Grajczonek: Moi dziadkowie po wojnie przypłynęli do Australii łodzią
- Po II wojnie światowej dotarli do Australii na łodzi i założyli rodzinę. Uczę się języka polskiego, jednak łączenie zdań sprawia mi jeszcze wiele problemów. - przyznał zawodnik Stali Rzeszów Josh Lee Grajczonek.
Tomasz Lorek: Z nami Josh Grajczonek, gwiazda Somerset Rebels i Sheffield Tigers. W Nice 1 Lidze żużlowej zastępuje on Davey'ego Watta ze Stali Rzeszów, który ogłosił zakończenie żużlowej kariery. Jesteś bardzo zajętym człowiekiem... Występujesz w dwóch drużynach, a w dodatku ze względu na nieobecność Watta próbujesz obecnie swoich sił w Polsce. Wygląda na to, że jeden "Kangur" wskoczył na miejsce drugiego? (śmiech)
Josh Lee Grajczonek: Dokładnie tak jak powiedziałeś, mam teraz sporo na głowie, ale nie martwię się tym. Przyjechałem tu z dalekiej Australii, aby się ścigać, a nie siedzieć z założonymi rękoma. Davey zakończył karierę, ale myślę, że dalej będzie pomagał Stali, jeśli nadejdą ciężkie momenty i to nie tylko jako zastępca, ale również jako regularnie startujący zawodnik. Jego jazda cieszyła oczy kibiców przez lata, lecz wydaje mi się, że teraz musiał pozbyć się presji, która była na jego barkach. Postaram się wypełnić tę lukę i zdobyć tyle punktów, ile tylko będę w stanie.
Czy kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji, w jakiej znalazł się Watt? Musiałeś kiedykolwiek szukać inspiracji i odnaleźć "światełko w tunelu"?
Zdarzają się ciężkie momenty, ponieważ w speedwayu uczysz się cały czas... Gdy przyjechałem do Polski każdy tor był dla mnie inny, więc musiałem szybko uzupełnić braki. Każdy wyścig to dla mnie kolejna dawka doświadczenia. Chcę cieszyć się jazdą i odnaleźć w tym wszystkim złoty środek oraz odpowiedni balans.
Jeżeli wygrasz wyścig, to czy umieszczasz później silnik na specjalnej półce i mówisz: "Następnym razem gdy wrócę na ten tor, to użyję tej samej jednostki napędowej!"? (śmiech)
I tak i nie... W Anglii mam oddzielny silnik, z którego korzystam tylko w Somerset, ponieważ tamtejszy tor jest mały i okrągły. W odróżnieniu od innych angielskich torów potrzebuję też na nim dużo więcej mocy, a do pozostałych używam jednego uniwersalnego silnika. W Polsce cały czas szukam właściwego rozwiązania i sprawdzam, która jednostka napędowa działa najlepiej na poszczególnych obiektach. Muszę jeszcze poświęcić trochę czasu na praktykę i oznalezienie odpowiedniej konfiguracji.
Co robisz w trakcie zimowej przerwy, gdy wracasz do rodzinnego Townsville (jest to również miasto rodzinne Davey'ego Watta - przypis redakcji). Odpoczywasz, czy ścigasz się, by zarobić na życie?
Po prostu wracam i koncentruję się na swojej formie fizycznej. Jeden z chłopaków, który ścigał się w Anglii Kozza Smith jest teraz trenerem personalnym w Australii. Ćwiczę więc pod jego okiem pięć razy w tygodniu i "ładuję baterie"! Ściganie się na tylu frontach i latanie z miejsca na miejsce pochłania mnóstwo energii. Musisz być zdrowy i w dobrej formie, żeby zregenerować się po całym sezonie. Wracam więc do domu i spędzam dużo czasu z rodziną. Często wybieram się też moją łodzią na ryby!
Australia to ojczyzna surferów. Zdarza Ci się pływać na desce?
Niestety nie mam takiej możliwości w okolicy Townsville, ze względu na Wielką Rafę Koralową, ale czasem wybieram się bardziej na południe i tam próbuję swoich sił na desce. Zdarza mi się zarówno surfować, jak i uprawiać wakeboard, ale chyba nie jestem w tym najlepszy! (śmiech) Staram się jednak w jak największym stopniu wykorzystywać warunki, jakie daje Australia. Pogoda jest zawsze świetna, także nie mogę narzekać!
Jakie słowa znasz po polsku? "Babcia", "dziadek"? (śmiech)
Jeszcze "cześć" i... wiele brzydkich słów, gdyż tych zostałem nauczony na samym początku pobytu w Polsce! (śmiech) Staram się uczyć polskiego, ale łączenie zdań stwarza mi jeszcze dużo trudności.
Twoi dziadkowie byli Polakami, zgadza się?
To prawda. Po II wojnie światowej dotarli do Australii na łodzi i założyli rodzinę. Pięć lat temu wystąpiłem o polskie obywatelstwo i dzięki temu nie miałem wiele problemów z podróżowaniem po Europie.
Cała rozmowa z Joshem Lee Grajczonkiem w załączonym materiale wideo.
Komentarze