Sujka: Tour de Pologne nie różni się od Giro d’Italia czy Tour de France

Tour de Pologne to wyścig organizowany na najwyższym światowym poziomie. Nie różni się od Giro d’Italia czy Tour de France – powiedział podczas prezentacji 74. edycji imprezy Krzysztof Sujka, kolarski wicemistrz świata z 1978 r., dwukrotny olimpijczyk.
Poniedziałkową uroczystość na torze w Pruszkowie rozpoczął... wyścig kolarskich legend z udziałem kilkudziesięciu weteranów, z Ryszardem Szurkowskim, Tadeuszem Mytnikiem, Józefem Gawliczkiem czy najstarszym w stawce 82-letnim Franciszkiem Surmińskim.
Sujka zajął w nim drugie miejsce. W wyścigu australijskim dał się wyprzedzić tylko koledze z reprezentacji, dyrektorowi Tour de Pologne Czesławowi Langowi. Zapewnił, że nie była to z jego strony kurtuazja.
"Czesław pewnie wygrał, jest poza konkurencją. Znamy się dobrze, zawsze jeździmy koło siebie, od czasów zawodniczych. Wówczas na zgrupowaniach spaliśmy w jednym pokoju, jechaliśmy te same wyścigi podczas przygotowań do Wyścigu Pokoju czy innych imprez. Teraz często przebywam u niego w Barnowie na Kaszubach. Trenujemy razem, wspomagamy się" - wyjaśnił.
W latach 1977-80 Sujka, znany ze znakomitego finiszu, cztery razy wystartował w Tour de Pologne. Najwyżej w klasyfikacji końcowej był w 1979 roku – na 11. miejscu.
"Wygrałem w sumie pięć etapów, ale w "generalce" się nie liczyłem. Zawsze byłem kolarzem przygotowywanym do Wyścigu Pokoju i wcześniejszych tourów, a Dookoła Polski odbywał się wtedy późno, we wrześniu" – przypomniał 61-latek.
Sujka z uwagą śledzi współczesne edycje Tour de Pologne – ogląda transmisje telewizyjne, a ostatnie etapy już bezpośrednio. Uważa, że impreza, zaliczana do World Tour, z udziałem najlepszych zawodowców świata, jest zorganizowana na najwyższym poziomie.
"Co roku jestem bardzo blisko wyścigu, tradycyjnie też uczestniczę z Czesławem w towarzyszącym mu wyścigu amatorów. To jest w tej chwili impreza zorganizowana na najwyższym światowym poziomie. Niczym nie różni się od Giro d’Italia czy Tour de France, poza czasem trwania. Nie można narzekać na obsadę. Widzimy przecież, że zawodnicy uczestniczący w Tour de Pologne albo wcześniej, albo później osiągają najlepsze wyniki w kolarstwie szosowym. Ten wyścig jest potrzebny Polsce, bo to promocja kraju" - podkreślił.
U szczytu kolarskiej kariery urodzony w Pabianicach wychowanek LZS Pawlikowiczanka dwukrotnie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich – w Montrealu (1976) w torowym wyścigu drużynowym 4000 m na dochodzenie i w Moskwie (1980) w indywidualnym wyścigu szosowym. Największym jego sukcesem było jednak wicemistrzostwo świata amatorów w wyścigu ze startu wspólnego w 1978 roku.
"Na torze samochodowym Nuerburgring w Nadrenii Północnej-Westfalii przegrałem wtedy tylko z Gilbertem Glausem. Po pół roku okazało się, że był on na dopingu. Nie zdyskwalifikowano go jednak, nie było wtedy jeszcze tak zaostrzonych przepisów, a w dodatku był Szwajcarem" - nadmienił.
Dziś Sujka, który w trakcie kariery wygrał m.in. wyścigi Dookoła Nadrenii i Ruban Granitier Breton, a w kraju Małopolski Wyścig Górski, pozostaje w rowerowej branży.
"Mieszkam w Łodzi. Prowadzę warsztat naprawy rowerów, zajmuję się doradztwem. Tym, którzy chcą uprawiać kolarstwo, staram się przekazać swoją wiedzę, podpowiedzieć pewne sprawy. Bo tak jak w przypadku jazdy na nartach, ludzie potrzebują także ukierunkowania do jazdy na rowerze" - zaznaczył.
Wicemistrz świata amatorów sprzed 39 lat z zadowoleniem i optymizmem patrzy na obecną kondycję polskiego kolarstwa.
"Był dołek, ale teraz jest trend zwyżkowy. Pojawia się coraz więcej młodzieży zainteresowanej jazdą. Sam to widzę, bo na dobre nie rozstałem się z rowerem. Myślę, że kolarstwo nawiąże do dawnych czasów, kiedy to Polacy przyjeżdżając na wyścig gdzieś na Zachodzie, byli od razu oznaką porażki dla pozostałych. Wiadomo było bowiem, że jak stają na starcie, to już jest po wyścigu, że go wygrają" - zakończył.
Przejdź na Polsatsport.pl