Pindera: Jak amator z zawodowcem

Sporty walki

W Żyrardowie najwięcej emocji dostarczył remisowy pojedynek (6 r) w wadze półciężkiej pomiędzy Norbertem Dąbrowskim i Jordanem Kulińskim. Co do tego, kto był lepszy, zdania są podzielone.

Początek należał do Kulińskiego, ostatnie rundy do Dąbrowskiego więc wynik ostatecznie nikogo nie krzywdzi, choć obaj uważają, że zasłużyli na wygraną. Moim skromnym zdaniem bliższy zwycięstwa był Dąbrowski, choć przyznam szczerze, że mnie nie zachwycił. Bardziej podobał mi się Kuliński, ale on sukcesy może liczyć tylko wtedy jeśli poprawi kondycję. Ktoś, kto traci siły pod koniec trzeciej rundy nie ma bowiem w tym fachu czego szukać.

 

Ostatnio sporo emocji wywołuje dyskusja, czy zawodowcy powinni startować na igrzyskach olimpijskich. Prezydent organizacji WBC, Mauricio Sulaiman argumentuje, że pomysł AIBA naraża na niebezpieczeństwo amatorów. Jego zdaniem zawodowiec błyskawicznie zdmuchnie z ringu takiego żółtodzioba i będzie problem, bo ten wyląduje w szpitalu.

 

Pan prezydent zapomina tylko, że nie każdy zawodowiec jest Floydem Mayweatherem Jr czy Giennadijem Gołowkinem. 27 letni Norbert Dąbrowski walczy na zawodowych ringach od sześciu lat, wygrał 18 walk, 4 przegrał. Kuliński jest sześć lat młodszy i w Żyrardowie toczył dopiero drugi zawodowy pojedynek. Owszem ma spore doświadczenie wyniesione z ringów amatorskich, był mistrzem Polski kadetów i juniorów, dwa lata temu zdobył srebrny medal MP seniorów. Brał też udział w rozgrywkach WSB (World Series of Boxing), ale bez sukcesów, reprezentował Polskę na I Igrzyskach Europejskich w Baku w minionym roku.

 

Nie brakowało jednak głosów, że zbyt wcześnie decyduje się na starcie z Dąbrowskim, którego stawiano w roli faworyta. Ale Kuliński wcale tak nie uważał. Twierdził, że nie interesują go łatwe wygrane z bokserskimi kelnerami, gdyż chce jak najszybciej sprawdzić się w walce z doświadczonym rywalem.

 

I to on chyba zyskał więcej w tym pojedynku. Jest tylko jeden poważny problem: kondycja. A właściwie jej brak. Jeśli Jordan Kuliński nie wyeliminuje tego mankamentu, to na sukcesy liczyć nie może. Wiem, że dogadano się już co do jego rewanżu z Dąbrowskim, tym razem na dystansie 8 rund. Zobaczymy czy wyciągnie wnioski.

 

Być może mając dwie rundy więcej leworęczny Dąbrowski udowodni, że doświadczony zawodowiec jest lepszy od początkującego profi, ale wcale nie byłbym pewny, że tak się stanie. Kuliński ma więcej talentu, jest mańkutem, ale walczy z normalnej pozycji. Często ją jednak zmienia na odwrotną i utrudnia życie rywalowi. Tyle, że bez żelaznej kondycji niewiele zdziała, gdy przyjdzie mu walczyć z kimś lepszym niż „Noras”.

 

Na tej samej gali w Żyrardowie pożegnalną walkę stoczył Albert Sosnowski, były mistrz Europy wagi ciężkiej. Jego rywal, Węgier Andras Csomor został poddany w drugiej rundzie, co licznie zgromadzona publiczność nagrodziła gorącymi brawami. „Dragon” miał ją całą po swojej stronie. Teraz mam tylko nadzieję, że dotrzyma słowa i nie wróci na ring. Wszystko co najlepsze ma już za sobą, a takie walki jak ta z Węgrem, nie mają żadnego sensu. Z kimś takim, jak Csomor może się bić początkujący, słaby pięściarz, a nie ktoś, kto walczył z Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata. Na szczęście Sosnowski ma tego świadomość i wie, kiedy zejść ze sceny.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie