Trener australijskich biathlonistów: Ciężko znaleźć kogoś, kto chce ciężko pracować

Jest ciężko, bo biathlon w Australii nie jest zbyt popularny, a dodatkowo to jest bardzo ciężka dyscyplina. W dzisiejszych czasach, wśród młodych ludzi trudno jest znaleźć chętnych do ciężkiego treningu - mówi Nick Almoukov.
Sebastian Staszewski: To bardzo ciekawe, że jest pan trenerem reprezentacji Australii w biathlonie. Jak to się zaczęło?
Nick Almoukov: Zacząłem w 2008 roku od trenowania biegaczy narciarskich i stamtąd przeszedłem do biathlonu, bo mieliśmy dość dużą grupę zawodników i podzieliliśmy ich na dwie grupy: jedni zostali przy biegach, reszta zaczęła trenować biathlon przed igrzyskami olimpijskimi.
W końcu znalazł pan Daniela Walkera, który przyjechał na mistrzostwa Europy.
Tak, ten chłopak powiedział, że chce trenować biathlon i jakieś trzy, cztery lata temu zaczął to robić na poważnie.
Rosja to światowa potęga w biathlonie, jedno z centrów tego sportu, gdzie trenuje wielu zawodników. Jak ciężko jest znaleźć kogoś takiego w Australii?
Jest ciężko, bo biathlon w Australii nie jest zbyt popularny, a dodatkowo to jest bardzo ciężka dyscyplina. W dzisiejszych czasach, wśród młodych ludzi trudno jest znaleźć chętnych do ciężkiego treningu. Daniel był jednym z tych, którzy byli gotowi. Teraz, w wieku 22 lat, jest najstarszym zawodnikiem w naszej reprezentacji.
Australijczycy interesują się biathlonem, czy w głowie im tylko surfowanie albo krykiet?
Wiele osób się interesuje tą dyscypliną i przychodzi spróbować, ale stwierdzają, że to zbyt wymagająca dyscyplina i odchodzą do innych dyscyplin, które są bardziej "zabawowe".
Gdzie można trenować biathlon w Australii? Podobno macie jeden obiekt.
Nie trenujemy tam na co dzień, bo obiekt znajduje się zbyt daleko od naszej bazy, w dodatku śnieg jest tam tylko przez dwa miesiące w roku. Sporo czasu spędzamy w centrum biathlonowym w Tiumeniu, na Syberii.
Pomówmy jeszcze o Danielu. W pierwszej konkurencji na mistrzostwach Europy zajął 108. miejsce. W sprincie stawia pan przed nim jakieś cele?
Daniel ciągle jeszcze musi mocno pracować i rozwijać się, żeby poprawiać swoje wyniki. W biathlonie nie da się tego zrobić szybko i z dnia na dzień. On jest na dobrej drodze.
Skoro mówimy o rozwoju, to trzeba wspomnieć o Duszniki Arenie. Podoba się panu ten obiekt?
Słyszałem od innych sportowców, którzy byli tutaj kilka lat temu, że został zrobiony generalny remont i ten obiekt bardzo się rozwinął. Jest dobry stadion, dobra organizacja. Dobra robota.
Pewnie chciałby pan takiego obiektu w Australii?
O, to bardzo odległe marzenie, żeby mieć taki stadion w Australii (śmiech). To tylko marzenie, które chyba się nie spełni.
Jakie na razie ma pan wrażenia z ME?
Jeśli jeszcze będziemy mieli okazję, to na pewno tutaj wrócimy.
