Drzyzga: Na Japonię bez zmian. Pierwszym rozgrywającym jest Łomacz

Siatkówka

"Było widać taką desperację i panikę u trenerów: zmienili kilku i czekali, co się dalej stanie. Najmniejszym wymiarem kary byłoby przegrać 0:3, ale mieć wytłumaczenie, że graliśmy rezerwowym składem i czekaliśmy na kolejny mecz. Stało się na szczęście zupełnie inaczej i myślę, że francuscy trenerzy powinni zapalić jakieś dwa kadzidełka w japońskiej świątyni" - powiedział po meczu z Francją ekspert Polsatu Sport Wojciech Drzyzga.

Bożena Pieczko: Stara siatkarska maksyma mówi: kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3...

 

Wojciech Drzyzga: Ale to z perspektywy Francuzów. My faktycznie mieliśmy ten mecz już przegrany. To siedziałoby bardzo mocno w głowach i nie wiem, jak skutkowałoby na dalszą część turnieju. Takie mecze się zapamiętuje. Rzadko zadarzają się takie sytuacje na dużych turniejach, że losy meczów pomiędzy dwiema drużynami prezentującymi zbliżony poziom, tak się odwrócił. W czasie meczu wydawało się, że obejrzeliśmy dwa różne spotkania. Najpierw Francuzi bezlitośnie obnażali nasze słabości, właściwie bawiąc się z nami i może ta pycha i zabawa ich zgubiła. W pewnym momencie, gdy zaczęliśmy się im stawiać, to oni nie umieli już przejść z fazy zabawy do fazy koncentracji. Później było widać, że się ostro spięli... Ale to są problemy Francuzów. Myślę, że to zwycięstwo wybawiło nas z kłopotów kolejnego meczu. Bo mecz z gospodarzami, po dniu przerwy, będzie bardzo ciężki. Japończycy grają dobrą siatkówkę, a my mielibyśmy bardzo mocno podłamane nastroje.

 

Grupa zawodników rezerwowych pokazała ogromny charakter, ogromną wiarę w to, że grać potrafią. Pokazali, że są mistrzami świata, bo kilku z nich ma złote medale na piersi. Nie dali Francuzom pluć sobie w twarz, bo choć rywale może nie zachowywali się zbyt arogancko, ale takie bezczelne spojrzenia przez siatkę się pojawiały. Tak więc stanęli na wysokości zadania.

 

Mecz przyniósł spory materiał do analizy dla trenera Antigi...

 

Ciężka sprawa. Ja trochę negatywnie oceniam sytuację, która dziś się wydarzyła. Myślę, że trenerzy faktycznie mają bardzo wiele do przemyślenia, ale oni nie mogą nagle rujnować tego, co budowali i z czym przyjechaliśmy na ten turniej. Ja oczekuję, a właściwie jestem przekonany,  że na następne spotkanie wyjdziemy taką samą szóstką, jaką zaczynaliśmy poprzednie, być może z Mateuszem Miką, jeśli będzie mógł już zagrać. Na pewno zagra Michał Kubiak i na pewno pierwszym rozgrywającym jest Grzegorz Łomacz. nie wolno w siatkówce łamać charakterów, czy kręgosłupów zawodnikom po jednym, czy drugim meczu. I odwrotnie. Widać, że Fabian Drzyzga i Dawid Konarski są gotowi do gry na bardzo dobrym poziomie. Rafał Buszek też pomoże, gdy będzie trzeba. Natomiast to nie mogą być zmiany dokonywane masowo, oni muszą wchodzić do szóstki już zbudowanej i być kolejnym dobrym elementem tego zespołu. Dziś było widać taką desperację i panikę u trenerów: zmienili kilku i czekali, co się dalej stanie. Najmniejszym wymiarem kary byłoby przegrać 0:3, ale mieć wytłumaczenie, że graliśmy rezerwowym składem i czekaliśmy na kolejny mecz. Stało się na szczęście zupełnie inaczej i myślę, że francuscy trenerzy powinni zapalić jakieś dwa kadzidełka w japońskiej świątyni.

Bożena Pieczko, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie