Mistrz Europy: Rano nie jem chleba, o igrzyskach nie myślę

Inne
Mistrz Europy: Rano nie jem chleba, o igrzyskach nie myślę
fot. cyfrasport

Mistrz Europy w biegu na 800 m Adam Kszczot na razie jeszcze nie myśli o igrzyskach w Rio de Janeiro. Teraz skupiony jest wyłącznie na rozpoczynającym się niebawem sezonie. W piątek zawodnik RKS Łódź zakończył zgrupowanie w Zakopanem.

- Przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Brazylii to dla mnie w tej chwili zbyt odległy termin. Oczywiście plany treningowe i - mówiąc po naszemu wartość bodźca - wyliczone są aż do Rio, natomiast myślę teraz wyłącznie o tym sezonie. Zrealizować i wykonać to, co wypracowałem w stu procentach, mieć z tego naukę i dzięki temu lepsze perspektywy na kolejny sezon. Ten schemat jest u mnie zawsze dokładnie taki sam i moim zdaniem sprawdza się całkiem nieźle - podkreślił olimpijczyk z Londynu.

Kszczot dodał, że mocno rozpoczął kolejny cykl przygotowawczy. - W kwietniu miałem blisko miesięczny obóz wysokogórski (1550 - 1650 m n.p.m.) w amerykańskim Albuquerque z dużą pracą siłową i wytrzymałościową, czyli tą bazą, którą teraz w Zakopanem wykorzystywaliśmy do treningu głównego pod 800 m".

Z USA biegacz pojechał na wyspy Bahama, gdzie wystartował w nieoficjalnych mistrzostwach świata w sztafetach. "W Nassau udało się nam zdobyć srebro w sztafecie 4x800 m (z Karolem Koniecznym, Kamilem Gurdakiem i Marcinem Lewandowskim) oraz po raz pierwszy wystartować w niezwykle emocjonującej i widowiskowej sztafecie zmiennej 1200-400-800-1600 m (z Mateuszem Demczyszakiem, Łukaszem Krawczukiem i Lewandowskim). Tu zajęliśmy bardzo dobre czwarte miejsce" - wspomniał.

Halowy mistrz Europy z Goeteborgu (2013) i ubiegłoroczny srebrny medalista HMŚ z Sopotu powiedział, że zaczyna odczuwać tak charakterystyczną w jego przypadku nerwowość towarzyszącą początkowi sezonu.

- A będzie on bardzo bogaty w starty. Lipiec to mistrzostwa kraju w Krakowie (19-21), sierpień - MŚ w Pekinie (22-30), ale i też niezwykle ważne zawody, jak drużynowy Puchar Europy, dużo występów w Diamentowej Lidze, m.in. już pod koniec maja (29-30) w Eugene, potem Paryż, prawdopodobnie Rzym, być może Rabat, no i piękna polska impreza, czyli Memoriał Kusocińskiego - wyliczył Kszczot.

Czy przed sezonem udało się dobrze wypocząć?

- Między poprzednim sezonem otwartym, a zakończonym na wiosnę halowym mamy miesiąc przerwy. Wtedy odcinam się całkowicie od biegania, ale głównie załatwiam różne zaległe sprawy. W ubiegłym roku natomiast ożeniłem się z Renatą, z którą poznaliśmy się ponad siedem lat temu w bursie szkolnej. W podróż poślubną pojechaliśmy do Tajlandii. To było piękne czternaście dni, podczas których naprawdę odpocząłem. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem takie właśnie prawdziwe wakacje - przyznał.

W piątek pochodzący z małej miejscowości Błogie Rządowe (woj. łódzkie) biegacz zakończył dwutygodniowy obóz w Zakopanem.

- Mocno go przepracowałem. Dominującym elementem były zajęcia na tartanie. Niezwykle ciężkie fizycznie i psychicznie, ponieważ wtedy gdy organizm odmawia już posłuszeństwa, trzeba wstać i pobiec jeszcze raz, i jeszcze raz. Czułem się zmęczony, ponieważ nałożyło się budowanie bazy w USA i obecne, jak to mówię, +szlifowanie+. Trener Zbigniew Król natychmiast na takie sprawy reaguje, więc i tutaj dostałem dyspensę, czyli mogłem troszkę odpocząć - podkreślił.

Zapytany w jaki sposób wykorzystuje ten czas oddechu powiedział, że... biega. - Takie 10-15 kilometrowe zabawy biegowe potrzebne są np. dla zupełnie innej pracy mięśni. W ten właśnie sposób pozbywam się z nich metabolitów - wyjaśnił.

W zakopiańskim Ośrodku Przygotowań Olimpijskich COS biegacz korzystał też z pokoju hipoksyjnego, w którym za pomocą regulatora składu powietrza można stworzyć warunki pobytowe na wysokości nawet do 7 tys. metrów n.p.m.

- Wprawdzie ustawiony był tylko na 900 m, ale dzięki temu przy ograniczonej ilości tlenu podbijam sobie ilość czerwonych krwinek i buduję gospodarkę żelaza. W Stanach na około 1600 m nie można było wykonać wszystkich jednostek treningowych, na 900 m można zrobić dużo, chociaż łatwo też nie jest - powiedział.

Na pytanie o dietę Kszczot odpowiedział, że ostatnio zmienił zwyczaje żywieniowe.

- Większość mojego sportowego życia nie miałem specjalnych wymagań. Ostatnio jednak np. ograniczam ilość glutenu. Zwłaszcza rano nie jem chleba, a wtedy podczas porannych sesji treningowych nie mam problemów żołądkowych. No i jako biegacz średniodystansowy spożywam większą ilość czerwonego mięsa, które jest doskonałym źródłem niezbędnego żelaza. Staram się też zachowywać równowagę kwasowo-zasadową i uzupełniać dietę większą ilością warzyw i owoców.

Na zakończenie powiedział, że o tym jak jest przygotowany do sezonu, przekona się już częściowo we wtorek podczas 54. edycji mityngu lekkoatletycznego IAAF World Challenge (Złote Kolce).

- W Ostrawie właśnie rozpoczynam prawdziwy sezon biegiem dla mnie nietypowym czyli na dystansie 600 m, ale będzie to pewien sprawdzian tego, co jeszcze należy poprawić - podsumował Kszczot.

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze