Iwańczyk: Trump zdecyduje o piłkarskim mundialu?
Miejsce rozegrania pierwszego mundialu w rozszerzonej, 48-zespołowej formule tak naprawdę zależy od nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Środowisko piłkarskie chce, by sport był miejscem, które łączy, a nie dzieli. Stąd pomysł rozegrania mundialu w 2026 r. w USA, Meksyku i Kanadzie.
Z perspektywy Stanów Zjednoczonych z Kanadą nie ma żadnego problemu - po nieporozumieniach w ubiegłych wieków nie ma już śladu, właściwie można mówić o politycznej, gospodarczej i militarnej współzależności. Inaczej sytuacja ma się z Meksykiem, który to stał się jednym z fundamentów kampanii prezydenckiej i utopijnej zapowiedzi Trumpa o budowie muru wzdłuż granicy na całej długości. Stosunki między tymi krajami mogą więc stać się wiele bardziej napięte po objęciu urzędu przez nowego prezydenta. Mimo to kanadyjski biznesmen Victor Montagliani, jednocześnie wiceprezydent FIFA i prezydent strefy CONCACAF, twierdzi, że wszystkie trzy państwa stoją przed kolejną okazją, by pokazać wyższość sportu nad polityką i wynikającymi z niej sporami. Montagliani stał się więc twarzą wspólnego i historycznego zarazem mundialu w 2026 r., który rozegrany zostanie w formule 48-zespołowej.
Wszystko zależy jednak od Trumpa, który na razie jednak złe relacje z Meksykiem jeszcze bardziej podsyca. W piątek na Twitterze napisał, że to Meksyk pokryje koszty budowy muru. Nowy prezydent wciąż nie wycofuje się z zapowiadanej renegocjacji układu NAFTA o wolnym handlu z Meksykiem (dotyczy to także Kanady) i zamierza doprowadzić do jak najszybszych deportacji nielegalnych imigrantów. Minister spraw zagranicznych Meksyku Claudia Ruiz Massieu wyśmiała zapowiedzi Trumpa, mówiąc, że jej kraj na pewno za nic nie będzie płacił. Słowa te są o tyle ważne, że pokazują, jak w tej chwili wyglądają stosunki między sąsiadującymi krajami.
- Jest okazja, by sport przezwyciężył złą krew w kontekście polityki - mówi Montagliani, jeden z orędowników poszerzenia mundialu. Przypomnijmy, decyzja ta zapadła podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady FIFA w Zurychu. Przy sprzeciwie wielkich federacji, np. niemieckiej, nie ma od tego postanowienia odwrotu, choć niektórzy działacze, jak np. Hiszpan Javier Tebas, szef La Liga, zapowiedzieli oddanie sprawy do sądu. Prezydent FIFA, Gianni Infantino, na te zapowiedzi odpowiada krótko i cyniczne "powodzenia", a Montagliani dodaje, że tak radykalny ruch poprzedzony był głęboką analizą sportową i finansową.
Przypomnijmy; 48 drużyn zostanie podzielonych na 16 trzyzespołowych grup, skąd dwie najlepsze ekipy awansują do fazy pucharowej. Ostateczny podział miejsc na kontynenty nastąpi w maju, ale według wstępnych opcji Europa ma dostać dodatkowe trzy miejsca (w sumie 16), Afryka dziewięć (z pięciu dotychczasowych), a Azja cztery (w sumie osiem lub dziewięć). Amerykę Południową ma reprezentować sześć lub siedem drużyn, strefę CONCACAF - sześć, Oceanię - jedna. Gospodarze turniejów, niezależnie od ich liczby, mają się liczyć w tym podziale.
Trump, który zostanie zaprzysiężony 20 stycznia, nie zabrał jeszcze głosu w sprawie wspólnego z Meksykiem i Kanadą mundialu. - To jest oczywiste, że od prezydenta Trumpa wszystko może zależeć. Ale przecież on kocha sport, ideę olimpizmu, a poza tym buduje liczne pola golfowe - wyraził nadzieję na powodzenie swojej misji Montagliani.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze