Tybura: Znam mocne strony rywala. Będę próbował zakończyć walkę w stójce
Już 11 lutego na gali UFC 208 Marcin Tybura (14-2, 6 KO, 6 SUB) zmierzy się z Luisem Henrique Barbosą de Oliveira (10-2-1NC, 3 KO, 4 SUB). Polak stanie przed szansą wywalczenia drugiego zwycięstwa dla największej organizacji MMA na świecie. - Jeśli wszystko będzie szło dobrze w stójce, to będę właśnie tam próbował zakończyć pojedynek - powiedział.
Tybura jest już po okresie sparingowym i zapewnia, że przebiegł on bardzo dobrze. Obyło się bez kontuzji, a już w najbliższy piątek wylatuje do Nowego Jorku, by rozpocząć proces aklimatyzacji. Jego przeciwnik nie powinien go niczym specjalnym zaskoczyć, gdyż atuty Henrique są powszechnie znane.
- Jego dominującą płaszczyzną są zapasy, bardzo często idzie w klincz. Parter ma dobry, ale raczej w zapasach czuje się najlepiej. Myślę, że moja stójka jest coraz lepsza i w tej płaszczyźnie będę próbował rozwiązać tę walkę. Jeśli wszystko będzie tam szło dobrze, to będę chciał bić się z nim w stójce - powiedział.
Tybura ma na koncie dwie walki dla UFC: najpierw przegrał z Timothy Johnsonem, a później efektownie znokautował Viktora Pestę, za co został nawet nagrodzony bonusem. Jak sam przyznaje, mógł uniknąć porażki z Amerykaninem. Polak nie był ze sobą w pierwszych dwóch rundach, a kiedy wskoczył na swój optymalny poziom w ostatnim starciu, było już trochę za późno. Niedługo z Johnsonem zmierzy się za to Daniel Omielańczuk. Czy Tybura ma dla niego jakieś rady?
- Zmiana organizacji może siedziała mi z tyłu głowy. Od początku bałem się, że zabraknie mi tlenu, a okazało się, że na koniec mogłem jeszcze przyspieszyć. Początek walki nie był najlepszy. Johnson miał plan na tamto starcie: dociskał mnie od siatki, ale nie obalał, bo wiedział, że też wywodzę się z parteru. Inaczej może być z Danielem, bo gdy poczuje siłę jego rąk, to może chcieć szybko przenieść się na ziemię - dodał.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Komentarze