Liga Mistrzów: Ważne zwycięstwo PGE Skry
W meczu czwartej kolejki grupy D Ligi Mistrzów siatkarze PGE Skry Bełchatów wygrali z ACH Volley Lublana 3:1. Podopieczni Philippe Blaina nie rozegrali wielkiego spotkania, mieli spore kłopoty - szczególnie na przyjęciu, zdołali jednak wygrać to starcie za trzy punkty.
Bełchatowianie obecną edycję rozgrywek Ligi Mistrzów rozpoczęli od falstartu. Przegrali na wyjeździe z SCMU Craiova (1:3), następnie w Łodzi z Azimutem Modena (1:3). Dopiero trzeci mecz przyniósł pierwsze punkty - po wygranej na wyjeździe z ACH Volley (3:1). Bełchatowianie w rewanżu z mistrzami Słowenii musieli zgarnąć komplet punktów.
Pierwszy set nie miał wielkiej historii. Siatkarze Skry rozpoczęli tę partię od zdecydowanej przewagi, goście wywalczyli pierwszy punkt dopiero przy stanie 6:0, po skutecznym ataku Apostolosa Armenakisa. W kolejnych akcjach gospodarze nadal wykorzystywali słabość rywali: po asie serwisowym Srećko Lisinaca było 10:1, a na drugiej przerwie siatkarze Skry prowadzili 16:8. W dalszej części seta gra się wyrównała, ale przy takiej przewadze wywalczonej na początku partii, bełchatowianie nie mieli większych kłopotów z ograniem rywali. As Nikołaja Penczewa, skuteczny blok, wreszcie autowy atak Słoweńców dały gospodarzom decydujące punkty i wygraną 25:17.
Druga odsłona rozpoczęła się od przewagi gości (2:5, 5:8). Po fatalnym początku bełchatowianie długo gonili wynik. Jeszcze na drugiej przerwie technicznej Skra przegrywała 13:16. Tuż po niej nastąpił zwrot akcji – seria zdobytych przez gospodarzy punktów. Skuteczny blok po ataku Zigi Sterna przyniósł wyrównanie (16:16), a następnie Skra uzyskała prowadzenie 18:16. Gdy wydawało się, że rozpędzona Skra pewnie wygra kolejną partię (21:17), goście niespodziewanie wrócili do gry. Wygrali pięć akcji z rzędu, wyszli na prowadzenie (22:23) i dopiero pechowe dotknięcie siatki zakończyło tę serię. As serwisowy Michała Winiarskiego dał Skrze piłkę setową (24:23), a skuteczny blok w kolejnej akcji zakończył seta.
Początek trzeciej partii również przebiegał po myśli gości, którzy wykorzystując problemy bełchatowian na przyjęciu, uzyskali przewagę na pierwszej przerwie (5:8). W środkowej części seta mistrzowie Słowenii powiększali przewagę i po skutecznym ataku ze środka mieli aż siedem oczek zaliczki na drugiej przerwie. Bełchatowianie nie potrafili złapać właściwego rytmu gry, jeśli nie szwankowało przyjęcie, były problemy ze skończeniem ataków, a - w przeciwieństwie do poprzednich partii - zagrywka nie była mocną bronią Skry. Zryw gospodarzy nastąpił zbyt późno, a przestrzelona zagrywka Bartosza Bednorza ustaliła wynik seta na 20:25.
W czwartej odsłonie, po wyrównanym początku, gospodarze zdołali wypracować przewagę w środkowej części seta. Po asie serwisowym Wlazłego prowadzili 13:8. Słoweńcy ruszyli do odrabiania strat, ale bełchatowianom udawało się utrzymywać kilkupunktowy dystans; po bloku Lisinaca prowadzili na drugiej przerwie 16:13. W końcówce gospodarze pewnie zmierzali do zwycięstwa. Przestrzelona zagrywka rywali dała Skrze piłkę meczową (24:17), a w kolejnej akcji skuteczny blok zakończył tę konfrontację.
W innym meczu czwartej kolejki grupy D siatkarze SCMU Craiova wyraźnie przegrali z Azimutem Modena 0:3 (16:25, 19:25, 18:25). Dzięki pokonaniu ACH Volley, PGE Skra opuściła ostatnie miejsce w tabeli i awansowała na pozycję wicelidera grupy. W kolejnym spotkaniu (14 lutego) bełchatowianie zmierzą się na wyjeździe z włoskim Azimutem Modena. Mistrzowie Włoch są liderami tabeli z 11 punktami na koncie.
Wygrywamy!!!!
— PGE Skra Bełchatów (@_SkraBelchatow_) 1 lutego 2017
PGE Skra - @ACHVolley 3:1 (25:17,25:23,20:25,25:17) 💪🐝✊️#goSkra #CLVolleyM pic.twitter.com/BjnUxDsFrP
PGE Skra Bełchatów - ACH Volley Lublana 3:1 (25:17, 25:23, 20:25, 25:17)
PGE Skra: Nicolas Uriarte, Srecko Lisinac, Michał Winiarski, Jurij Gładyr, Mariusz Wlazły, Nikołaj Penczew – Robert Milczarek (libero) – Bartosz Bednorz, Bartosz Kurek.
ACH: Maksim Buculjevic, Ziga Stern, Diko Puric, Jan Kozamernik, Apostolos Armenakis, Jan Pokersnik - Jani Kovacic (libero) - Andrej Flajs, Stjepan Juric.
Przejdź na Polsatsport.pl