Linetty o transferze: Spełniłem marzenia. Aż brakuje mi słów…
Trafiłem do pięknego miejsca. Nawet nie marzyłem, że mogę w takim wylądować. Czasem brakuje mi słów, aby to wszystko opisać… - zachwyca się Włochami po transferze do Sampdorii Genua Karol Linetty.
Sebastian Staszewski: Przed eliminacyjnym meczem z Kazachstanem wrócił Pan z Włoch jako lepszy piłkarz?
Karol Linetty: Myślę, że bardziej dojrzały, pewniejszy siebie. Gram w Serie A; spełniłem marzenie, aby wyjechać za granicę. Trafiłem idealnie, bo Sampdoria to klub, który daje mi możliwość rozwijania się. Miasto również jest wspaniałe. Nic tylko tam żyć i ciężko pracować.
Słyszałem, że jest Pan zachwycony wszystkim, poza parmezanem…
…którego Włosi dodają do wszystkiego! A ja za serem nie przepadam. Przyznam też, że parmezan tam smakuje całkowicie inaczej, niż u nas. Trafiłem natomiast do pięknego miejsca. Nawet nie marzyłem, że mogę w takim wylądować. Czasem brakuje mi słów, aby to wszystko opisać. Jest znakomicie!
Chciał Pan trafić do Anglii. Zamiast w Tottenhamie, gra Pan jednak we Włoszech. Cieszy się Pan, że tak się wszystko potoczyło?
Tak, bardzo. Wcześniej w Genui był Bartek Salamon i Paweł Wszołek. Zadzwoniłem do nich, rozmawialiśmy i o klubie wypowiadali się w samych superlatywach. Pomogli mi w podjęciu decyzji.
Uczy się Pan już włoskiego?
Uczę się. Mam nauczyciela. Język piłkarski nie jest trudny. Już pierwszego dnia nauczyłem się podstawowych słów: prawa, lewa, „plecy” i jestem sam. Próbuję rozumieć, co trener Marco Giampaolo mi mówi. Jeśli mam z czymś problem, chłopaki pomagają mi tłumacząc po angielsku. A więc w tym samym czasie uczę się dwóch języków.
Podobno w szatni Sampdorii panuje fantastyczna atmosfera. To prawda?
Jestem zaskoczony tym, jak to wszystko fajnie wygląda. Widać to później na boisku. Jeden za drugiego walczy, kolega za kolegą wskoczy w ogień…
Całą rozmowę z Karolem Linettym zobacz w materiale wideo.