Podsumowanie Euro 2016: Wielki sukces, ale i lekki niedosyt
Podczas turnieju we Francji Polacy spełnili pokładane w nich nadzieje. Przed wylotem kadry do La Baule jako cel minimum określało się wyjście z grupy. Ostatecznie Biało-Czerwoni doszli do ćwierćfinału, w którym w konkursie rzutów karnych ulegli Portugalczykom. Po porażce piłkarze nie kryli rozgoryczenia, bowiem wszyscy zdawali sobie sprawę, że półfinał był na wyciągnięcie ręki.
We Francji polska reprezentacja zameldowała się 7 czerwca. Biało-Czerwoni zamieszkali nad samym brzegiem Oceanu Atlantyckiego, w hotelu L'Hermitage, który stał się bazą wypadową naszej ekipy. Treningi odbywały się na obiekcie miejscowego piątoligowca. Po ciepłym przywitaniu z kibicami nadszedł czas oczekiwania na pierwszy mecz z Irlandią Północną.
Na inauguracyjnej konferencji bardzo asekuracyjnie wypowiadał się Robert Lewandowski, tłumacząc że do każdego z rywali Polacy będą podchodzić z pokorą. Przed spotkaniem największą niewiadomą było to, który z bramkarzy wyjdzie w wyjściowym składzie oraz kto zastąpi kontuzjowanego Kamila Grosickiego.
Dla Biało-Czerwonych turniej nie mógł rozpocząć się lepiej. Po golu Arkadiusza Milika wygraliśmy 1:0 i zainkasowaliśmy pierwsze trzy punkty w fazie grupowej. Ostatecznie na skrzydle Adam Nawałka wystawił dziewiętnastoletniego Bartosza Kapustkę, który był jedną z najbardziej wyróżniających się postaci na boisku. Między słupkami stanął Wojciech Szczęsny, jednak z powodu odniesionej kontuzji wiadomo było, że nie będzie mógł zagrać w następnym spotkaniu.
Z Niemcami Polacy zagrali jak równi z równymi i chociaż rywale przez dłuższy czas kontrolowali przebieg gry, to nasza reprezentacja wypracowała sobie bardziej klarowne sytuacje do strzelenia gola. Najlepszą z nich, na początku drugiej połowy, zmarnował Milik, jednak Niemców również nie było stać na wywalczenie zwycięstwa i mecz zakończył się remisem 0:0. Wielką pracę w osiągnięcie bezbramkowego rezultatu włożył zastępujący Szczęsnego Łukasz Fabiański.
W ostatnim grupowym pojedynku Polska grała z Ukrainą. W Marsylii Nawałka dał odpocząć kluczowym do tej pory zawodnikom: Łukaszowi Piszczkowi, Krzysztofowi Mączyńskiemu oraz Kubie Błaszczykowskiemu. W ich miejsca na płytę Stade Velodrome wybiegli: Thiago Cionek, Tomasz Jodłowiec i Piotr Zieliński. Ostatni z nich nie udźwignął ciężaru spotkania i w przerwie został zmieniony przez Błaszczykowskiego, który zagwarantował Biało-Czerwonym pierwsze miejsce w grupie.
W 1/8 finału trafiliśmy na Szwajcarię. Co zapamiętaliśmy z tego meczu? Na pewno kolejne trafienie byłego kapitana kadry, fantastyczne interwencje Fabiańskiego po strzałach Ricardo Rodrigueza i Erena Derdiyoka, spektakularną przewrotkę Xherdana Shaqiriego oraz cudowny konkurs rzutów karnych w wykonaniu Polaków. Biało-Czerwoni pewnie wykorzystali wszystkie jedenastki i w dramatycznych okolicznościach awansowali do ćwierćfinału.
W nim podejmowaliśmy Portugalię, z Cristiano Ronaldo na czele. W mecz lepiej wszedł jednak lider reprezentacji Polski Robert Lewandowski, który już w trzeciej minucie otworzył wynik. Do wyrównania doprowadził dokładnie pół godziny później Renato Sanches. Ostatecznie o tym, kto wystąpi w półfinale miały zadecydować rzuty karne. Do ich wykonania wyznaczona została ta sama piątka, co w meczu przeciwko Szwajcarii. Swojej szansy nie wykorzystał świetnie spisujący się do tej pory Błaszczykowski i stało się jasne, że to Portugalia pojedzie do Lyonu. Jak się później okazało, to właśnie podopieczni Fernando Santosa sięgnęli po trofeum, po tym jak w finale sensacyjnie pokonali gospodarzy.
Komentarze