Sędziowie też mają ulubione nawierzchnie

Tenis
Sędziowie też mają ulubione nawierzchnie
fot. PAP

Katarzyna Radwan, która była sędzią liniowych spotkań tegorocznej edycji wielkoszlemowego turnieju French Open przyznała, że są pewne analogie między tenisistami i arbitrami. - My też mamy swoje ulubione nawierzchnie - zaznaczyła.

Z reguły najłatwiej sędziuje się na tych nawierzchniach, na których się, że tak powiem, wychowało. Czyli ci, którzy zaczynali na kortach ceglanych, na nich czują się najpewniej, a potrzebują więcej czasu, by się przyzwyczaić do twardej nawierzchni. Dla sędziów z USA czy Australii z kolei prowadzenie spotkań na kortach ziemnych nie jest łatwe i największy problem sprawia im sprawdzanie śladów. Ale to ma znaczenie tylko na początku pracy, wraz z doświadczeniem ta kwestia zanika - podkreśliła Radwan.

 

Była jedną z dwóch Polek - obok Marty Mrozińskiej, które sędziowały w tegorocznych meczach na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa. Pochodząca z Puszczykowa arbiter przyznała, że praca na French Open była jej marzeniem.

 

- Pierwsze dni były najbardziej niesamowite, bo zawsze oglądałam ten turniej w telewizji i marzyłam, by być jego częścią. Przez pierwsze dni nie mogłam uwierzyć, że tu jestem i sędziuje na Roland Garros. Wcześniej dwa razy byłam na eliminacjach Wimbledonu, ale to tu po raz pierwszy pracuję w turniejów głównym, więc to takie pierwszy prawdziwy Wielki Szlem. W tym roku będę też na Wimbledonie i podczas US Open - wyliczała 24-letnia Polka.


Dodatkowe emocje

Jak zapewniła, przed pierwszym spotkaniem w stolicy Francji towarzyszyły jej dodatkowe emocje, ale raczej nie czuła debiutanckiej tremy.

 

- Sędziuję już dziewięć lat, byłam na dużych turniejach, np. na turnieju finałowym WTA masters w Singapurze, a wcześniej w Stambule. Z presją i stresem więc sobie radzę, choć emocje oczywiście były, po pierwszy raz przeważnie jest wyjątkowy - przyznała z uśmiechem.

 

Radwan podczas samej imprezy nic nie zaskoczyło, bo wcześniej wiele słyszała o paryskim turnieju i była przygotowana choćby na to, by porozumiewać się po francusku.

 

- Pozostałe Wielkie Szlemy odbywają się w krajach anglojęzycznych, a Roland Garros jest wyjątkowy pod tym względem. Sędziuje się po francusku. Ja uczyłam się wcześniej tego języka i nie miałam problemów z komunikacją i spotkaniami, ale dla wielu sędziów to jest problem, bo osoby, które nas oceniają rozmawiają z nami przed wejściem na kort i mówią tylko po francusku - zaznaczyła.

 
Sędziowała mecze gwiazd

Jak dodała, atutem arbitrów tenisowych jest znajomość większej liczby języków, choć są i tacy, którzy mówią tylko po angielsku.

 

Sędzia musi mieć umiejętność szybkiego nauczenia się języka, ponieważ w wielu krajach wynik trzeba mówić w tamtejszym języku. Potem po angielsku, ale jednak pierwszy jest zawsze język danego kraju. W Polsce to jest zawsze zabawne, gdy przyjeżdżają obcokrajowcy i próbują mówić "trzydzieści-czterdzieści". Jak mi się zdarzy, że jestem na turnieju z kimś, kto potem jedzie do naszego kraju, to zawsze udzielam szybkich lekcji wymawiania wyniku, ale i tak jak trzeba powiedzieć to potem do mikrofonu przy tłumie osób, to zawsze jest inaczej - zastrzegła.

 

W Paryżu podczas meczów nie miała zbytnio okazji wykazać się znajomością tamtejszego języka, bowiem pracowała jako sędzia liniowy. Brała za to udział w spotkaniach na głównych arenach imprezy - kortach Philippe'a Chartiera i Suzanne Lenglen - z udziałem m.in. Szwajcara Rogera Federera oraz reprezentantów gospodarzy Alize Cornet i Jo-Wilfrieda Tsongi.

