Pindera: Nowe rozdanie pod siatką
Dziś meczem z Brazylią w Pesaro Polacy rozpoczynają Ligę Światową. Zaczyna się wielkie granie.
Nowy trener, nowy duch w zespole, nowe cele. O tym, że Ferdinando Fe Giorgi zastąpi Stephane'a Antigę wiemy od dawna, ale czas próby dopiero nadchodzi. Włoski trener Polaków ma wprawdzie już za sobą debiut, wygrany 20 maja mecz z Iranem w katowickim Spodku, ale to było spotkanie towarzyskie, a dziś w Pesaro zaczynają się poważne, prestiżowe rozgrywki. De Giorgi podobnie jak jego poprzednicy nie lubi przegrywać, więc można być pewnym, że polscy siatkarze będą walczyć o każdą piłkę, jak o życie.
A rywali mamy z najwyższej półki. W pierwszym z trzech turniejów fazy interkontynentalnej gramy przecież z mistrzem (Brazylia) i wicemistrzem (Włochy) ubiegłorocznych igrzysk w Rio de Janeiro, a na koniec, w niedzielę, z zawsze groźnym Iranem.
Canarinhos i Włosi dali wprawdzie odpocząć kilku czołowym zawodnikom, ale zmiennicy na pewno postarają się pokazać z jak najlepszej strony. Nowy trener Brazylijczyków, Renan Dal Zotto, który zastąpił legendarnego Bernardo Rezende, nie będzie mógł skorzystać z usług rozgrywającego Williama Arjony, atakującego Wallace'a De Souzy czy libero Sergio Santosa, ale ci, których powołał w ich miejsce, z pewnością grać w siatkówkę potrafią. I to na najwyższym światowym poziomie.
Zresztą De Giorgi mówi wprost, że Brazylia jest dla niego faworytem tegorocznej Ligi Światowej. I nie tylko dlatego, że kończący ją Final Six rozegrany zostanie u nich, w Kurytybie.
Włosi zagrają w Pesaro bez swoich asów atutowych, Osmany'ego Juantoreny oraz Iwana Zajcewa, ale i tak będą groźni dla każdego. A jak groźni, to nasi siatkarze przekonają się już w sobotę.
Irańczycy, prowadzeni przez Serba Igora Kolakovicia, przegrali wprawdzie z Polakami 20 maja w Katowicach, lecz nie wyciągałbym z tego zbyt dalece idących wniosków. Iran to zespół nieobliczalny. Jak złapie wiatr w żagle, jest w stanie pokazać zupełnie inne oblicze. Bez wątpienia jednak wydaje się być mniej groźny niż złoci i srebrni medaliści ubiegłorocznych igrzysk, z którymi zagramy dziś i jutro.
De Giorgi powiedział na konferencji prasowej, że te rozgrywki mają dla niego szczególne znaczenie. Do tej pory był trenerem klubowym, a Polska to pierwszy narodowy zespół, który prowadzi i miło byłoby zacząć pracę od sukcesów. Miejsce do tego jest wymarzone, pracował tu przecież z pobliską Maceratą i zdobył przed laty swoje pierwsze trenerskie trofeum.
Na razie Polacy pokonali w meczu towarzyskim Iran i podczas przygotowań w Spale, Australijczyków. Dziś po spotkaniu z Brazylią będziemy wiedzieli ile tamte wygrane były warte.
De Giorgi ma w zespole doświadczonych graczy wspartych kilkoma debiutantami. W Pesaro zobaczymy całkiem sporą grupę olimpijczyków: Fabiana Drzyzgę i Grzegorza Łomacza na rozegraniu, Dawida Konarskiego w ataku, wracającego na swoją starą pozycję (przyjęcie z atakiem) Bartosza Kurka, a obok Michała Kubiaka i Rafała Buszka. Są też dobrze znani środkowi, Karol Kłos i Mateusz Bieniek oraz libero Paweł Zatorski, co dowodzi niezbicie, że włoski szkoleniowiec nawet nie pomyślał o rewolucji. I słusznie, tym bardziej, że obok Kurka i Bieńka, to wciąż aktualni mistrzowie świata.
A młodzi, to zaledwie 19 letni środkowy Jakub Kochanowski i nieco starszy, mierzący 217 Bartek Lemański, oraz leworęczny atakujący Maciek Muzaj, też prawdziwy gigant (208 cm) na tej pozycji. Jest jeszcze leworęczny, młody przyjmujący Olek Śliwka i doświadczony drugi libero, Damian Wojtaszek. Razem powinni tworzyć mocny, ciekawy zespół, który stać na wiele.
Kolejny turniej za tydzień w Warnie, a trzeci, ostatni, w połowie czerwca, w Katowicach i Łodzi. Jeśli Polacy zagrają tak, jak chciałby ambitny De Giorgi, to zobaczymy ich jeszcze w Kurytybie.
A na przełomie sierpnia i września w mistrzostwach Europy, które odbędą się w Polsce. I to będzie najważniejsza impreza tego roku. Na razie jednak liczy się tylko Liga Światowa i walka o każdą piłkę. Tak jak obiecuje Ferdinando De Giorgi.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze