Miedź wykorzystała słabszą połowę "GieKSy". Zabójcza końcówka legniczan!
GKS Katowice poległ u siebie z Miedzią Legnica 0:2. Bramki padały w 81. i 87. minucie, a ich autorami Damian Rasak i Jakub Vojtus. Należy dodać, że w pierwszej połowie przeważali gospodarze. W drugiej zdecydowanie zabrakło im koncentracji.
GKS Katowice swój ostatni mecz, z Wisłą Puławy, wygrał 3:0. Miedź Legnica miała z kolei na koncie dwa remisy z rzędu (0:0 oczywiście z Chojniczanką Chonice i 2:2 ze Stomilem Olsztyn. W czwartek od początku sytuacja zmierzała ku podobnemu rezultatowi. "Piłkarskie szachy" - określił pierwszą połowę meczu Andrzej Iwan.
Najlepsza sytuacja pierwszych 45 minut należała bez wątpienia do "GieKSy". W 35. minucie Tomasz Foszmańczyk dograł ze skrzydła w pole karne do Pawła Mandrysza, ten miał przysłowią "patelnię", ale niestety ją zmarnował - za co zresztą w dostał solidną wiązankę od Grzegorza Goncerza. Do końca pierwszej połowy nikt nie był w stanie stworzyć sobie lepszej okazji. A przypomnijmy, że Miedź nie wygrała jeszcze w tym sezonie spotkania na wyjeździe, kiedy do przerwy na tablicy wyników widniał remis.
To był typowy mecz walki, gra toczyła się głównie w środku boiska. Po przerwie kilka razy w akcji pokazał się Foszmańczyk, ale albo koledzy nie dochodzili do jego podań, albo jego strzały były blokowane. W 52. minucie na murawę w polu karnym Miedzi padł Goncerz, ale sędzia nie zdecydował się wskazać na wapno. Jeśli z kolei idzie o Miedź, najaktywniejszym jej zawodnikiem był Marquiros. Hiszpan kilka razy groźnie dośrodkowywał z rzutu wolnego, ale i jemu brakowało wsparcia kolegów, a gdy już próbował samodzielnie z daleka, brakowało z kolei szczęścia.
Aż w końcu szczęście się do Miedzi uśmiechnęło. W 81. minucie prawym skrzydłem pomknął Wojciech Łobodziński, który ograł Olivera Praznovsky'ego dosłownie jak dziecko. Były wiślak wpadł następnie w pole karne i z okolic linii końcowej podał do niepilnowanego Damian Rasaka. Ten tylko dopełnił formalnośći.
Ale Miedź nie spoczęła na laurach. Już sześć minut później prawym skrzydłem ruszył tym razem Marquitos. Hiszpan zewnętrzną częścią stopy w stylu Ricardo Quaresmy dograł piłkę na dalszy słupek, gdzie czekał już Jakub Vojtus. Słowak z dwóch metrów wepchnąl futbolówkę do bramki. Było po zawodach. Miedź udowodniła, że remisy do przerwy wcale jej nie przeszkadzają.
GKS Katowice - Miedź Legnica 0:2 (0:0)
Bramki: Rasak 81., Vojtus 87.
Komentarze