 

Jak dodała, nie ma zawodnika lub tenisistki, przy których pojedynkach chciałaby pracować, bowiem... sędziowała już w meczach wszystkich znanych obecnie graczy. Arbitrzy przed poszczególnymi meczami nie mają analiz dotyczących poszczególnych zawodników, ale wymieniają się między sobą uwagami na ich temat.

 

- Opowiadamy sobie, jaki jest dany zawodnik. Czy jest trudny, łatwo się denerwuje, czy będą z nim problemy - zaznaczyła Radwan.

 
Dużo złości

Jak dodała, wybuchy złości na korcie zdarzają się graczom dość często. - Szczególnie na tym niższym poziomie. Tam tenisiści są bardziej nerwowi, ale to jest część mojej pracy i nie rozpamiętuję tego zbytnio - zastrzegła.

 

Podczas French Open zanotowano kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów. Białorusinka Wiktoria Azarenka, która czuła się skrzywdzona w jednej z takich sytuacji, zaproponowała, by rozjemcy pojedynków mieli do dyspozycji dodatkowe powtórki wideo. Obecnie na niektórych turniejach stosowany jest system Hawk-Eye.

 

- Uważam, że system, który jest obecnie, jest dobry. Zawodnik ma możliwość weryfikacji decyzji sędziego, jeśli się z nią nie zgadza. Statystyki pokazują, że jednak arbitrzy częściej mają rację. Najczęściej dyskutują nerwowi zawodnicy. Jak przychodzi co do czego, to wcale tacy chętni do brania challenge'u nie są. To czasem chyba dla nich bardziej możliwość wyrzucenia z siebie emocji i nerwów niż faktyczne kłócenie się o decyzję - argumentowała 24-letnia Polka.

 

Jak dodała, sędziom tenisowym przytrafiają się pomyłki, jak każdemu człowiekowi. - Każdy, w tym i ja, ma takie mecze, których nie chce pamiętać, ale z drugiej strony na nich właśnie się uczymy - zaznaczyła.

System oceny sędziów zależy od rangi imprezy

 

Sama ze swojej pracy podczas French Open jest bardzo zadowolona. - To jeden z lepszych turniejów, jaki sędziowałam. Cieszę się, bo wiem, że to będzie miało znaczenie np. przy selekcji w przyszłym roku. Zobaczymy jeszcze zresztą, bo ja mogę być zadowolona, a niekoniecznie będą ze mnie zadowoleni. Ale mam nadzieję, że będziemy mieć taką samą opinię - przyznała z uśmiechem.

 

Jak wyjaśniła Radwan, system oceny sędziów zależy od rangi imprezy. - Generalnie sędziowie liniowi oceniani są przez sędziego stołkowego podczas meczu. Na Wielkim Szlemie dodatkowo są ewaluatorzy, czyli osoby, które siedzą przy korcie i zwracają uwagę na naszą technikę, postawę, głos i wystawiają ogólną ocenę. Arbitrzy stołkowi są oceniani przez innych stołkowych z wyższymi uprawnieniami. Każdy z nich ma tzw. coacha. Ten go obserwuje, przychodzi na jego mecze, mówi mu zarówno o dobrych rzeczach, jak i złych. Przysyła on też opisową ocenę, która trafia do Międzynarodowej Federacji Tenisowej i ma to wpływ na dalszy rozwój kariery - podkreśliła.

 

W Polsce są dwa stopnie ścieżki sędziowskiej - arbiter regionalny i związkowy. Przy uprawnieniach międzynarodowych funkcjonuje system blach.

 
Specjalna ankieta

Są blachy: biała, brązowa, srebrna i złota. Aby uzyskać pierwsze dwie trzeba brać udział w szkoleniach, zdać dwa testy i sędziować mecze. Pozostałe dwie dostaje się za zasługi, czyli liczy się tu doświadczenie i oceny zebrane na poszczególnych imprezach - wyliczała Polka, która jest posiadaczką białej blachy.

 

W przypadku tenisistów o prawie startu w danym turnieju decyduje ranking. Sędziowie, starając się o pracę przy danej imprezie, wypełniają specjalną ankietę.

 

- Na każdym turnieju jest szef sędziów, który dokonuje selekcji na podstawie tych ankiet, gdzie wpisujemy swoje osiągnięcia. Niektórzy arbitrzy mogą się też dostać na dane zawody na bazie prowadzonej między imprezami wymiany. Trudno do końca stwierdzić, jakie są kryteria wyboru, ale przede wszystkim jest to doświadczenie - zaznaczyła Radwan.

jb, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze