Winiarski: Muszę doprowadzić się do takiego stanu, abym mógł normalnie żyć
Meczem finałowym PGE Skry Bełchatów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle z kibicami w łódzkiej Atlas Arenie pożegnał się kończący sportową karierę Michał Winiarski. - Moją przygodę ze sportem będę zawsze wspominał z dreszczykiem emocji i poczuciem spełnienia - mówił mistrz świata z 2014 roku.
Marcin Lepa: Powiedziałeś, że odchodzisz szczęśliwy i dumny z tego, co osiągnąłeś i jak potoczyła się Twoja kariera. Tak sobie to wymarzyłeś, kiedy będąc dzieckiem rozpoczynałeś swoją przygodę z siatkówką?
Michał Winiarski: Marzenia miałem zawsze i do nich dążyłem. Nigdy nie myślałem, że uda mi się osiągnąć, to co osiągnąłem. Pożegnanie z kibicami było dla mnie największym podarunkiem i nagrodą za te wszystkie lata spędzone na boisku.
Te dwa najważniejsze momenty w Twojej karierze to wicemistrzostwo świata w Japonii w 2006 roku i mistrzostwo świata w katowickim Spodku?
Tych momentów było bardzo dużo. Dla mnie każdy pojedynczy sukces był wielkim wydarzeniem i tym ostatnim, stawiającym kropkę nad "i" był złoty medal mistrzostw świata zdobyty w Polsce.
Twoje pożegnalne przemówienie pokazało, że siatkówka to coś więcej niż sport i treningi. Wspominałeś swoich rodziców, kibiców, przyjaciół i kolegów z zespołu. Tak będziesz wspominał swoją karierę, jako lata przyjaźni?
Przyjaźń jest na całe życie i tutaj się nic nie kończy. Moją przygodę ze sportem będę zawsze wspominał z dreszczykiem emocji i poczuciem spełnienia. Jeszcze nie raz zakręci mi się łezka w oku, bo przeżyłem wiele fantastycznych momentów. Głównie dzięki zwycięstwom, ale pamiętam, że porażki też potrafiły nas scementować i w kolejnym roku mogliśmy wygrać jeszcze więcej. Miałem szczęście grać z pokoleniem zawodników wybitnych. Odchodzę szczęśliwy i dumny z tego, co osiągnąłem.
Mam nadzieję, że w polskiej siatkówce znajdzie się miejsce dla kapitana mistrzów świata z 2014 roku. Masz jakiś pomysł, co będziesz dalej robił, czy pierwsza Twoja myśl, to żeby stanąć na nogach po wszystkich urazach?
Pierwsza myśl, to najpierw doprowadzić się do takiego stanu, żebym mógł normalnie funkcjonować i normalnie żyć. Są rzeczy, których kibice nie widzą. Naprawdę trudne momenty, które w moim przypadku mogły skończyć się wręcz tragedią. Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, jestem już praktycznie zdrowy, ale muszę się postawić na nogi w stu procentach. Jednego jestem pewien, to co będę dalej robił w życiu, będę robił na maxa. Co to będzie? Jeszcze nad tym nie myślałem.
Cała rozmowa z Michałem Winiarskim w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl