Były selekcjoner: Podopieczni Taylora zakończą eliminacje bez porażki
Były trener kadry koszykarzy dr Andrzej Kuchar uważa, że Polacy bez porażki powinni zakończyć eliminacje do Eurobasketu 2017. - Najbardziej podoba mi się chemia w zespole. Uważam, że chłopcy są bardzo zintegrowani – powiedział Kuchar.
Szkoleniowiec, który prowadził reprezentację w latach 1983-1988, zajmując z nią m.in. siódme miejsce w mistrzostwach Europy 1987, a obecnie jest przedsiębiorcą, pozytywnie ocenia sposób gry zespołu trenera Mike’a Taylora, taktykę na poszczególnych rywali. - Teraz tak się gra, jak nasza kadra - z dużą wymiennością pozycji. Na boisku jest czterech obwodowych i jeden zawodnik operujący pod koszem, wprowadza się do strefy podkoszowej gracza, którego kryje najniższy rywal. Przy Macieju Lampe na parkiecie, który potrafi rzucić za trzy to się sprawdza. Bo może on wyjść na obwód i zagrać nawet na pozycji dwójki, zostawiając miejsce dla niższego partnera do gry pod koszem. Podobnie przy wyjściach Adama Hrycaniuka. To są dobre warianty. Uważam, że dysponujemy obecnie bardzo dużą siłą na obwodzie – ocenił.
Biało-czerwoni wygrali wszystkie cztery dotychczasowe mecze. Pozostały im jeszcze rewanże z Białorusią (w środę w Toruniu) i Estonią (w sobotę na wyjeździe). Drużyna ma szansę na zakończenie eliminacji z czystym kontem po stronie porażek. - Powinna wygrać wszystkie mecze. W takiej grupie, z całym szacunkiem dla przeciwników, to jest obowiązek – podkreślił Kuchar.
W polskiej drużynie ciężar zdobywania punktów rozkłada się na większą liczbę graczy. Najwięcej uzyskują Lampe (średnio 17, w trzech meczach), Mateusz Ponitka (15), A.J. Slaughter (12,8) i Adam Waczyński (11). Nie ma zdecydowanego lidera pod tym względem. - Według mnie to jest atut. Patrząc na trendy na świecie, szuka się obecnie zespołu zrównoważonego. Oczywiście dobrze jak jest w drużynie gwiazda, ale tylko wtedy, gdy nie ma za dużej różnicy między nią a pozostałymi graczami. Do tego się dąży. Bo trudno o to, żeby ktoś był takim fenomenem jak Michael Jordan. Chociaż nawet w jego Chicago Bulls, chyba najwybitniejszym zespole w historii światowej koszykówki, wszyscy pozostali zawodnicy starali się do niego dorównać i nie byli wiele gorsi od swego wybitnego przywódcy. W niektórych meczach Scottie Pippen potrafił zagrać lepiej od Jordana - zauważył.
W reprezentacji Polski Kuchar ze szczególną uwagą obserwuje jej kapitana - Waczyńskiego. - Lubię na niego patrzeć ze względu na... jego dziadka Szczepana, byłego gracza ekstraklasy i trenera. Mogę powiedzieć, że śledzę go od momentu, gdy Waczyński senior powiedział mi, że urodził mu się wnuk i że wychowa go na koszykarza. Od tej chwili, kiedy tylko go spotkałem, opowiadał mi, co u Adama. Obserwowałem go jako 13-latka, 15-latka, jak prezes Kazimierz Wierzbicki wziął go do Sopotu. Dlatego na tego właśnie zawodnika patrzę z wyjątkowym sentymentem. Żałuję, że Szczepan nie dożył tego momentu, by oglądać, jak fantastycznie gra jego wnuk - przyznał.
Dziadek Andrzeja Kuchara był najmłodszym bratem ojca Wacława Kuchara - zawodnika Pogoni Lwów, jednego z najwybitniejszych i najwszechstronniejszych polskich sportowców okresu międzywojennego – piłkarza, lekkoatlety, hokeisty, łyżwiarza, a po II wojnie światowej – trenera piłkarskiej reprezentacji. - Bardzo przyjemne spotkanie miałem z nim, gdy na przełomie lat 70. i 80. byłem trenerem Górnika Wałbrzych. Nasz mecz z Polonią na Konwiktorskiej oglądał z balkonu za koszem właśnie Wacław Kuchar. Michał Listkiewicz, który był wówczas spikerem, zaprowadził mnie do niego po spotkaniu. Kuzyn, jak wielu innym osobom, wyrzucał mi, że się wziąłem za koszykówkę, a nie za piłkę nożną, którą preferował. Powiedział jednak: jak już się zajmujesz koszykówką i nosisz nazwisko Kuchar, to pamiętaj, żebyś został trenerem narodowym+. Niestety, nie dożył już spełnienia tego życzenia – zakończył Andrzej Kuchar.
Środowy mecz Polska - Białoruś w Toruniu rozpocznie się o godz. 20. Transmisja od 19:45 w Polsacie Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl