Siódmiak: Nie wyobrażam sobie, aby zabrakło nas na igrzyskach

Artur Siódmiak nie wyobraża sobie, aby polscy piłkarze ręczni nie wywalczyli podczas turnieju w Gdańsku awansu na igrzyska. "Jesteśmy faworytem, mamy sporo atutów, także trenera, ale trzeba doceniać rywali" - powiedział były reprezentant biało-czerwonych.
„To jest oczywiście tylko sport, ale nie wyobrażam sobie, aby zabrakło nas na igrzyskach. Moim zdaniem jesteśmy +lekkim+ faworytem tego turnieju, bo mamy dobrego trenera, szeroką kadrę i prawie wszystkich najlepszych, poza Mariuszem Jurkiewiczem, zawodników oraz wsparcie kibiców. Z drugiej strony trzeba doceniać przeciwników” - stwierdził Siódmiak.
Rywalami Polaków w Gdańsku w walce o olimpijskie paszporty będą 11. zespół ostatnich mistrzostw Europy i dziewiąty w ubiegłorocznym czempionacie globu Macedonia, wicemistrz Afryki i uczestnik turnieju olimpijskiego w 2012 roku Tunezja (w Londynie zajęła ósme miejsce) oraz trzecia drużyna mistrzostw Ameryki Chile. Do Rio de Janeiro awansują dwie najlepsze ekipy.
„Kluczowy będzie pierwszy mecz z Macedonią (piątek, godz. 20.30 - PAP). Jeśli go wygramy łatwiej będzie nam podejść do kolejnych spotkań z Chile i Tunezją” - ocenił.
Srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata uważa, że Macedonia wysoko zawiesi biało-czerwonym poprzeczkę.
„Jest to kompletny zespół, który prezentuje zbliżony do nas poziom. Nie zawsze z nim przecież wygrywaliśmy, w styczniu podczas mistrzostw Europy pokonaliśmy tylko jednym trafieniem. Macedończycy mają świetnych rozgrywających, skutecznych skrzydłowych, dobrego kołowego oraz klasowego bramkarza. To niewygodny team, który cały czas stara się nękać rywali. Jego zawodnicy są ruchliwi, sporo grają jeden na jeden i nieustannie absorbują obronę przeciwnika. W rywalizacji z nimi trzeba cały czas być czujnym, bo w każdej chwili można stracić bramkę” - zauważył.
133-krotny reprezentant Polski przekonuje, że nie wolno także lekceważyć innego rywala. „Z Chile każdy zapewne wygra bez większego problemu, jednak Tunezja może postarać się o niespodziankę. To niby tylko wicemistrz Afryki, a ten tytuł brzmi dość egzotycznie, ale ten zespół prezentuje europejski styl gry, sporo jego zawodników występuje w lidze francuskiej, a poza tym stosuje niewygodną dla nas wysoką obronę” - skomentował.
Były mistrz Polski i Szwajcarii spore nadzieje wiąże także z osobą Tałanta Dujszebajewa, którego uznaje za jednego z najlepszych szkoleniowócw na świecie.
„Zmiana trenera na pewno wyjdzie nam na dobre. Gdyby nadal prowadził nas Biegler miałbym pewne obawy, bo jego przygotowanie taktyczne i prowadzenie drużyny w meczu wyraźnie szwankowało. Dziwiły mnie niektóre posunięcia Niemca, a także brak reakcji na oczywiste rzeczy. Cenię Tałanta jako człowieka oraz szkoleniowca i wiem, że chłopaki pójdą za nim w ogień” - zapewnił.
Siódmiak miał okazję grać w 2008 roku na igrzyskach – w Pekinie biało-czerwoni zajęli piąte miejsce. Z drużyny prowadzonej wówczas przez trenera Bogdana Wentę siedmiu zawodników ponownie ma szansę wystąpić na tej imprezie.
„Wszystkie swoje medale i trofea, a także rzut z Norwegią, zamieniłbym na jeden, najskromniejszy medal olimpijski. Samo mieszkanie w wiosce olimpijskiej i przebywanie wśród najlepszych sportowców świata to wielkie przeżycie. Dla kilku naszych zawodników to ostatnia szansa, aby wystąpić na igrzyskach i wiem, że wszyscy będą zmobilizowani na 100 procent, bo mają świadomość o jaką stawkę toczy się gra. Na pewno nie sparaliżuje ich też stres. To doświadczona drużyna, a dodatkową motywacją jest niedosyt i sportowa złość po ostatnich mistrzostwach Europy” - dodał srebrny z 2007 i brązowy z 2009 roku medalista MŚ.
Były zawodnik Wybrzeża Gdańsk oraz klubów z Luksemburga, Francji, Szwajcarii i Niemiec będzie dopingował w Ergo Arenie swoich kolegów, ale jednocześnie podjął się kolejnego wyzwania.
„23 kwietnie pod Warszawą wystartuję w biegu Mud Max, w którym trzeba zmierzyć się nie tylko z dystansem siedmiu kilometrów, ale także z 30 naturalnymi i specjalnie przygotowanymi terenowymi przeszkodami. Pierwsza edycja odbyła się w marcu w Gniewinie, a planowane są jeszcze dwie, w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i Bieszczadach. Przygotowuję się do tych zawodów, ale zdaję sobie sprawę, że ze względu na swoje parametry nie jestem ich faworytem. W sobotę o 11. mam w sopockim lesie przy Operze Leśnej oficjalny trening, a później biegnę kibicować chłopakom w meczu z Chile” - podsumował Siódmiak.
Przejdź na Polsatsport.pl