Ward - Kowaliow: Wielki sport tak, wielka kasa – nie!
Przez pierwsze osiemnaście miesięcy kariery w USA, Siergiej Kowaliow (30-0, 26 KO) walczył za drobne. 1500 za walkę w Chicago, póżniej 2-3 tysiące dolarów. Był według wielu za mały na karierę w wadze półciężkiej, a jego największa wypłata, to 5000 (przed podatkami, zapłaceniem trenera), kiedy jego manager, Egis Klimas podpisał kontrakt z Main Events. Andre Ward (30-0, 15 KO), mistrz olimpijski z Aten, za drobne nie walczył nigdy.
W sobotę, w Las Vegas (transmisja na Polsat Sport), o sportowym sukcesie zadecyduje nie wielkość konta, ale umiejętności. Przy kasie „Krusher” już przegrał.
Sportowo, walka o trzy pasy mistrzowskie (WBA/IBF/WBO) jest jednym z klasyków. Jak napisał „Ring”, to dopiero trzeci przypadek w historii, kiedy dwójka niepokonanych pięściarzy z pierwszej piątki rankingu P4P (najlepszy bez podziału na kategorie wagowe) spotkała się na ringu. Dwa poprzednie zestawienia wielkich, to już historia boksu: Julio Cesar Chavez – Meldrick Taylor (1990) oraz Oscar De La Hoya – Felix Trinidad (1999). Dla Kowaliowa, który zawsze stał twardo na ziemi, to też przepustka do wielkich pieniędzy, na które jak słusznie twierdził „ już od dawna zasługuje”.
Andre Ward był zawsze na przeciwnym biegunie finansowym. W ostatnich 36 miesiącach walczył tylko trzykrotnie – i to z rywalami, których trudno zaliczyć do światowej czołówki (Paul Smith, Sullivan Barrera, Alexander Brand). Nawet za sparing – inaczej tego pohdynku nie można nazwać – z Brandem, HBO zapłaciło Wardowi 850 tysięcy. Za te trzy pojedynki, SOG (Syn Boga) zarobił ponad 4,7 mln dolarów, czyli znacznie więcej niż Kowaliow, który w tym samym czasie walczył siedmiokrotnie. Z takimi pięściarzami jak Bernard Hopkins czy Jean Pascal. Ward już po igrzyskach miał komfortową sytuację, bo kontrakt z Danem Goossenem gwarantował pięściarzowi z Kalifornii nawet dwa miliony za walkę. Ward wolał jednak spędzać czas na sprawach sądowych ze swoimi promotorem (przegrał każdą z nich), niż walczyć.
Roc Nation Sports, nowa firma promotorska Warda, należąca do rappera/producenta Jay’a Z, będąca głównym promotorem walki w T-Mobile Arena w Las Vegas, zagwarantowała swojej gwieździe wypłatę w wysokości 5 milionów dolarów. Kowaliow zarobi trzy miliony mniej, i wszystko wskazuje na to, że pięściarze dostaną procenty ze sprzedaży PPV. Zdaniem analityków, Roc Nation Sports i tak będzie bardzo trudno nie dołożyć do tej walki gigantów.
Żeby odzyskać wypłaty dla pięściarzy walczących na gali, pojedynek Ward-Kowaliow musi wykupić za 70 dolarów przynajmniej 400 tysięcy subskrybentów. Kathy Duva, szefowa Main Events i promotor Kowaliowa, mówi otwarcie, że będzie zadowolona z 250 tysięcy. Inaczej Michael Yormark, jeden z dyrektorów Roc Nation. „Będę zawiedziony, jeśli walka, gdzie szanse obu pięściarzy są równe, nie będzie najlepiej sprzedaną w PPV galą 2016 roku”. Żeby tak się stało, walka Amerykanina z Rosjaninem musiałaby sprzedać ponad 600 tys. subskrypcji, przebić wyniki PPV Alvarez-Khan... co jest po prostu niemożliwe. Wielki sport raczej będzie, wielka kasa – na pewno nie.
Transmisja gali z Las Vegas Ward - Kowaliow od 3:00 w nocy z soboty na niedzielę w Polsacie Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze