Azhiev: Jeśli walczyłbym z Selwą rok temu, to walka nie wyszłaby za pierwszą rundę
1,5 roku nie walczyłem, miałem złamaną nogę, potem rękę... Dużo o tym myślałem, znacznie więcej niż o rywalu. Wiedziałem, że on jest dobry, ale jak walczylibyśmy jeszcze rok temu, to walka skończyłaby się jeszcze w pierwszej rundzie - powiedział Anzor Azhiev (7-2-1NC, 1 KO, 1 SUB), który na gali KSW 38: Live in Studio pokonał na punkty Kamila Selwę (10-6, 2 KO, 4 SUB).
KSW 38: Live in Studio było znakomitą okazję, by przyjrzeć się powrotowi Anzora Azhieva, którego w klatce największej polskiej organizacji MMA nie widzieliśmy od listopada 2015 roku. Czeczen zmierzył się z Kamilem Selwą w nowej kategorii wagowej, gdyż ich walka była pierwszą w historii federacji, jeśli chodzi o dywizję kogucią. Ścinanie dodatkowych kilogramów nie było problemem dla utalentowanego zawodnika.
- Czuję się bardzo dobrze, bo zawsze myślałem o tej kategorii! W KSW jej nie było, więc chciałem walczyć poza Polską, ale to nie jest takie proste. Powiedzmy, że dostaję walkę, później nagle przeciwnik nie chce walczyć, mam za mały rekord... W innych organizacjach chcieli też, bym podpisał kontrakt.
Azhiev dodał również, że w najbliższej przyszłości nie wystąpi na gali choćby ACB, gdyż ma podpisany kontrakt z KSW. Odniósł się też do walki, którą stoczył z Selwą. Pod koniec starcia miał lekkie problemy kondycyjne, a i rywal wysoko postawił poprzeczkę. Jego zdaniem największy wpływ na zanik paliwa miały liczne kontuzje.
- Stało się tak nie dlatego, że przeciwnik był taki dobry, tylko raczej przez kontuzje: 1,5 roku nie walczyłem, miałem złamaną nogę, potem rękę... Dużo o tym myślałem, znacznie więcej niż o rywalu. Wiedziałem, że on jest dobry, ale jak walczylibyśmy jeszcze rok temu, to walka skończyłaby się jeszcze w pierwszej rundzie - zakończył.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Komentarze