Radwańska: Teraz skupiam się na ziemi! Potem będzie trawa i Wimbledon
Jak dotąd to jeden z najgorszych sezonów Agnieszki Radwańskiej. Polka przegrywa kolejne mecze i osuwa się w rankingu WTA. Przegrała 9 z 16 tegorocznych pojedynków. Ale najlepsza polska tenisistka jest pewna, że zła passa się skończy. - Nie ma co panikować, trzeba robić swoje. Ciężka praca popłaci i, jak to się u nas mówi, wreszcie kliknie" – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl. Jej największym marzeniem jest by "kliknęło" podczas turnieju na kortach Wimbledonu.
Ten sezon nie jest dla Ciebie dobry. Można nawet powiedzieć, że jest zły. Ale paradoksalnie kilka razy się zdarzyło, że jak te początki były nieudane, to potem przychodziły wielkie sukcesy. Oczekujesz powtórki?
Agnieszka Radwańska: Mam nadzieję, że tak. Mamy teraz trochę powtórkę z 2015 roku, w którym początek nie był dobry. W tym sezonie oprócz turnieju w Sydney, gdzie doszłam do finału, reszta wyników nie była taka, jakie bym chciała. Mam nadzieję, że wszystko się zmieni na ziemi, a tym bardziej na trawie. Sezon jest jeszcze długi i wszystko przede mną.
Nie denerwujesz się tym spadkiem w rankingu (z trzeciego na ósme)? Tymi porażkami z zawodniczkami, z którymi nie powinnaś była przegrać?
Chyba jestem zbyt doświadczona. Wiem, że to jest sport i tu nie zawsze się wygrywa. Są okresy, gdy gra się troszkę słabiej, nie idzie na korcie, tak jakby się chciało. Nie ma co panikować, trzeba robić swoje. Ta ciężka praca w końcu popłaci i wreszcie, jak u nas się mówi, "kliknie". To na pewno przyjdzie.
A "kliknie" podczas Wimbledonu? To chyba Twoje ostatnie niespełnione wielkie tenisowe marzenie - wygranie turnieju Wielkiego Szlema. Ale ono nie chce się na razie ziścić. Może w tym roku?
Bardzo bym chciała. Na tym poziomie zawsze się idzie po wygraną, więc oby, oby. Ale Wimbledon jeszcze daleko. Mam nadzieję, że chociażby podczas French Open będzie dobry wynik. Jest też kilka innych dużych turniejów, więc grafik jest napięty, jak zawsze. Najpierw skupiam się na ziemi, na tym sezonie. A oczywiście potem będzie trawa, będzie Wimbledon. Zobaczymy jak będzie...
I oby ten talerz do góry...
Oby ten talerz był do góry owszem, owszem.
Ostatnio powiedziałaś, że nie chcesz być jak Serena Williams, rozumiem, że nie chodzi tu o sukcesy sportowe, tylko o to ile lat będziesz jeszcze grać. Czy to oznacza, że zaczynasz takie wsteczne odliczanie?
Rzeczywiście nie chcę grać w wieku 36 czy 37 lat, ale absolutnie nie znaczy to, że za już za chwilę zakończę karierę. Chce jeszcze kilka lat pograć. Nie wyobrażam sobie, by było to tak długo jak gra Serena. Ona miała zresztą kilka długich przerw w czasie swojej kariery - rok, półtora roku, a ja takiej przerwy nie miałam. Jestem prawie 11 lat w Tourze i nie opuściłam żadnego wielkiego szlema. Na pewno więc, ta kariera będzie trwała krócej niż Sereny.
Za to rzeczywiście jest znacznie bardziej intensywna. Poza Sereną i Venus masz najwięcej rozegranych meczów w Tourze, a i od sióstr wcale nie grałaś dużo mniej. A przecież jesteś sporo od nich młodsza. Jaka jest na to recepta?
Moje sezony są napięte, gram ponad 20 turniejów w roku, aczkolwiek staram się z roku na rok coraz bardziej starannie układać kalendarz. Coraz bardziej przemyślane są te starty. Zdrowie jest jedno i nie da się go kupić i nie ma się drugiego. To jest najważniejsze, by być zdrowym. a jaka jest recepta? Nie ma na to jednej recepty. Przede wszystko jednak ciężka praca i solidność. Powiedziałabym nawet coraz cięższa praca, bo wszystko się zmienia, tenis idzie do przodu. Konkurencja nie śpi.
Obejrzyjcie materiał wideo poświęcony Agnieszce Radwańskiej.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze