Rojek: Operację "Dujszebajew selekcjonerem" trzeba zakończyć! Pacjent dawno zmarł!
Ostatnio w polskiej piłce ręcznej bywa i smutno, i straszno. Przykro było patrzeć na wybitnych polskich szczypiornistów bezradnych w starciach z Białorusią. Smutkiem napawa świadomość, że w styczniu - pierwszy raz od ponad dekady - nie będzie Polaków na wielkiej imprezie. Ale chyba najbardziej przeraża zachowanie włodarzy związku, którzy próbują zmienić najlepszą od dawna decyzję Talanta Dujszebajewa - tę o dymisji.
O głębokim kryzysie trawiącym polską piłkę ręczną można poczytać w kilku miejscach na naszym portalu. Choćby w bardzo ciekawej analizie autorstwa Tomka Włodarczyka. Ja chciałbym odnieść się do wydarzeń bieżących, które są tego kryzysu bardzo dokuczliwym efektem.
Prezesa ZPRP Andrzeja Kraśnickiego wyróżnia cecha, którą niby można nazwać konsekwencją, ale niestety coraz częściej należałoby mówić o uporze. Pomysł powierzenia misji przebudowania (a raczej: odbudowania) polskiej reprezentacji Talantowi Dujszebajewowi był zły. Po mistrzostwach świata we Francji i czterech kolejkach eliminacji mistrzostw Europy w Chorwacji zrozumiał to już nawet sam Dujszebajew. Tylko prezes nie.
Trzy lata - i za dużo, i za mało
A przecież widać, że Kirgiz męczy się w roli selekcjonera, co chwila zmienia koncepcję (od odmładzania po powoływanie pod broń starej gwardii), coraz gorzej znosi presję, o krytyce nie wspominając. Tymczasem reakcją Andrzeja Kraśnickiego i jego przybocznych na dymisję selekcjonera jest prośba o cierpliwość, o nieuleganie emocjom, o przemyślenie sprawy.
Zastanawiam się, o co tu chodzi. Czy tak immanentną cechą osobowości prezesa jest nieumiejętność przyznania się do błędu? Czy naprawdę nie widzi, że drużyny, która zdobyła trzy medale mistrzostw świata nie da się uratować, odtworzyć? Że trzeba zbudować coś niemal od początku, za horyzont tych prac przyjmując perspektywę niestety odleglejszą niż 2020 rok? Do igrzysk w Tokio pozostały trzy lata. Zdecydowanie za dużo, by utrzymać przy życiu kadrę z Rio. Zdecydowanie za mało, by - przy mizernej podaży talentów - stworzyć nowy zespół zdolny do rywalizacji z najlepszymi na świecie.
Ta drużyna potrafi grać Lepiej. Ta, czyli która?
Tymczasem po przegranym dwumeczu z Białorusią słyszymy, że przecież ta drużyna potrafi grać lepiej... To ja się pytam: TA drużyna, czyli która? TA z mistrzostw świata we Francji? Ta z Niewrzawą, Gębalą, Przybylskim? Czy TA z meczów z Białorusią? Z Bieleckim, Jureckim, Lijewskim? Ta druga, jak rozumiem, miała być historią jednorazową. W tę pierwszą nie wierzy chyba sam jej twórca, bo inaczej nie wracałby przecież do starych rozwiązań.
To zresztą i tak nie ma znaczenia. Prawdą absolutną i niepodważalną jest to, że drużyny nie ma. Ani tej, ani tamtej. Orłów Wenty nie ma, bo być już nie może, bo czasu nie da się oszukać. Drużyna Dujszebajewa nigdy tak na dobrą sprawę nie powstała. Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Operacja "Talant ratuje Polską kadrę" nie powiodła się. Pacjent zmarł.
A trzeba się było pożegnać po Rio
Kiedy ważyły się losy wyboru następcy Michaela Bieglera, w redakcji Polsat Sport byliśmy jednomyślni. Jeśli Talant Dujszebajew, to tylko na chwilę - na kwalifikacje do igrzysk i na sam turniej olimpijski. Jeśli selekcjoner na lata, który ma zbudować zupełnie nową reprezentację, to Piotr Przybecki.
Wielokrotnie mówiliśmy i pisaliśmy, dlaczego Kirgiz nie jest odpowiednią osobą do długiej, żmudnej, trudnej, wymagającej cierpliwości misji. Nie ma sensu przytaczać kolejny raz tych argumentów. Zresztą zakończone fiaskiem mistrzostwa świata i koszmarne wyniki w eliminacjach Euro tylko potwierdziły nasze obawy. Do długiej listy zarzutów wobec Dujszebajewa po ostatnich meczach możemy jednak dopisać nowe.
Przede wszystkim grzechem selekcjonera było proszenie wybitnych polskich szczypiornistów o zawieszenie reprezentacyjnych emerytur. Karol Bielecki i Krzysztof Lijewski przeżywają pewnie jeden z najtrudniejszych okresów w swoich pięknych karierach. Za nimi ekstremalnie wyczerpujący - fizycznie i psychicznie - rok 2016. Rok mistrzostw Europy w Polsce, kwalifikacji olimpijskich, finału Ligi Mistrzów, igrzysk w Rio. W Brazylii giganci polskiej piłki ręcznej walczyli do upadłego, wymarzonego medalu niestety nie zdobyli.
I właśnie wtedy należało zorganizować uroczyste pożegnanie cudownego pokolenia. Zawodnikom podziękować za dekadę wielkich sukcesów, kiedy wielokrotnie dawali nam powody do radości, ba, do dumy. A dla Dujszebajewa - dyplom, uścisk dłoni, życzenia powodzenia w pracy z drużyną klubową. I nowy początek. Z nowym, wybranym na kilka lat selekcjonerem, z nową drużyną, z zupełnie nowym zestawem wymagań. Od takiej grupy ludzi można oczekiwać pracy, zaangażowania, systematycznych postępów, ale na pewno nie wyników; jeszcze długo nie.
Gwiazdy też mają prawo do kryzysu
Stało się dokładnie odwrotnie. Dujszebajew został na stanowisku i odmładzanie zespołu zaczął od... zatrzymania w kadrze przedstawicieli starej gwardii. Mieli pomóc w rozpoczynających eliminacje ME 2018 meczach z Serbią i Rumunią. Nie pomogli. O tym, że nasi najlepsi zawodnicy, w większości grający w Kielcach są w kryzysie (absolutnie zrozumiałym i usprawiedliwionym!) świadczyły również wyniki Vive Tauronu. W Lidze Mistrzów rozegrali najsłabszy sezon od kilku lat.
I właśnie wtedy, bojąc się kolejnych porażek i braku kwalifikacji do Euro, Dujszebajew raz jeszcze sięgnął po weteranów. Drużynie narodowej nie pomógł - wielkim, ikonicznym postaciom polskiego szczypiorniaka zaszkodził. Mam tylko nadzieję, że kibice mają dobrą pamięć, że na przykład Karola Bieleckiego zapamiętają choćby z igrzysk w Rio, gdzie siłą tyleż swojego rzutu, co charakteru, zapewnił sobie tytuł króla strzelców, a Polsce miejsce w najlepszej czwórce imprezy.
Kto się ucieszy z dymisji
Kończąc wątek Talanta Dujszebajewa, który od dawna wytrwale pracuje na miano wybornego trenera klubowego i marnego selekcjonera, trzeba wspomnieć o tym, że coraz częściej jest nam za Kirgiza po prostu... wstyd. Jak po absolutnie koszmarnym występie w Mińsku. Dujszebajew powinien wtedy grzecznie udać się na konferencję prasową, po drodze układając tekst przeprosin skierowanych do polskich kibiców. Zamiast tego najpierw zapamiętale dyskutował z arbitrami (jakby mieli oni cokolwiek wspólnego z klęską jego zespołu), a następnie zdobył się na przemyślenie, że "bardziej to my przegraliśmy niż oni wygrali".
Kilka dni później w Płocku ogłaszając najlepszą możliwą decyzję o dymisji powiedział: - Ucieszy to zapewne wielu ludzi. Kirgiz najprawdopodobniej miał na myśli swoich wrogów, tych prawdziwych i tych, których jest zdecydowanie więcej - wyimaginowanych. A prawda jest taka, że Dujszebajew niechcący powiedział rzecz bardzo prawdziwą. Tak, wiele osób ucieszy się z jego odejścia. Bo wielu jest w Polsce kibiców reprezentacji. I wiele osób jest przekonanych, że selekcjonerską kadencję Dujszebajewa trzeba czym prędzej zakończyć. Pytanie, czy jest wśród nich prezes Andrzej Kraśnicki...
Odejście Dujszebajewa nie rozwiąże wszystkich problemów. Ale jeden tak
Na zakończenie warto jeszcze raz podkreślić smutną prawdę: odejście Dujszebajewa i zatrudnienie nowego selekcjonera nie odmieni w cudowny sposób polskiej reprezentacji, nie zagwarantuje nam sukcesów w najbliższych latach. Zaniedbania, zaniechania, błędy ostatnich lat będą nam się jeszcze długo odbijały czkawką. Ale to żadną miarą nie jest argument za pozostawieniem obecnego trenera kadry.
Przed ludźmi rządzącymi polską piłką ręczną mnóstwo ciężkiej pracy i bardzo długa lista zadań do wykonania. Wymiana selekcjonera jest tylko jednym z wielu punktów na tej liście. Ale jest...
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze