Lewandowski zdradza: Mogłem trafić do Anglii, ale przeszkodził mi wybuch wulkanu
Po latach okazuje się, że Robert Lewandowski nigdy mógł nie zostać graczem Borussii Dortmund. Być może wówczas straciłby szansę na zostanie czołowym piłkarzem świata. Polski napastnik latem 2010 roku w zasadzie przystał na ofertę Blackburn Rovers. Jednak na przeszkodzie stanął wybuch wulkanu "Eyjafjallajokull". To właśnie on sprawił, że "Lewy" nie udał się wtedy na Wyspy Brytyjskie.
Kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z "Daily Mail" ujawnił, że niespełna siedem lat temu mógł zostać zawodnikiem drużyny mistrza Anglii z 1995 roku. – Chciałem obejrzeć centrum treningowe oraz miasto. Było dla mnie niezwykle istotne, bowiem zupełnie nic nie wiedziałem o Blackburn. Pewnie wszystko potoczyłoby się pomyślnie, jednak lot nie doszedł do skutku – powiedział Lewandowski.
Snajper Bayernu Monachium zdradził również, że odbywał rozmowy z ówczesnym trenerem "Rovers" - Samem Allardycem i jego transfer do Premier League był w zasadzie na ostatniej prostej. - Jeśli dotarłbym do Blackburn, to najprawdopodobniej bym tam został. Chciałem tylko dowiedzieć się, czego będę mógł się tam nauczyć - stwierdził gwiazdor Bawarczyków.
Na przeszkodzie stanął wulkan "Eyjafjallajokull", który być może uratował karierę Lewandowskiego. Jego erupcja utrudniła plany transportowe znacznej części Starego Kontynentu. Odwołano wówczas wiele lotów na terenie Europy. Najprawdopodobniej, gdyby "Lewy" przeniósł się z Lecha Poznań do Blackburn Rovers nie byłby w tym miejscu, w którym jest dziś. Z drugiej strony, miałby szansę stać się dla kibiców "Rovers" drugim Alanem Shearerem.
Komentarze