KSW 39: Parke postraszył Gamrota. "Gamer" nadal mistrzem
Mateusz Gamrot (13-0, 4 KO, 3 SUB) pokonał Normana Parke'a (23-6-1, 4 KO, 12 SUB) na gali KSW 39: Colosseum, zachowując mistrzowski pas w wadze lekkiej. "Gamer" wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów (29:28, 29:28, 29:28). Co ciekawe, jednocześnie w tym pojedynku przegrał swoją pierwszą rundę w karierze.
Wiele osób podkreślało, że takiego przeciwnika Gamrot jeszcze nie miał, lecz on sam nie jest do tego przekonany. W całej swojej karierze mistrz kategorii lekkiej nie tylko nie przegrał walki, ale także wygrał każdą możliwą rundę!
Między zawodnikami iskrzyło już od jakiegoś czasu - zaczęło się nawet przed podpisaniem kontraktu na ten pojedynek. Podczas oficjalnego ważenia doszło do krótkiej przepychanki zainicjowanej przez Irlandczyka z Północy. Jak przyznał Gamrot w rozmowie z Polsatsport.pl, żałuje, że sam nie zaczął tej "awantury".
Choć wielu ekspertów przepowiadało, że Irlandczyk z Północy nie będzie aż tak wielkim wyzwaniem, na jakie się robi, to jednak okazało się, że Parke jest silny. Mocno trzymał się na nogach i nie dał się obalać. Pierwsza runda była bardzo wyrównana, ale Gamrot raczej wyprowadził celniejsze ciosy. Ładnie działa prawy prosty, raz trafił też wysokim kopnięciem.
W drugiej rundzie walka została na chwilę przerwana na "wniosek" Parke'a, który zasugerował, że został... ugryziony przez Gamrota. W rewanżu postanowił odepchnąć Polaka, co nie skończyło się odjęciem punktu. Gamrot wiele razy próbował obalać, ale Irlandczyk z Północy świetnie uciekał z nogami. Polak starał się markować ciosy, czasami uderzać i iść po obalenie, lecz Parke'owi udawało się uniknąć tego typu zagrań.
W trzeciej rundzie po raz kolejny Parke kapitalnie unikał prób obaleń. Walka może nie była zbyt efektowna, ale to oznacza, że każdy cios może mieć znaczenie. Gamrot bardzo często trafiał pojedynczymi ciosami, podczas gdy pretendent starał się walczyć na pressingu. Więcej ciosów padło jednak ze strony panującego mistrza, która pozostał mistrzem KSW.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze