Majka: Medal olimpijski to nie tylko moja zasługa
Ten krążek nie jest tylko mój, bo też chłopaków z drużyny, którzy na mnie pracowali. Oni zrobili kawał dobrej roboty dla mnie, a ja tylko ją wykończyłem, więc medal dzielimy na czterech - powiedział Rafał Majka po przylocie do Polski z Rio de Janeiro.
Jest to pierwszy medal zdobyty przez Pana na igrzyskach olimpijskich. Jakie to uczucie?
Na pewno zawsze o tym marzyłem. Właściwie to od dziecka i udało się. Pierwsza moja olimpiada i od razu medal. Ten krążek nie jest tylko mój, bo też chłopaków z drużyny, którzy na mnie pracowali. Oni zrobili kawał dobrej roboty dla mnie, a ja tylko ją wykończyłem, więc medal dzielimy na czterech.
Medal w pełni zasłużony, to była heroiczna walka do samego końca. Dosłownie 1,5 kilometra przed metą wyprzedzili Pana dwaj rywale. Widać było, że dawał Pan z siebie wszystko. Jakby Pan opisał te ostatnie kilometry wyścigu olimpijskiego?
Ciężko to opisać. To był naprawdę ogromny ból w nogach, bo skurcze mnie już łapały po 240 kilometrach. Walczyłem z psychiką i z tym, żeby tylko dojechać do mety. Każdy chciałby mieć złoto, ja też już myślałem, że to złoto mam. Szczerze to powiem, że szliśmy w trzech ze zjazdu i gdybym to ja leżał w kraksie to nie miałbym nic, żadnego medalu. Dobrze mieć brąz, niż nie mieć nic. Jestem bardzo szczęśliwy, tak jak cała reprezentacja.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl