Bieniek: Tata zaszczepił we mnie miłość do siatkówki. Teraz tylko się rozwijam
Przygoda Mateusza Bieńka w reprezentacji Polski trwa w najlepsze. Polski środkowy coraz bardziej umacnia pozycję w zespole Stephane'a Antigi. Początki nie były jednak łatwe. - Tata zaszczepił we mnie miłość do siatkówki - mówi dla Polsatsport.pl
Mateusz Bieniek jest prawdziwym odkryciem I fazy Ligi Światowej. Dla wielu ludzi do tej pory był zawodnikiem anonimowym, lecz te czasy już minęły. Po spotkaniach z Rosją, Iranem i Stanami Zjednocznonymi ten młody środkowy wyrósł na jedną z pierwszoplanowych postaci. Jak przyznaje w rozmowie z Polsatsport.pl, na początku przygody nie nastawiał się na zbyt wiele.
Przede wszystkim przyjechałem na zgrupowanie by się pokazać. Nie stawiałem sobie takich celów, że muszę być w tej kadrze, bo wiedziałem, że jakby mi się nie udało, to miałbym szansę na grę u trenera Andrzeja Kowala. Podchodziłem do tego z chłodną głową, Stephane Antiga dał mi szansę i wydaje mi się, że ją wykorzystałem.
Zanim jednak pojawiła się miłość do siatkówki, było też inne, przelotne uczucie. A raczej uczucia, bo Bieniek trenował i piłkę nożną, i boks. Siatkarskie treningi rozpoczął w wieku 15-16 lat i jak widać był pilnym uczniem, bo dzisiaj spełnia swoje marzenia.
Zacząłem od grania w piłkę już w drugiej klasie podstawówki. Boks to był krótki epizod, który trwał zaledwie kilka miesięcy. A w siatkówkę grał mój tata, choć bardziej amatorsko, to właśnie on zaszczepił we mnie ten sport. Naciskał na mnie bym chociaż spróbował treningów. Miałem na początku ciężko, bo od Częstochowy miałem 15-20 kilometrów i trudno było mi pogodzić to z nauką. Zacisnąłem zęby i udało mi się!
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo!
Komentarze