Były piłkarz Cracovii: Już zadziwiliśmy Europę, ale chcemy więcej

Piłka nożna
Były piłkarz Cracovii: Już zadziwiliśmy Europę, ale chcemy więcej
fot.Cyfrasport

Już zadziwiliśmy piłkarską Europę, ale nasze ambicje są jeszcze większe - stwierdził były piłkarz Cracovii Alexandru Suvorov, którego mołdawski klub Milsami Orgiejów wyeliminował faworyzowany Łudogorec Razgrad (Bułgaria) w 2. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.

W poprzednim sezonie Łudogorec występował w fazie grupowej LM - u siebie pokonał 1:0 FC Basel (rywal Lecha Poznań w walce o 4. rundę obecnych kwalifikacji Champions League), zremisował 2:2 z Liverpoolem, a z Realem Madryt przegrał 1:2, chociaż prowadził 1:0; drugą bramkę stracił w ostatnim kwadransie po strzale Francuza Kerima Benzemy.

 

Nikt nie dawał nam szans na wyeliminowanie Bułgarów. W pierwszym, wyjazdowym meczu nastawiliśmy się na obronę niemal całym zespołem i kontry. Łudogorec atakował, atakował, ale wydawało się jakby nie angażował wszystkich sił w to spotkanie. Mieliśmy wrażenie, że chce nas pokonać najmniejszym wysiłkiem. Tymczasem to my strzeliliśmy gola, a rywalom dalej nic specjalnie nie wychodziło - powiedział Suvorov.

 

Przed rewanżem nikłą zaliczkę miał mistrz Mołdawii, ale dalej przeważały opinie, zwłaszcza w bułgarskiej prasie, że Łudogorec odrobi straty z nawiązką. - Ale my już wiedzieliśmy, że ten przeciwnik jest do przeskoczenia. To nie ten sam kadrowo Łudogorec, który tak dzielnie walczył z Liverpoolem i Realem. W rewanżu długo utrzymywał się remis 1:1, Bułgarzy nacierali, dodatkowo my kończyliśmy w osłabieniu po czerwonej kartce dla jednego z kolegów. Ale w 89. minucie to mój klub przypieczętował awans drugą bramką. Bułgarzy mówili, że ich porażka to przypadek, zaś my uważamy, że już zadziwiliśmy Europę, ale nasze ambicje są jeszcze większe - dodał pomocnik, który występował w Cracovii w latach 2010-2012.

 

Mołdawianina zabrakło w dwumeczu z Łudogorcem, bowiem dopiero niedawno wznowił treningi po kontuzji kolana. Zapewnił, że będzie gotowy gry na przyszłotygodniowe spotkanie z albańskim Skenderbeu Korcza w 3. rundzie. - Łudogorec myślał, że łatwo nas wyeliminuje, dlatego nam nie wolno tak sądzić przed meczami z Albańczykami. Bo się skończy jak w przypadku Bułgarów. Szanse oceniam 50-50. Byłoby wspaniale, gdybyśmy awansowali do ostatniej rundy eliminacji, bo to oznaczałoby pewne miejsce w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Występy w tych rozgrywkach to też byłoby duże wyzwanie, zwłaszcza, że nasza kadra nie jest liczna, zaledwie 15-osobowa plus kilku młodych zawodników. Ale oczywiście wciąż marzymy o Lidze Mistrzów - powiedział.

 

Suvorov trafił do zespołu Milsami przed kilkoma miesiącami i zdobył z nim historyczne mistrzostwo kraju. Kadrę tworzą w większości Mołdawianie. - Pomysł trenera był taki, aby stworzyć zespół złożony z miejscowych piłkarzy. Wiadomo, że musi być też paru dobrych obcokrajowców, bo w takim małym kraju jak Mołdawia ciężko zbudować silną drużynę mogącą z powodzeniem rywalizować w pucharach. Dlatego są też piłkarze np. z Chorwacji, Rumunii czy Nigerii.

 

Klub z 20-tysięcznego Orgiejowa od zaledwie kilku lat występuje w ekstraklasie, zresztą jego historia nie jest dużo dłuższa. Wcześniej był w cieniu ekipy z Tyraspolu czy Kiszyniowa. - Naszym największym problemem jest brak odpowiedniej bazy treningowej w Orgiejowie, dlatego my, gracze, mieszkamy w stolicy, a w pobliżu Kiszyniowa mamy codziennie treningi. Do stadionu Milsami nie jest daleko, niewiele ponad 30 kilometrów - dodał Suvorov.

 

Prezesem Milsami Orgiejów jest 28-letni biznesmen Ilan Shor. Od kilku sezonów finansuje drużynę, która dziś jest odkryciem el. LM. - Właściciel klubu pełni również obowiązki burmistrza miasta. To biznesmen, choć nikt w drużynie nie wnika, w jakiej branży on działa. Przed każdym meczem rozmawia z nami, bardzo interesuje się sprawami zespołu. Na zarobki nikt nie może narzekać. Ja w porównaniu z Cracovią dostaję może nieco mniej, ale w Mołdawii są niższe podatki, niż w Polsce - przyznał 28-letni pomocnik.

 

Suvorov twierdzi, że bardzo interesuje się wynikami Cracovii i kibicuje "Pasom", zwłaszcza, że wciąż utrzymuje kontakt z niektórymi z fanów krakowian. - Dlatego też nie zapomniałem polskiego języka. Ale już na poważnie, jestem pod wrażeniem rezultatów Cracovii pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego. Śledzę wyniki, znam obecną kadrę. Widziałem też, że mój były klub pokonał na inaugurację sezonu Lechię na wyjeździe 1:0.

 

Piłkarz Milsami żałuje tylko, że kolejne spotkania pucharowe fani z Orgiejowa nie zobaczą na swoim kameralnym stadionie. - Już z Albańczykami zagramy na obiekcie Zimbru Kiszyniów, gdzie w 2013 roku polska reprezentacja rywalizowała z mołdawską w eliminacjach mistrzostw świata. Jednak odległość między miastami jest niewielka, więc liczymy, że na trybunach będzie wielu naszych fanów - zakończył.

A.J., PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze