Sołdra: Jeden z sędziów chyba oglądał inną walkę!
Długa przerwa dała mi się we znaki, było widać, że jestem spięty. Biłem na siłę, zupełnie niepotrzebnie zresztą! Przepraszam trenera, bo się go nie słuchałem. Co do werdyktu, to jeden z sędziów chyba oglądał inną walkę - powiedział po walce Andrzej Sołdra (12-2-1, 5 KO). W Legionowie pokonał niejednogłośnie na punkty Sebastiana Skrzypczyńskiego (11-13-2, KO).
Maciej Turski: Chyba niełatwo wraca się po tak długiej przerwie?
Andzej Sołdra: Długa przerwa naprawdę dała mi się we znaki. Na treningach i na walce widać było, że jestem spięty. Mimo, że wiem, co trener mi mówił, to go nie słuchałem. Nie czułem się w ringu tak, jak to powinno być. Dlatego też prosiłem Tomka Babilońskiego, żeby dał jakąś walkę na przetarcie z przeciwnikiem niewygórowanym. Kilka miesięcy nie robiłem, tylko leżałem w łóżku. Organizm się wypierniczył, że tak powiem...
Co powiesz na temat punktacji? Werdykt dwa do jednego. Punktacja jednak była zupełnie różna na kartach sędziowskich.
Wydaje mi się, że jeden sędzia oglądał inną walkę. Na pewno przegrałem ostatnią rundę. Sędzia zwracał mi uwagę, że go trzymam. Ale on schodził tak nisko głową, że gdybym tego nie robił, to wybiłby mi zęby z baniaka czy coś takiego. To też mnie wkurzało i deprymowało. Ten sędzia, który dał mi przegrane rundy, tym bardziej tak wysoko, no to sorry.
Nie tylko ten sędzia. Obecny w studiu Maciej Miszkiń powiedział, że celne ciosy zadawał tylko Sebastian Skrzypczyński.
Jak tak sądzi, to widocznie też widział inną walkę.
Cała rozmowa z Andzejem Sołdrą w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl