Bohater Weekendu PLK: Człowiek szybszy niż Laser
Aaron Johnson gra ostatnio znakomicie i prowadzi BM Slam Stal Ostrów Wlkp. do kolejnych zwycięstw w Polskiej Lidze Koszykówki. W meczu z Treflem Sopot był za szybki dla rywali. Już kolejny raz.
Od początku sezonu można było usłyszeć głosy, że Stal Ostrów, jeśli chce coś zwojować w tym sezonie, to musi poszukać nowego rozgrywającego, bo z Aaronem Johnsonem u steru nie ma co liczyć na poważne wyniki. Nie bez powodu, gdy Jerel Blassingame odszedł z Energi Czarnych Słupsk, jego agent wysłał ofertę do Ostrowa. Duża siła pod koszem, doświadczeni zawodnicy, tylko znaleźć lepszego rozgrywającego.
W Ostrowie wiadomość szybko zdementowali i chyba nie żałują, bo Johnson gra ostatnio znakomicie. Jest bardzo niski jak na koszykarza (170 cm), ale za to bardzo szybki. Tak szybki, że mało który rywal jest w stanie go upilnować. Kiedy na początku sezonu nie trafiał regularnie za trzy punkty, można było próbować odchodzić od niego dalej w obronie, żeby zniwelować moc jego pierwszego kroku, którym mija rywali. Od kilku spotkań poprawił jednak skuteczność rzutów z dystansu i już takiego sposobu bronienia nie można przeciwko niemu stosować.
Ofiarą tego padł w ostatnim meczu Tyler Laser, który próbował zatrzymać Johnsona w akcji jeden na jednego, a skończył siedząc na parkiecie i patrząc, jak Johnson go mija. W tamtym spotkaniu rozgrywający Stali rzucił 15 punktów i rozdał aż 10 asyst, ale to nie wszystko, co dobrego zrobił, bo także znakomicie bronił. Johnson napędza także całą grę Stali, wymuszając to, że nawet jego wysocy, dobrze zbudowani koledzy, biegają do kontrataków. "Oni wiedzą, że jeśli będą biegać, to będę im podawał", śmieje się.
Chwile po tym, jak "posadził" Lasera, ośmieszył go po raz drugi, wyrywając Amerykaninowi piłkę. Przez całe spotkanie, kiedy był na parkiecie, zatrzymywał także świetnego strzelca jakim jest Anthony Ireland.
Przejdź na Polsatsport.pl