Nie taki "Lucky Luke". Drozd nokautuje Janika

Łukasz Janik przegrał przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie walkę z Rosjaninem Grigorijem Drozdem o tytuł bokserskiego mistrza świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej. Pojedynek odbył się w Moskwie. W walce wieczoru Aleksander Powietkin już w 1. rundzie znokautował Kubańczyka Mike'a Pereza.
Pierwotnie rywalem Drozda miał być Krzysztof Włodarczyk, któremu Rosjanin odebrał pas World Boxing Council w ubiegłym roku. Ze względu na kłopoty zdrowotne pięściarz z podwarszawskiego Piaseczna musiał się wycofać, a jego miejsce zajął Janik. Oficjalna decyzja o zmianie przeciwnika dla zawodnika gospodarzy zapadła przed tygodniem.
Pochodzący z Jeleniej Góry Janik nie ukrywał, że miał niewiele czasu na przygotowania, stoczył bardzo mało rund sparingowych, ale zgodził się przyjąć propozycję, bowiem - jak mówił - to życiowa szansa, która może się nie powtórzyć. I nie tylko jeśli chodzi o możliwość wywalczenia tytułu mistrzowskiego prestiżowej organizacji, ale i zarobienie znaczących pieniędzy. Oficjalnie żadne sumy nie zostały podane, jednak Polak stwierdził w wywiadzie dla PAP, że wystarczy na "kupno mieszkania, samochodu oraz urlop z dziewczyną".
Przebieg pojedynku pokazał, że Janik nie pojechał do rosyjskiej stolicy tylko po wypłatę. Walczył bardzo ambitnie, starając się w miarę możliwości przeciwstawić ofensywnie boksującemu Drozdowi. O takich pięściarzach jak Janik mówi się, że zostawili serce w ringu. Nie sprawdziły się przewidywania niektórych ekspertów, którzy stawiali na jego przegraną w początkowych rundach, jak to było w przypadku innych Polaków walczących o światowe tytuły Pawła Głażewskiego, Pawła Kołodzieja i Andrzeja Wawrzyka.
W każdej odsłonie piątkowej potyczki Janik wielokrotnie klinczował, ratując się w ten sposób przed uderzeniami Drozda. Nie mógł sobie pozwolić na otwartą rywalizację, gdyż groziłoby to szybkim nokautem. Polski pięściarz starał się też umiejętnie schodzić z linii ciosów, chociaż sam też próbował atakować, nie walczył tylko na "wstecznym".
Ciekawie zrobiło się w piątej rundzie, kiedy doszło do pierwszej ostrzejszej wymiany ciosów - Janik skontrował prawym sierpowym, a Drozd posłał lewy hak na szczękę, a następnie na dół. Podopieczny trenera Fiodora Łapina odczuł te uderzenia, ale przetrzymał kryzys i co jakiś czas dalej starał się odgryzać czempionowi.
W siódmej rundzie po serii uderzeń polski zawodnik był liczony. Siłą charakteru i niesamowitą ambicją dotrwał do gongu. Po ośmiu starciach przegrywał jednogłośnie na kartach wszystkich sędziów; w liczbie ciosów Rosjanin prowadził 237-152. W dziewiątej Drozd zaatakował ze zdwojoną siłą, Janik przyjmował kolejne bomby, aż sędzia Ian John-Lewis przerwał nierówną walkę.
Janik poniósł trzecią porażkę w zawodowej karierze, ale z pewnością wstydu nie przyniósł. Na jego koncie jest też 30 wygranych, choć z nikim ze światowej czołówki. Broniący tytułu Drozd odniósł 40. zwycięstwo; wcześniej z Polaków pokonał nie tylko Włodarczyka, ale w pojedynku o mistrzostwo Europy także Mateusza Masternaka. Jedyną przegraną rosyjski bokser zanotował w 2006 roku.
Na tej samej gali zwycięstwa przed czasem odnieśli inni pięściarze gospodarzy występujący w wadze junior ciężkiej - mistrz olimpijski z Pekinu Rachim Czakijew (23-1) pokonał Juniora Anthony'ego Wrighta (13-1-1), a Dimitrij Kudriaszow (18-0) wygrał z Vikapitą Meroro. Kudriaszow nosi wymowny przydomek "Rosyjski Młot" - żaden z jego rywali nie dotrwał do końca walki.
99 sekund Powietkina
Najszybciej swoja walke zakończył Aleksander Powietkin, który już w 1. rundzie znokautował Kubańczyka Mike'a Pereza. W 2013 roku Rosjanin przegrał na punkty z Władimirem Kliczką, Mike Perez miał na koncie porażkę z Bryantem Jenningsem. W starciu z Powietkinem nie miał żadnych szans. Padł na deski po prawym sierpowym rywala a chwilę później było po wszystkim. Tego nikt się chyba nie spodziewał. Cała walka trwała 99 sekund.
Kolejnym przeciwnikiem "Rycerza" ma być mistrz świata WBC Deontay Wilder.
Congratulations to #Povetkin on the win... I'm looking forward to having my first mandatory title defense. #BombZquad
— Deontay Wilder (@BronzeBomber) maj 22, 2015
Komentarze