Smorawiński: Wytłumaczenie, że ktoś coś komuś dolał lub dosypał, jest bardzo popularne
Zawodnicy muszą być świadomi, co przyjmują. Nie mogą się żywić w każdym miejscu, szczególnie na dużych imprezach. Po to są zgrupowania w jednych ośrodkach, gdzie żywność jest na pewno bezpieczna – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie profesor Jerzy Smorawiński.
Polsat Sport: Stężenia u braci Zielińskich były różne. To ma coś nam wskazywać?
Jerzy Smorawiński: Nie należy się temu dziwić, bo metabolizm u każdego z nas przebiega inaczej. To zależy od wielu czynników. Od przyjmowanych pokarmów, nawet od pewnych stresów, a przede wszystkim od dawki przyjętej substancji. Także od czasu jej przyjęcia. Trudno porównywać te przypadki.
Bracia Zielińscy bronią się w ten sam sposób. Mówią, że ktoś im czegoś dosypał, dolał. Jest to możliwe?
To najczęstszy sposób tłumaczenia się zawodników. Oczywiście niczego nie można wykluczyć, ale ja zawsze zwracam uwagę, że zawodnicy muszą być świadomi co przyjmują. Począwszy od odżywek, które powinny być rekomendowane. Również pokarmy. Zawodnicy nie mogą się żywić w każdym miejscu, a szczególnie na dużych imprezach. Po to są zgrupowania w jednych ośrodkach, gdzie żywność jest na pewno bezpieczna. Co się dzieje poza tym? Trudno do końca powiedzieć.
Stężenia, które wykryto u Zielińskich były na tyle duże, że wykluczają inną formę podania niż zastrzyk?
Niczego nie można wykluczyć. Wiadomo, że ta substancja podana w zastrzykach ma znacznie silniejsze działanie. Jest lepiej skoncentrowana, wchłanianie jest lepsze. Natomiast kiedy idzie drogą pokarmową, zawsze są wątpliwości jak to organizm przyjmie. Te stężenia mogą tez zależeć od właściwości danej osoby.
Cała rozmowa z profesorem Jerzym Smorawińskim w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze