Czary-mary w afrykańskiej Lidze Mistrzów?
W finale Ligi Mistrzów na Czarnym Lądzie egipski Zamalek uległ ekipie z Republiki Południowej Afryki Mamelodi Sundowns. Prezes przegranych stwierdził jednak, że powodem porażki były… paranormalne zdolności - Jasne jest, że mamy do czynienia z czarną magią – dodał Mortada Mansou.
Pierwsze spotkanie odbyło się w RPA. Gospodarze wygrali 3:0, a w rewanżu ulegli 0:1. Po dwumeczu ostre słowa padły z ust prezesa zespołu Zamalek. Egipcjanin zarzuca rywalom stosowanie czarów.
- Nie ma w tym nic śmiesznego. Czy to jednak normalne, że zespół marnuje w meczu aż 18 okazji do zdobycia gola? Nie!. Jasne jest, że mamy do czynienia z czarną magią - powiedział Mansour.
Jego zdaniem najwięcej dziwnych sytuacji miało miejsce w pierwszym starciu.
- Było coś nienormalnego przy bramce samobójczej, którą strzelił Islam Gamal. Dziwne jest to, że przed meczem z nami Sundowns szukali kontaktu z naszymi byłymi zawodnikami. Już wtedy korzystali z czarnej magii – zakończył Mansour.
Drużyny z Afryki często odwołują się do paranormalnych sił. Wiele ekip ma własnego szamana. Podobnie jest w reprezentacjach.
Przejdź na Polsatsport.pl