mowy o wspólnym starcie. Kolarze rozpoczynali więc swój wyścig w dowolnym momencie, a czas przejazdu rejestrował czip dołączony do numeru startowego. Dystans - do wyboru: od 60 km do 240 km, obowiązkowo dla wszystkich przez Cauberg i z finiszem Berg enTerblijt koło Valkenburga, gdzie zakończy się niedzielny wyścig elity.
Amatorzy jechali w otwartym ruchu ulicznym. Samochody ostrożnie mijały rowerzystów, a ci również nie szarżowali.
Wśród startujących było kilku Polaków. Dostrzegli oni kilka istotnych różnic między imprezą w Holandii a tymi, które są organizowane w kraju. Najważniejsza – to podejście do rywalizacji samych uczestników.
- Praktycznie nie zauważyliśmy osób, które traktowałyby ten wyścig jak wyzwanie. Wszyscy jechali bardzo spokojnie, pamiętając przede wszystkim o zachowaniu bezpieczeństwa. To był raczej piknik rowerowy niż wyścig. Nie widziałem żadnych wypadków, żadnej karetki pogotowia – powiedział Jakub Mroczyński z Poznania, chyba najwyższy uczestnik zawodów, mierzący 208 cm.
- Dla wielu wynik kompletnie nie miał znaczenia, co odróżnia tę imprezę od zawodów amatorskich w Polsce. Tutaj widziałem całe rodziny. Zawodnicy zatrzymywali się na piwo, na gofry czy lody – wspomniał Jakub Szafałowicz z Ostrowa Wielkopolskiego.
Inną różnicą jest skala zawodów. Amatorski Amstel Gold Race zgromadził na starcie co najmniej cztery razy więcej uczestników niż największe masowe imprezy w Polsce.
- Ludzie wspaniale się bawili. W niedzielę będą w sposób bardziej zaangażowany dopingować zawodowców, mając w pamięci to, ile siły musieli włożyć, by pokonać dany odcinek trasy – dodał Mroczyński.
Komentarze