Iwanow: Legia-Zagadka. Co czeka kibiców z Warszawy?
Legia Warszawa to dla mnie wielka zagadka. Doprawdy nie mam pojęcia, co może osiągnąć w zbliżającym się ligowo-pucharowym sezonie. Przecież po porażce w walce o mistrzostwo kraju z Lechem Poznań najbogatszy polski klub powinien zrobić wszystko, by wzmocnić skład i tytuł odzyskać. Na razie tego nie robi. Legia póki co jest może nawet słabsza niż w poprzednich rozgrywkach.
„Kolejorz” zaimponował przewidywaniem i planowaniem, bo czterech nowych graczy zakontraktował jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie do Gniewina. Maciej Skorża mógł więc komponować swój nieco zmieniony zespół od pierwszego dnia przygotowań. Legia co prawda pozyskała Michała Pazdana i Nemanję Nikolića, a także Pabo Dyego, ale resztę transferów przeprowadza już po powrocie z obozu w Austrii, co pracy Henningowi Bergowi z pewnością nie ułatwia.
Poza tym, po dotychczasowych ruchach – zaliczając do nich także czwartkowe związanie się z Aleksandarem Prijovicem – nie wydaje mi się, by Legia była mocniejsza niż na koniec ubiegłego sezonu. Porównajmy: jest reprezentant Polski Pazdan, ale stolicę opuściła aż dwójka w miarę solidnych stoperów, a więc Inaki Astiz i Dossa Junior. Klub ciągle nie ma drugiego dobrego lewego obrońcy i musi liczyć na zdrowie Tomasza Brzyskiego i wszechstronność Guilherme. Skrzydła też nie zostały specjalnie wzmocnione, bo odszedł przecież Jakub Kosecki, a każdy z dziennikarzy, który widział w Austrii Pablo Dyego z przekąsem się uśmiecha.
Ze środka pola wypadł Helio Pinto, a za chwilę stolicę pożegna przecież Ondrej Duda. Michał Masłowski w dwóch sparingowych spotkaniach z Dynamem Kijów i Steaua Bukareszt ciężaru przejęcia roli po Słowaku – tak jak wiosną – jeszcze „nie dźwignął”. Z przodu są Nemanja Nikolić i Aleksander Prijović, którzy statystyki ostatniego sezonu mają dobre – ten pierwszy strzelił dla Videotonu 24 gole, ten drugi dla Bolusporu -16, ale to jednak tylko turecka druga liga.
Pożegnany bez żalu Orlando Sa, mimo, że grał mało zdobył dla klubu 14 goli (wszystkie rozgrywki), a Legia jeszcze na nim zarobiła. Żałuję, że mimo dobrej postawy w sparingach nie dano szansy Jakubowi Arakowi, który pewnie wróci do już pierwszoligowego Sosnowca. Szkoda, bo wydawało mi się że ten klub będzie starał się jednak stawiać na tych, których wychowała miejscowa Akademia.
Legia nie wydaje się zatem w tej chwili jakoś specjalnie silniejsza niż wiosną, kiedy oddała Lechowi „majstra”. Dziś jeszcze jest Ondrej Duda, ale zaraz go nie będzie. Słowak wcale nie ma trafić do Mediolanu, a prawdopodobnie do 1.FC Koeln (i nie za 5 milionów euro) i za tydzień być może zobaczymy go podczas otwarcia nowego stadionu w Tychach.
Nie dziwię się kibicom Legii, którzy odzcuwają narastający niepokój. Legia przygotowując się do sezonu nic wielkiego przecież nie pokazała. Czy pokaże już w trakcie rozgrywek? Pewności nie ma żadnej...
Komentarze